Archiwum
- Index
- Balogh Mary [Bedwynowie 01] Noc miĹoĹci
- Christopher Moore Wyspa Wypacykowanej KapĹanki MiĹoĹci
- Bainka Minte Konig KomĂłrkowa MiĹoĹÄ CAĹOĹÄ!
- 0017.Tinsley Nina WstÄp do miĹoĹci
- Schiller Fryderyk Intryga i miĹoĹÄ pl
- 104. Anderson Caroline Dozgonna miĹoĹÄ
- 139. Broadrick Annette MiĹoĹÄ po teksasku
- 0774. DeNosky Kathie Podniebna miĹoĹÄ
- Sandra Lee SzkoĹa MiĹoĹci
- Hardy Kate MiĹoĹÄ w Patagonii
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyjazni i równości, nie zmienisz tego uczucia. Czy teraz rozumiesz, co mam na myśli?
Fiona milcząco skinęła głową.
Chciałbym, żebyś na mnie spojrzała. Philippe mocniej zacisnął palce wokół jej
przegubu. Chciałbym, żebyś się odwróciła, spojrzała mi w twarz i powiedziała, że wreszcie
rozumiesz, co do siebie czujemy.
Nie mogę. Fiona zaczęła płakać z rozpaczy i bezradności.
Owszem, możesz. Wszystko, czego od ciebie oczekuję, to żebyś na mnie spojrzała i raz
wreszcie to powiedziała. Puszczę cię, skoro tylko to usłyszę. Nie będę cię już więcej
molestował. Chciałbym tylko, żebyś wiedziała, co ja czuję do ciebie i co ty czujesz do mnie.
A potem możesz sobie robić, co ci się spodoba.
Ale ja nie mogę, nie mogę! wyszlochała Fiona.
Oczywiście że możesz. Głos Philippe a był miękki i nie zdradzał zdenerwowania.
Lekko przyciągnął ją do siebie. Fiona powoli zwróciła się do niego twarzą, ale powieki
miała opuszczone, a jedwabiste włosy zakrywały jej twarz.
Philippe łagodnie uniósł jej twarz, aż w końcu musiała mu spojrzeć w oczy. Przyglądał
się jej spokojnie.
A Fiona zapatrzyła się w niego. Philippe miał wyrazistą, męską twarz, i ogarnęło ją
nieodparte pragnienie, by pogłaskać jego policzek.
Wpatrując się w twarz Philippe a, Fiona wiedziała, że go kocha. Ale potrafiła powiedzieć
tylko dwa słowa: Tak, Philippie.
Jeszcze raz popatrzył jej w oczy, po czym rozluznił uchwyt. Fiona zakryła sobie rękami
twarz. Philippe wstał i odszedł.
6
Fiona nie miała świadomości, jak długo siedziała szlochając na plaży po odejściu
Philippe a.
W końcu jednak nieprzyjemne pieczenie skóry przywróciło ją do rzeczywistości.
Obmacała sobie plecy: były bardzo gorące. Nagle zrozumiała, że zbyt długo leżała
nieruchomo w słońcu i nabawiła się oparzenia słonecznego.
Fiona szybko pozbierała swoje rzeczy i ruszyła do domu. Przy każdym kroku czuła ból,
złoszcząc się równocześnie na siebie, że była tak nieostrożna.
Jednakże gorszy był ból w jej wnętrzu. Rozmowa z Philippe em była dla niej wstrząsem.
Wciąż jeszcze nie mogła uwierzyć, że Philippe głośno powiedział to, co zawsze chciała
usłyszeć: że kocha ją tak samo, jak ona jego.
Cóż za ironia losu, że nie mogła mu ujawnić swoich uczuć. Nie wynikało to z tego, że już
go nie kochała. Wszystkie jej dotychczasowe wątpliwości zostały już rozproszone.
Wciąż jeszcze zdawało się jej, że widzi przed sobą jego twarz, w której na zmianę
pojawiał się wyraz namiętności i gniewu.
Jego słowa nadal rozbrzmiewały w jej uszach. Nie będę cię już więcej molestował.
Możesz sobie robić, co ci się spodoba...
Fiona drżała z podniecenia. Przypomniała sobie ostatnią uwagę wuja Edwarda.
Może rzeczywiście Philippe kochał ją już od dawna? Tak bardzo była nim zajęta we
własnych myślach, że to do niej nie dotarło. Philippe zachowywał się arogancko, a nawet
wyniośle, ale taki już po prostu miał charakter. Od dawna powinna się była do tego
przyzwyczaić. To nie miało nic wspólnego z jego uczuciami do niej, a ona nie potrafiła tego
zrozumieć.
A teraz, kiedy jej wyznał miłość, było już za pózno. Swoimi uwagami o Alainie
odepchnęła od siebie Philippe a i utraciła go. Philippe był bardzo dumny. Wiedziała o tym.
Czy teraz mimo wszystko ożeni się z Juliette?
Fiona weszła przez bramę na chłodne podwórze willi.
Zobaczyła ją kucharka Matylda, która właśnie wyglądała przez kuchenne okno.
Matylda była przerażona, widząc spalone plecy Fiony. Mademoiselle! Niech pani tu
zaraz przyjdzie. Natychmiast musimy coś z tym zrobić!
Fiona weszła do kuchni i usiadła na ławce.
Matylda ostrożnie rozwiązała cienkie . tasiemki kostiumu kąpielowego. Nie było tak zle,
jak się Fiona obawiała.
Przez kilka dni musi pani przebywać w cieniu i nosić tylko lekką bawełnę albo rzeczy
bez ramiączek poradziła jej kucharka.
Potem ostrożnie natarła plecy Fiony specjalną maścią. Następnie wzięła z lodówki ogórek
i zaczęła go obierać.
Sądząc, że to już koniec, Fiona chciała wstać, ale stara kucharka kazała jej się położyć na
ławce.
Tu na południu stosujemy to przeciw oparzeniom słonecznym wyjaśniła Fionie,
rozkładając plasterki ogórka na jej plecach.
Fiona, która początkowo chciała protestować, z ulgą poczuła na piekącej skórze kojący
chłód i leżała bez ruchu.
Nagle usłyszała kroki i aż nazbyt dobrze znajome głosy, które zbliżały się do kuchni.
Mając jednak na plecach plasterki ogórka, nie mogła się obrócić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]