Archiwum
- Index
- Celmer Michelle Królewskie zwišzki 02 Ksišżę i sekretarka (Goršcy Romans 893)
- Jameson Bronwyn Gorący Romans DUO 886 W poszukiwaniu wspomnień
- 191. Schuler Candace To miał być tylko romans
- Cornick Nicola Romans Historyczny 111 Mezalians
- 02 Trish Wylie Ĺťycie jak romans
- Chmielewska J. Romans wszechczasĂłw
- 474. Harlequin Romance Michaels Leigh Cuda się zdarzają
- 385. Harlequin Romance Wentworth Sally Prawie jak w filmie
- 161. Harlequin Temptation Ross JoAnn Ten trzeci
- 128. Harlequin Desire Leabo Karen Ben
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stemplofil.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mieć. Z drugiej strony... Ile osób potrafi zrozumieć człowieka, który musi podjąć bolesną
decyzję o czyimś życiu lub śmierci? Miesiącami patrzył na matkę zawieszoną między
bytem a niebytem. Czy Sara zrozumie jego dylematy?
- Myślę... że jest szczęśliwa. - Słowa z trudem przeszły mu przez gardło.
- A ty?
- Ja? Nie mam czasu się nad tym zastanawiać.
- Dlaczego nie sprzedasz firmy Frederickowi K? Miałbyś święty spokój.
Zaskoczyła go tym pytaniem. Ale nic dziwnego, że je zadała. Męczył się z prowa-
dzeniem firmy, która traciła na wartości. I miał klienta, który gotów był ją kupić.
- Nie pozwolę, żeby dom mody, który stworzyła moja matka, przeszedł w ręce tego
idioty.
Po pierwsze, matka byłaby przerażona, gdyby dowiedziała się, że syn zrezygnował
z czegoś, czemu ona poświęciła lata pracy. Po drugie, podejrzewał, że Frederickowi K
chodzi wyłącznie o to, aby LL Designs znikło z powierzchni ziemi. Po trzecie, zarządza-
nie firmą stanowiło wyzwanie. Sprzedaż oznaczała porażkę. Nie zamierzał się poddawać.
R
L
T
Sara zacisnęła dłonie na kolanach. Widząc to, Caleb domyślił się, że zaraz usłyszy
słowa krytyki.
- Chociaż ciężko pracujesz, czasem mam wrażenie, że nie przykładasz się do swo-
ich obowiązków.
- Chyba żartujesz! - oburzył się. - Spędzam w biurze dwadzieścia cztery godziny
na dobÄ™!
Uniosła z powątpiewaniem brwi.
- Okej, przesadziłem. Wieczorem wychodzę z gabinetu.
- Sądzisz, że podejmujesz dobre decyzje po nocy spędzonej w klubie? - ciągnęła
pospiesznie, nie dopuszczając go do głosu. - Nie próbuję cię krytykować, po prostu wy-
daje mi się, że sam do końca nie wiesz, czego chcesz. Widziałam, co potrafisz. Słysza-
Å‚am, jak chwalÄ… ciÄ™ klienci, krawcowe, ludzie na kierowniczych stanowiskach. Wszyscy
uważają, że jesteś wspaniały, ale coś mi nie gra. Nie możesz być sprawnym szefem dużej
firmy, a jednocześnie playboyem miesiąca.
Skrzywił się.
- Mówiłem ci. To przeszłość.
Uśmiechnęła się łagodnie.
- To samo powiedziałeś dwa miesiące temu.
- Serio? - Nie mógł sobie przypomnieć, aby kiedykolwiek wcześniej rozmawiał z
SarÄ… lub kimÅ› innym z prasy. - Komu?
- Jednemu ze swoich przyjaciół, kiedy wychodziliście z klubu na Dwudziestej
Pierwszej.
Lubił ten klub. Czasem chadzał tam sam, czasem z jakimś kumplem ze studiów.
Klub słynął z drewnianego parkietu i doskonałych martini. Rozmowa, którą Sara słysza-
ła, miała miejsce na przełomie lata i jesieni. Caleb postanowił wyjść wcześnie do domu,
to znaczy wcześnie jak na siebie. Kolega, z którym się tam spotkał, próbował namówić
go, by został dłużej, ale Caleb był nieugięty.
- Faktycznie - odparł, przypomniawszy sobie tamten wieczór. - Nie wiedziałem, że
tam byłaś.
Uśmiech przemknął po jej twarzy.
R
L
T
- Nic dziwnego. Zawsze usuwam się w cień.
- Dlaczego?
- Dlaczego tam byłam? Bo mi za to płacą. %7łebym...
- Pytam: dlaczego usuwasz się w cień?
- Nie rozmawiamy o mnie, lecz o tobie. O tym, co powiedziałeś dwa miesiące te-
mu.
- Najpierw odpowiedz na moje pytanie.
- To nie fair.
- Niegrzeczni chłopcy nie grają fair.
Jej śmiech wypełnił pokój, ale na krótko. Po chwili wstała i podeszła do sprzętu
grającego, który stał na regale. Długo zastanawiała się nad wyborem muzyki, jakby No-
rah Jones lub Colbie Calliat mogły jej pomóc w udzieleniu odpowiedzi.
- Po prostu tak jest łatwiej - oznajmiła w końcu.
- Aatwiej?
Włożyła do odtwarzacza płytę Norah Jones.
- Aatwiej stać z boku, niż być częścią tamtego świata.
Zbliżył się do niej. Marzył o tym, aby przeciągnąć dłonią po jej włosach w kolorze
gorzkiej czekolady.
- Dlaczego?
Odwróciła się do niego i uśmiechnęła nieśmiało.
- A co to? Zabawa w dziesięć pytań?
Ciekawiło go, co Sara sądzi o świecie, w którym on spędzał niemal każdy wieczór.
Dlaczego nigdy nie przyłączała się do żadnej grupy, choć widział, jak do swoich stoli-
ków zapraszali ją znajomi z branży. Zawsze tłumaczyła, że nie może, bo pracuje.
- Gdybyś szukała tej największej plotki, tej sensacyjnej informacji, której odkrycie
da ci wymarzony awans do poważniejszego pisma, przyjmowałabyś wszystkie zaprosze-
nia i strzygła uchem. A ty nigdy tego nie robiłaś.
- Obserwowałeś mnie? - spytała zdumiona.
UjÄ…Å‚ w palce jej brodÄ™.
- Nieustannie.
R
L
T
- %7łeby wiedzieć, gdzie się czai wróg?
Roześmiał się. Była piękna. Zachwycająca.
- Po części. Ale też dlatego, że mnie intrygowałaś.
- Akurat!
- Słowo honoru. Zastanawiałem się, czy jesteś zakonnicą, czy kimś, kto bardzo
kocha swoją pracę, czy może...
- Może co?
- Może masz faceta.
Tym razem to ona wybuchnęła śmiechem.
- Niby kiedy miałabym się z nim spotykać?
Potarł palcem jej wargę. Instynktownie rozchyliła usta. Patrząc jej w oczy, Caleb
nie mógł wyjść ze zdumienia, że ktoś taki nadal jest sam. Czy faceci są ślepi?
- Mówię serio.
Norah Jones śpiewała o pokusach i miłości.
- Ja też - rzekła Sara. - Sporo czasu poświęcam pracy. Poza tym rodzina mnie po-
trzebuje. I...
- Wykręty. - Kto jak kto, ale on wiedział to najlepiej. Używał tych samych wymó-
wek, kiedy go pytano o przygody z modelkami. Przygody rzadko miewał; zwykle po pa-
ru drinkach i paru obrotach na parkiecie wracał do domu sam.
- No dobrze, a z kim mogłabym mieć romans?
Przez chwilÄ™ oboje milczeli.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]