Archiwum
- Index
- Balogh Mary [Bedwynowie 01] Noc miĹoĹci
- Christopher Moore Wyspa Wypacykowanej KapĹanki MiĹoĹci
- Bainka Minte Konig KomĂłrkowa MiĹoĹÄ CAĹOĹÄ!
- 0017.Tinsley Nina WstÄp do miĹoĹci
- Schiller Fryderyk Intryga i miĹoĹÄ pl
- 104. Anderson Caroline Dozgonna miĹoĹÄ
- 139. Broadrick Annette MiĹoĹÄ po teksasku
- 0774. DeNosky Kathie Podniebna miĹoĹÄ
- Crawford Lillian Pierwsza miĹoĹÄ
- Hardy Kate MiĹoĹÄ w Patagonii
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stemplofil.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bo\e, co ja powiedziałam?! Przera\ona Angela rozej-
rzała się. Ricardo stał plecami do przeszklonego wyjścia,
podbiegła więc do wewnętrznych drzwi. Myślała, \e pro-
wadzą na korytarz. Dr\ącymi palcami chwyciła klamkę.
Drzwi nie ustąpiły. Za jej plecami rozległy się kroki Ricar-
da.
- Angelo... - zawołał i przywarł do niej całym ciałem.
- Nie odchodz, querida - dodał pełnym bólu głosem.
Przycisnął czoło do jej karku. Powiedziała przed chwilą,
\e go kocha. Dzwięk jej słów wcią\ rozbrzmiewał mu
w uszach.
- Nie mo\esz teraz odejść. Zbyt wiele nas łączy. -
Delikatnie obrócił ją w swoją stronę. Pochylił głowę i wy
cisnął głęboki pocałunek na jej ustach.
Angela dr\ała z ulgi i po\ądania. Jak mogła choć przez
chwilę próbować ucieczki? Zapewniła go o swej miłości...
o swej prawdziwej miłości.
- Zostań i porozmawiajmy - szepnął Ricardo.
- Porozmawiamy. Ale nie teraz.
Wiedział, czego pragnęła. Wziął ją w ramiona i prze-
niósł przez pokój. Stanął obok olbrzymiego ło\a.
- Kochaj mnie - gorączkowo szeptała Angela. - Teraz.
W tej chwili.
- Pragnę twojej miłości bardziej ni\ czegokolwiek na
świecie. Ale czy jesteś pewna?
174
- Chcę cię.
- Querida - szepnął i pochylił się nad nią. Opadli na
łó\ko. W kilka chwil byli nadzy. Ich ruchy, z początku
powolne i pełne pieszczoty, szybko nabrały dzikości wy-
zwolonego po\ądania.
Gdy umilkł ostatni dzwięk, a powietrze wypełnił wilgot-
ny zapach namiętności, Angela westchnęła głęboko. Ricar-
do wsparł się na łokciach i zerknął na partnerkę.
- To było... mmmm... - Uśmiechnęła się leniwie.
- Szybko. - Ricardo zawahał się. - Czy...
- Cudownie - wtrąciła. - Czuję się wprost wspaniale.
- Byłaś smakowitym kąskiem. - Delikatnie uchwycił
zębami jej usta.
- Wiedzma - zamruczał.
- Bestia - odpowiedziała.
Podziwiał jej urodę. I sposób, w jaki czyniła go mę\czy-
zną. Spróbował się podnieść.
- Nie odchodz. Uwielbiam twój dotyk.
Przez kilka minut le\eli w milczeniu.
- Ricardo, a co z...
- Ciii... Porozmawiamy o tym pózniej. Po kąpieli i do-
brej kolacji.
Przytuliła się mocniej, czerpiąc rozkosz z jego obecno-
ści. Miał rację. Najwa\niejsze było ich uczucie.
Jakiś czas pózniej Angela wysunęła głowę ponad
krawędz wypełnionego gorącą wodą basenu.
- Jestem głodna - oznajmiła.
- Nic dziwnego. Skoro kochałaś się całe popołudnie...
- Sądziłam, \e muszę zaspokoić swą namiętność - od-
cięła się.
- Poczekaj. - Podniósł się, owinął biodra ręcznikiem
175
i wrócił na chwilę do sypialni. - Mam dla ciebie niespo-
dziankę.
Angela rozwinęła srebrzysty papier pokrywający pudeł-
ko. Westchnęła z zachwytu na widok czarnej, ozdobionej
koronkami satynowej halki.
- Będzie znakomicie kontrastować z twoją cerą i wło-
sami. - Ricardo ujął rąbek materiału.
- Jest... - Angela zawahała się na chwilę.
- .. .seksowna - dokończył mę\czyzna.
Angela wytarła się prędko i ponownie sięgnęła po pre-
zent.
- Kupiłem ci to na podró\ do Sedony. - Ricardo patrzył
jej prosto w oczy.
Próbowała się uśmiechnąć, lecz usta jej dr\ały.
- Nie wiem, co powiedzieć.
- Nie podoba ci się?
- Jest prześliczna.
- Poczekaj, pomogę ci ją wło\yć.
Angela czuła się lekko zmieszana. Mę\czyzni na ogół
sprawiają podobne podarunki swym kochankom. Czy tyl-
ko tyle znaczy dla Ricarda?
- Co się stało, mi amor? Posmutniałaś.
Przytuliła się do jego dłoni. Chciała spytać kochasz
mnie?", ale potrafiła tylko powiedzieć:
- Przepraszam za Sedonę.
- Querida. Ju\ po wszystkim. Pojedziemy tam kiedy
indziej.
Uśmiech zgasł. Powróciły bolesne wspomnienia.
- Jeszcze nie jest po wszystkim.
- Nie rozumiem.
- Weekend kiedyś się skończy. - Opuściła powieki. Nie
potrafiła spojrzeć mu w oczy. Nerwowo zatarła dłonie. - Po
176
niedzieli będziemy musieli się rozstać do czasu, a\ sprawa
ulegnie rozwiązaniu.
- Mylisz się. - Oparł dłonie na jej ramionach. - Spójrz
na mnie.
Czuła bijącą od niego moc i zdecydowanie. Ostatkiem
sił zmusiła się do rozsądku.
- Nie mo\emy...
- Ciii... - Zakrył jej usta namiętnym pocałunkiem.
- Nie widzisz, \e cię potrzebuję? Nie odejdziesz.
Angela uwolniła się z jego objęć'.
- Nie utrudniaj, proszę.
- Myślałem, \e mnie kochasz. - Stał na szeroko rozsta-
wionych nogach, a na jego twarzy widniał wyraz napięcia.
- Ricardo... - Poczuła, jak krew odpływa z jej policz-
ków. Miała sucho w gardle, z trudem wypowiadała ka\de
słowo.
- Chcesz zaprzeczyć?
- Nie, nie. - Kłamstwo nie chciało jej przejść przez
gardło. Padła w jego objęcia.
- Kocham cię.
W ramionach Ricarda czuła się bezpieczna. Potrzebowa-
ła go. Czy kiedykolwiek usłyszy od niego oczekiwane
słowa miłości?
Nagle mę\czyzna odsunął ją i począł przechadzać się po
pomieszczeniu.
- Masz rację. To nie ma sensu. Nie mo\emy dłu\ej
postępować w ten sposób.
- Cieszę się, \e zrozumiałeś. - Prawdę mówiąc, nie była
w pełni z tego zadowolona. - Po tym, co stało się w Yumie,
muszę uwa\ać.
Ricardo stanął przed oknem i spojrzał na pustynny
krajobraz. Angela nie widziała jego twarzy.
177
- Co się wówczas wydarzyło? - spytał. - Wiem tylko,
\e zostałaś zwolniona z pracy. Nie zaakceptowali komple-
ksowej metody nauczania?
- Nie zajmowałam się tym przed przyjazdem do Phoe-
nix. Zwolnienie nie miało nic wspólnego z moją pracą. -
Pokrótce opowiedziała mu, co się stało.
- Dlaczego nie zwróciłaś się do kuratorium? Przecie\
mogłaś spowodować, aby wyrzucili tego sk... to znaczy,
dyrektora, zamiast ciebie!
- Oficjalnie tak, ale cała szkoła a\ trzęsła się od plotek.
Inni nauczyciele nie lubili mnie, co było całkiem zrozumia-
łe, gdy poznałam powód ich niechęci.
Czym prędzej chciała zakończyć tę rozmowę.
- I co teraz? Historia ma się powtórzyć? Przecie\ ko-
chasz swą pracę! Musisz walczyć!
- Nie. Nie mogę pozwolić, aby widywano nas razem
i \ebyśmy tak wiele ryzykowali. Czy wiesz, co to znaczy,
jeśli wytykają cię palcami?
- Twoja miłość jest zbyt słaba, abyś zdecydowała się
podjąć walkę?
- Jest wystarczająco mocna, abym poświęciła wszystko
dla ratowania ciebie!
- Powiem ci coś. Zamierzam walczyć o nasz związek.
Związek". Nie miłość"?
- Wykluczyłaś udział kogoś z uniwersytetu - mówił
dalej. - Ja zaś wykluczam atak na mnie.
- Więc co pozostaje? - Bezradnie potrząsnęła głową. -
Dotąd w tej szkole nie miałam problemów.
- Autor listu do kuratorium jest tą samą osobą, która
wysłała do mnie informację, \e nie potrafisz uczyć. Oba
anonimy napisano na tej samej maszynie.
178
Angela otworzyła usta ze zdziwienia. Koszmar. To nie
mogła być prawda.
- Co napisano w liście skierowanym do ciebie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]