Archiwum
- Index
- J. Michael Bishop How to Win the Nobel Prize, An Unexpected Life in Science (2003)
- Moorcock_Michael_ _Sniace_miasto_ _Sagi_o_Elryku_Tom_IV
- Moorcock_Michael_ _Perlowa_Forteca_ _Sagi_o_Elryku_Tom_II
- Sean Michael Jarheads 01.5 Dogtags and Cowboy Boots
- Connelly Michael Harry Bosch Miasto kości
- Moorcock Michael Elryk 5 Znikająca Wieża
- 3.Michael Moorcock Ĺťeglarz MĂłrz Przeznaczenia
- Fern Michaels Pod niebem Vegas
- Dickson_Helen_ _Harlequin_Romans_Historyczny__274_ _Zakochany_lajdak
- 161. Harlequin Temptation Ross JoAnn Ten trzeci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- docucrime.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uciekając przed światem, zaszył się w domku na drzewie. Bezpieczne
schronienie z czasów dzieciństwa. Mama, która jeszcze dwa tygodnie wcześniej
wydawała się w świetnej formie, walczyła ze śmiercią. Był tak poruszony jej
stanem, że nawet nie pamiętał, jak wspiął się na górę. Siedział nieruchomo w
przesyconej wilgocią, wszechogarniającej ciemności, poddając się jej
bezwolnie.
Wtedy pojawiła się Molly. Nie zapytała, czy może wejść. Pewnie czuła,
że każe jej się wynosić. Włączyła grzejnik, usiadła na łóżku. Bez słowa ujęła
jego dłonie i masowała je, aż stały się cieplejsze.
- 90 -
S
R
Potem zaczęła mówić. Ale nie były to wyświechtane banały, które już tyle
razy słyszał. Naprawdę go rozumiała. A kiedy otworzył przed nią duszę, wylał z
siebie głęboko skrywane lęki, wysłuchała go jak przyjaciel. Po raz pierwszy od
wielu dni odetchnął lżej. Dzięki niej, jej zrozumieniu. Przepełniła go
wdzięczność.
Nie szczędziła mu pocałunków, oboje nie chcieli przestać. Wiedział, że
pragnie go, tak jak on jej. Ciemność spowijała ich miękką zasłoną, gdy zatracali
się w zdyszanych pieszczotach, sycąc się własną bliskością i ciepłem...
Nie skończyliśmy, ale z całą pewnością zaczęliśmy", przypomniał sobie
słowa Molly. Miała rację. Powiedział jej wtedy, że jeszcze minuta, a nie zdoła
się oprzeć. Chociaż chodziło o sekundy. Bo właśnie w tej ostatniej, decydującej
sekundzie stanęła mu przed oczami zbolała twarz mamy. Przepełniło go
poczucie winy. Zły na siebie, odepchnął wtedy Molly.
Mama umiera, a on...
Dopiero raptowna bladość dziewczyny uświadomiła mu, że powiedział to
na głos. Nie uderzyła go. Popatrzyła na niego w milczeniu, sięgnęła po ubranie
i, nim zdążył odzyskać głos, wymknęła się na zewnątrz.
Mama umarła nazajutrz. Po pogrzebie żałobnicy zebrali się w Oakwood,
Molly z rodzicami również. Udało mu się, nie zwracając niczyjej uwagi,
wyprowadzić ją do niewielkiego pokoju z tyłu domu. Zamierzał przeprosić ją za
to, co powiedział i co zrobił, ale jego słowa jakby do niej nie docierały. Patrzyła
na niego jak na upiora. Jak to dziś określiła Megan? Jakby była w
nieprzepuszczalnym kokonie.
Lękał się o nią. Mimowolnie wykorzystał jej naiwną ufność i brak
doświadczenia. Ta dziewczyna jest całkowicie nieświadoma niebezpieczeństwa,
na jakie się naraża. Inny może nie mieć skrupułów, by to wykorzystać. A ona
nie zdaje sobie sprawy, że jej niewinność właśnie takich przyciąga.
Słuchała go w milczeniu.
- Chciałam, żebyś poczuł się lepiej - powiedziała, gdy skończył.
- 91 -
S
R
Tego mu było za wiele.
- Przecież cały czas właśnie o tym mówię! - wybuchnął. - I przestań tak
na mnie patrzyć. To już się nie powtórzy, nigdy. I tylko proszę cię, żebyś nie
wpadła teraz w ramiona jakiegoś faceta, tylko po to, by mi coś udowodnić.
- Luke, kocham cię. I zawsze będę.
- Jesteś za młoda, by wiedzieć, co to znaczy miłość - prychnął. -
Zadurzyłaś się we mnie, to wszystko. Im wcześniej się z tego wyleczysz, tym
lepiej - zakończył, odwracając się od niej, przekonany, że postąpił słusznie.
Otworzył jej oczy. Nie jego wina, jeśli na własne życzenie wpakuje się w inny
układ.
A jednak się mylił. Nie znalazła sobie innego, nie było na to czasu. Skoro
na ślubie Megan, dwa miesiące pózniej, czuła się zle...
Nawet się nie spostrzegł, gdy taksówka zatrzymała się przed Oakwood.
Powoli szedł do wejścia. Przed oczami ciągle miał kościół pełen ludzi,
rozpromienioną Megan w białej, wykończonej piórami marabuta sukni, z
bukietem białych róż.
I Molly, bladą jak papier, skrywającą dłonie w mufce z ciemnego futra.
Myślał, że to dlatego, iż znowu stanęła z nim twarzą w twarz, że tak to
przeżywa. Ostatni raz wmawiał jej, że jest idiotycznie zaślepiona, że to do
niczego nie prowadzi.
A było inaczej i dobrze o tym wiedziała. Gdy szła za panną młodą do
ołtarza, modląc się w duchu, by nie zasłabnąć, już wtedy wiedziała, że nosi jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]