Archiwum
- Index
- 474. Harlequin Romance Michaels Leigh Cuda się zdarzają
- Dickson_Helen_ _Harlequin_Romans_Historyczny__274_ _Zakochany_lajdak
- 385. Harlequin Romance Wentworth Sally Prawie jak w filmie
- 128. Harlequin Desire Leabo Karen Ben
- Jump Shirley Harlequin Romans Pantofelek Kopciuszka
- Cooper McKenzie [Menage Amour 161 Club Esotera 03] Minding Mistress (pdf)
- 045. Ross Kathryn Noce w ParyĹźu
- 02 Laurell Hamilton UśÂ›miechnić™ty nieboszczyk
- McSparren Carolyn Super Romance 106 Nasz dom wśÂ›ród drzew
- Jeff Lindsay DzieśÂ‚o Dextera 04
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chu. - Nie mam pojęcia dlaczego. Wcale tak nie myślę... To
znaczy, o Boże, Mitch, nie należę do kobiet, które biorą pożą
danie za... no, wiesz. - Zamilkła, uświadomiwszy sobie, że
nie jest w stanie wypowiedzieć tego niebezpiecznego słowa
ponownie.
- Za miłość? - spytał Mitch cicho. "
Na pobliskim drzewie siedziała sójka. Alanna, której spoj
rzenie Mitcha odebrało całą odwagę, odwróciła wzrok i ze
wszystkich sił starała się skoncentrować na jasnobłękitnym
ptaku.
Mitch nie zamierzał pozwolić jej tak łatwo się wycofać.
Chwycił jej podbródek i odwrócił głowę do siebie.
- Czy to wszystko, co czujesz, Allie? - Kiedy dotknÄ…Å‚ jej
twarzy nie uwodzicielsko, jak poprzednio, ale władczo, Alan
na zadrżała. - Seks? Pragnienie? %7łądzę?
Alanna nie potrafiła kłamać, więc powiedziała:
- BojÄ™ siÄ™.
W zamyśleniu okręcił pasmo jej włosów wokół dłoni. Mia
ła na sobie białą plażową sukienkę z kloszową spódnicą.
Skromny łódkowy dekolt z tyłu sięgał do talii, odsłaniając
kusząco kremową skórę, świeżą i zmysłową zarazem. Mitch
uznał ten kontrast za nieodparty.
- Ja też.
To była niespodzianka. Trudno było wyobrazić sobie, że
ten sam Mitch Cantrell, który udał się w przebraniu do Afga
nistanu, zapełniał czołówki gazet jako jedyny reporter pod
czas zamachu stanu w Ameryce Aacińskiej i przeniknął do
tajnej siedziby Organizacji Wyzwolenia Palestyny w Bejrucie
- boi się kogoś lub czegoś. Fakt, że mógłby obawiać się właś
nie jej, był zbyt niewiarygodny, by to wyrazić słowami.
- Nie wierzę - powiedziała wreszcie.
TEN TRZECI " 65
- To prawda. - Uśmiechnął się ciepło, ale z powagą. - Je
steś dla mnie bardzo ważna, Allie. To, co czuję do ciebie, jest
ważne.
Nie była w stanie wydusić z siebie słowa.
- Zaufasz mi? - spytał nagle głębokim, pełnym napięcia
głosem, wbijając w nią błyszczący wzrok.
Alanna oblizała spieczone wargi.
- Zawsze.
- To dobrze. - Mitch puścił ją, wysiadł z samochodu,
przeszedł na stronę pasażera i otworzył przed nią drzwiczki.
-Piękny dzień. Chodzmy się przejść.
Choć zaskoczona tą propozycją, Alanna uśmiechnęła się.
- Z rozkoszÄ….
Szli, trzymając się za ręce, w dół krętej, obsadzonej drze
wami drogi przez cienisty lasek aż na skraj przepaści. Daleko
pod nimi fale Oceanu Spokojnego uderzały w poszarpane gra
nitowe skały.
- To jest tak niewiarygodnie piękne - wyszeptała. - Na
swój dziki, nie ujarzmiony sposób. - Sceneria doskonale od
dawała jej nastrój. Huk fal zdawał się wtórować gwałtownym
uderzeniom serca.
- Nie ma takiego drugiego miejsca na świecie - zgodził się
Mitch.
- A ciebie z pewnością można uznać za eksperta. - Alanna
myślała o tych wszystkich egzotycznych miejscach, które od
wiedził. Miejscach, w które ruszy znów. Nie mogła już dłużej
milczeć. Musiała zadać pytanie, które nurtowało ją od kilku
dni. - Kiedy wracasz do Bejrutu?
Szczyciła się, że potrafi panować nad głosem, ale Mitch
dostrzegł błysk bólu w jej łagodnych zielonych oczach.
Tak łatwo byłoby skłamać, rozważał, zwracając spojrzenie na
ocean, gdzie samotna mewa leciała nisko nad spienionymi
falami.
66 " TEN TRZECI
- Wkrótce. - Mewa zanurkowała, ale po chwili pojawiła
się znów z rybą w dziobie. - Właściwie - przyznał - wczoraj
wieczorem dzwonili do mnie w tej sprawie.
Serce jej zamarło, ale zachowała spokój.
- Och, tak?
- Krążą pogłoski o zawieszeniu broni, może nawet podpi
saniu pokoju. Moim zdaniem to kolejny fałszywy alarm, ale
nie mogę siedzieć bezczynnie w Stanach, kiedy tam wydarze
nie goni wydarzenie.
- Rozumiem. - Westchnęła mimo woli. - Kiedy wyjeż
dżasz?
Cóż, raz kozie śmierć.
- Jutro.
- Tak szybko. - To nie było pytanie.
- Niestety. - Odwrócił się do niej i położył jej dłonie na
ramionach. Jego oczy wydawały się pełne pytań. Właśnie
wtedy, kiedy Alanna pomyślała, że Mitch coś powie, on po
kręcił głową w zle ukrywanej rozterce. Dłonie ześliznęły się
wzdłuż jej rąk, palce splątały z jej palcami. - Chcę się z tobą
kochać, Allie.
Boże, ona też tego pragnęła. Nawet wiedząc, że nie ma dla
nich przyszłości. Skoro Mitch miał jutro wsiąść do samolotu
i zniknąć z jej życia, chciała zachować wspomnienia z tych
szczególnych chwil, które spędzali razem.
- Tak. - Uniósłszy ich złączone dłonie, przycisnęła je do
piersi. - Tutaj. Teraz.
Jej ciało pod bawełnianą sukienką było ciepłe i zapraszają
ce. Mitch potrzebował całej siły woli, by potrząsnąć głową.
- To zbyt niebezpieczne.
- Mam ochotę żyć niebezpiecznie.
Mimo dręczącego bólu w lędzwiach, Mitch roześmiał się.
- Ja też. Ale nawet ja nie jestem na tyle szalony, by kochać
się z moją dziewczyną na skraju przepaści. - Chciał ją pocało-
TEN TRZECI " 67
wać, ale zdawał sobie sprawę, ze wystarczyłoby tylko sko
sztować jej słodkich soczystych ust i już byłoby po nim. -
Chodz, jesteśmy prawie na miejscu.
Krew szumiała jej w uszach. Szli wzdłuż urwiska. Przed
nimi przeleciał królewski motyl, trzepocząc pomarańczowo-
-czarnymi skrzydłami w podmuchach morskiego wiatru. Po
chwili ścieżka oddaliła się od urwiska, prowadząc w kolejny
lasek. Za nim Alanna ujrzała morze kolorów. %7ł oddali dobie
gał huk przybrzeżnych fal odbijający się echem o skały.
- Nigdy nie widziałam tylu polnych kwiatów w jednym
miejscu.
- Niesamowite, prawda?
- To najpiękniejsze miejsce, jakie kiedykolwiek widzia
łam. - Alanna czuła, że oczy robią jej się ogromne na widok
tej orgii barw. W koronach drzew ptaki przemykały z gałęzi
na gałąz niczym nuty na pięciolinii. - Jak je znalazłeś?
- Powiedział mi o nim przyjaciel.
- Ten, do którego należy posiadłość?
- Ten sam. Po tym, jak je opisywał, domyśliłem się, że to
coś szczególnego. - Aagodny wietrzyk zburzył włosy Alanny,
zwiewając je na policzki. Mitch wyciągnął rękę i odsunął
kilka zbłąkanych kasztanowych kosmyków. Lekki dotyk jego
palców sprawił, że krew w niej zawrzała. - Jak ty.
Przez ułamek sekundy Alanna zastanawiała się, ilu kobie
tom to mówił. Ile kobiet kochał na łożu z polnych kwiatów.
Ale wtedy właśnie przyciągnął ją bliżej, sprawiając, że krew
zaczęła w niej krążyć jeszcze szybciej, a ciało stało się uległe.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]