Archiwum
- Index
- McAllister Anne, Gordon Lucy Nieoczekiwana zmiana miejsc
- 1102. Gordon Lucy Dwie gwiazdy
- 533. Ellis Lucy Randka w Toronto
- Ellis_Lucy_Tydzien_w_Nowym_Jorku
- Montgomery Lucy Maud Okruchy światła
- Montgomery Lucy Maud Błękitny zamek
- Jump Shirley Cztery dni szczęścia
- 0777. Wilde Lori Szczęśliwy przypadek
- 0914. Palmer Diana W pogoni za szczęściem
- Jane Heller Szczęśliwe gwiazdy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przybycia samolotu.
Abbey wyprostowała się, patrząc na Joshuę.
Dasz radę operować?
95
R
L
T
Terry nie może czekać, prawda?
Jeżeli Abbey będzie mu asystowała, jeśli będzie obok niego stała w małej
sali operacyjnej, z pewnością sobie poradzi. Kiedy był zmuszony operować
Pierre'a, to Abbey dodała mu siły. Teraz też na nią liczył.
Abbey wyjęła kolejny pakunek i zmieniła opatrunek.
Gdy tylko wyciągniemy ten kawałek metalu, będzie krwawił. Po
pierwsze trzeba go zabrać z tego pyłu, ale potem będzie potrzebował roztworu
soli fizjologicznej i osocza. Starannie opatrywała ranę wokół kawałka
metalu, który wystawał z brzucha Terry'ego. Gdyby ten kawałek przesunął się,
kiedy go poruszą, spowodowałby więcej szkód. Jak go uśpimy, musimy
znalezć uszkodzone arterie.
Bez natychmiastowej interwencji chirurgicznej Terry by zmarł, a ostatnia
rzecz, jakiej potrzebował Joshua, to kolejna śmierć, która dręczyłaby jego
sumienie.
Już miał powiadomić Abbey, że jest w stanie operować, o ile ona będzie
razem z nim, a nie zostanie tutaj, żeby pomagać Markowi i Giselle, gdy
uświadomił sobie, że on jej w ogóle potrzebuje. Abbey jest mu niezbędna do
życia.
Gdy przyniesiono nosze, pięcioro ludzi ostrożnie ułożyło na nich
Terry'ego i wniosło go do budynku.
Mogę w czymś pomóc? spytał Pierre, podchodząc do Abbey.
Proszę zajrzeć do Giselle i Marka i przekazać nam, co z pozostałymi
pasażerami. Proszę powiedzieć Markowi, że musi z nami jechać. Niech jacyś
pracownicy, którzy są wyszkolonymi ratownikami, pomogą Giselle.
Zrobione odparł Pierre, a wtedy Abbey przypomniała sobie słowa
Joshui. Jest teraz członkiem rodziny Pierre'a. Dzięki temu poczuła się częścią
96
R
L
T
zespołu, a nie kimś z zewnątrz, kto przyjechał na zastępstwo. To było miłe
uczucie.
Kiedy znalezli się w budynku, Abbey zdjęła żółtą kurtkę, która
krępowała jej ruchy, i rzuciła ją obok drzwi. Przesunęła okulary ochronne na
czoło i ściągnęła maskę na brodę, pokasłując.
Ile czasu potrzebuje Morgan, żeby tu dolecieć? spytała Joshuę, który
przyglądał się Terry'emu.
Niewiele. Joshua był zadowolony z oględzin, więc przenieśli
Terry'ego w pobliże drzwi, gdzie mieli czekać na Morgana. Lot w tych
warunkach atmosferycznych to dla pilota nie lada zadanie, ale Joshua zapewnił
Abbey, że Morgan jest pilotem znakomitym.
Kiedy samolot nadleciał, czekali już tylko na Marka. Terry został
przeniesiony do małego samolotu i przypięty pasami. Abbey usiadła obok
niego i uważnie go obserwowała. Joshua szukał wzrokiem Marka.
Już jestem! zawołał Mark, wpadając na pokład.
Joshua wciÄ…gnÄ…Å‚ schodki, a Mark zdjÄ…Å‚ okulary i maskÄ™, starajÄ…c siÄ™ nie
zapylić wnętrza samolotu.
Ruszajmy powiedział Joshua do Morgana.
Samolot szybko wzniósł się w powietrze, wyruszając w krótką podróż.
Tym razem Morgan nie lądował na pasie do lądowania, tylko na głównej ulicy.
Poprosił wcześniej mieszkańców o usunięcie z niej pojazdów.
W szpitalu z prawdziwego zdarzenia mieliby do dyspozycji chirurga
określonej specjalności. Mogliby prosić o wykonanie prześwietlenia, analizy
krwi i wszelkich innych badań. Tutaj byli tylko we troje. Sytuacja była
niecodzienna, natomiast jedno nie ulegało wątpliwości: bez natychmiastowego
zabiegu Terry umrze.
97
R
L
T
Kiedy w końcu wylądowali, całą trójką przenieśli nosze do sali
operacyjnej i położyli Terry'ego na stole. Mark od razu zaczął przygotowywać
kroplówkę z plazmą. Abbey mu pomagała, szykując kroplówkę z roztworem
soli fizjologicznej. Im szybciej je podłączą i uzupełnią płyny Terry'ego, tym
większą będzie miał szansę na wyjście z tego cało.
Mark zaczął podawać środek znieczulający, zaś Abbey przeniosła uwagę
na Joshuę. Właśnie się przebrał i stał przy umywalce, starannie myjąc ręce.
Abbey poszła jego śladem.
Jak się trzymasz? zapytała.
Jeśli pytasz, czy patrząc na Terry'ego, widzę leżące tam ciało Miriam,
odpowiedz brzmi tak.
Poradzisz sobie. Wiem, że tak będzie mówiła błagalnie. Jesteś
niezwykłym człowiekiem, ja w ciebie wierzę. Współczuję ci serdecznie, wiem,
co przeszedłeś, ale w tej chwili musisz znalezć w sobie siły, żeby to wszystko
schować gdzieś głęboko i działać.
Myli ręce w milczeniu. Abbey miała nadzieję, że Joshua ją wysłucha.
Wiedziała, że jest zdolny do wielkich czynów, wiedziała o tym już szesnaście
lat wcześniej, ale teraz, zakochana w Joshui, pragnęła, by w siebie uwierzył,
tak jak ona w niego wierzyła.
A jeśli on umrze? spytał Joshua, kiedy wkładali rękawiczki.
Abbey wzięła głęboki oddech i powoli wypuściła powietrze, patrząc mu
w oczy.
Jeśli umrze, będziemy go razem opłakiwać. A potem zaczniemy dalej
działać. Tak to już jest.
W końcu stanęli przy swoim pacjencie. Mark rozciął ubranie Terry'ego i
przygotował go do operacji.
Gotowy?
98
R
L
T
Joshua milczał. Abbey widziała, że ze sobą walczył i przesyłała mu dobre
[ Pobierz całość w formacie PDF ]