Archiwum
- Index
- McAllister Anne, Gordon Lucy Nieoczekiwana zmiana miejsc
- 249. Clark Lucy Ĺťycie na walizkach
- 1102. Gordon Lucy Dwie gwiazdy
- Clark Lucy Podwójne szczęście
- Montgomery Lucy Maud Okruchy światła
- Montgomery Lucy Maud Błękitny zamek
- Henderson_Beth_Tydzien_do_slubu
- 533. Ellis Lucy Randka w Toronto
- Budrys, Algis Quien
- MacLean Alistair (1974) Przelecz zlamanego serca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stemplofil.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w windzie trwał trochę dłużej, być może w pełni by mu się oddała, oszołomiona rozko-
szą, opętana pożądaniem. Nie chciała obudzić się jutro rano z karteczką na poduszce ze
słowami Dzięki, będziemy w kontakcie". To byłoby dla niej zbyt upokarzające.
- Kolacja i kino? - zapytał, wpatrując się w nią z przekrzywioną głową. - To są te
twoje warunki?
- Nie. Chciałabym tylko, żeby było miło. Normalnie.
Miło? Normalnie? Siergiej próbował ogarnąć umysłem to, co się stało. W jednej
chwili wabiła go do łazienki niczym ponętna syrena, a w następnej udawała pannę niety-
kalną, która nie życzy sobie, by kładł na niej swoje łapy". Znowu poczuł się podobnie
jak w kawiarni w Petersburgu, gdy złożył jej swoją propozycję. Innymi słowy, jak jakiś
cholerny, chamski łajdak. Obiecał sobie, że od tej pory będzie bardziej ostrożny. Nie
chciał wywierać na niej presji. Sama się do niego zgłosi, prosząc go i błagając o to, aby
wreszcie ją posiadł.
Poinformował ją, że schodzi na dół do siłowni i wróci przed siódmą, aby zabrać ją
na kolację. Musiał wypocić całą frustrację, jaka skumulowała się w nim w ciągu kilku
ostatnich godzin. Z całych sił znęcał się nad workiem treningowym, wyrzucając sobie w
myślach, że faktycznie zachował się jak głupi, napalony siedemnastolatek, który marzy
tylko o tym, aby wsadzić dziewczynie ręce pod bluzkę.
L R
T
Co w niego wstąpiło? Strugi potu zalały mu oczy. Chwycił ręcznik i otarł nim
twarz. Wyciągnął rękę, aby sięgnąć po butelkę z wodą, lecz jego dłoń zacisnęła się na
próżni.
- Tego szukasz?
Podniósł głowę i ujrzał przed sobą Clementine. Trzymała w rękach butelkę, a na jej
ustach błąkał się lekko ironiczny uśmieszek. Miała na sobie skąpe, czerwone szorty i bia-
ły top. Włosy upięła w kucyk.
- Dzięki - mruknął, znowu czując, jak bucha w nim ogień pożądania.
- Mogę spróbować? - zapytała, pokazując dłonią zwisający z sufitu worek trenin-
gowy.
- Dla ciebie może być trochę zbyt twardy - odparł.
- Rzuć mi rękawice, Rocky.
Włożył jej na ręce mniejszą parę rękawic i zapiął dokładnie, uważając na to, aby
nawet nie musnąć jej skóry, nie wzniecać jeszcze bardziej tego ognia, który w nim pło-
nÄ…Å‚.
- Stań blisko worka. Krótkie, proste uderzenia. Trzymaj łokcie w górze - instru-
ował tonem eksperta.
Widział, że jest całkowicie skupiona, on natomiast zupełnie rozkojarzony. Nie
mógł oderwać wzroku od jej pośladków opiętych cienkim, czerwonym materiałem.
Czyżby przyszła tu tylko po to, by unicestwić resztki jego samokontroli?
Clementine uderzyła worek treningowy, który zabujał się na sznurze, a następnie
odwzajemnił cios i powalił ją na miękką matę. Leżąc na plecach, zaśmiała się głośno i
rozkosznie. Siergiej zerwał z siebie mokrą od potu koszulkę i stanął nad nią jedynie w
swoich obszernych, luzno zwisających na biodrach szortach. Clementine dostrzegła pod
materiałem jego ogromną erekcję i jęknęła pod nosem. Jego barki i tors były tak masyw-
ne i muskularne, że nie powstydziłby się ich zawodowy atleta. Kępki ciemnych włosków
porastały jego wyrzezbiony brzuch, układając się w czarną strzałę, której grot znikał pod
szortami. Przełknęła głośno, wyobrażając sobie to, co znajduje się dalej, niżej...
Podała mu dłoń, gdy wyciągnął do niej rękę. W ułamku sekundy znowu stała na
nogach, lecz zakołysała się lekko, oszołomiona bliskością obnażonego ciała Rosjanina.
L R
T
Chłonęła bijący od niego zapach i ciepło, wodziła wzrokiem po idealnych płaszczyznach
jego klatki piersiowej i brzucha. Zarumieniła się, gdy Siergiej dostrzegł pod materiałem
jej bluzki sutki.
- Naprawdę chcesz czekać do wieczora?
Oblizała wargi. Nie wiedziała, co odpowiedzieć.
Tak" czy nie"? Jej dylemat rozwiązało trzech mężczyzn, którzy nagle weszli do
siłowni.
- Ups - mruknęła.
- Idę pod prysznic. Ty wracaj na górę. Ale nie przebieraj się.
Zmrużyła oczy i uderzyła go lekko w twardy jak skała biceps.
- Najpierw kolacja, Rocky.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]