Archiwum
- Index
- McAllister Anne, Gordon Lucy Nieoczekiwana zmiana miejsc
- 249. Clark Lucy Ĺťycie na walizkach
- 1102. Gordon Lucy Dwie gwiazdy
- Clark Lucy Podwójne szczęście
- Montgomery Lucy Maud Okruchy światła
- Montgomery Lucy Maud Błękitny zamek
- 115. Sherryl Woods Bogaci kawalerowie 02 Randka z przeznaczeniem
- 1. Trzy siostry Mallery Susan Randka w ciemno
- Ellis_Lucy_Tydzien_w_Nowym_Jorku
- James Susanne Dziedzic z Kornwalii(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gim12gda.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uśmiechów. Dopiero po chwili dotarło do niej, że czeka na jej odpowiedz.
Mogła mu odpowiedzieć, nie tylko pewna, czy on ją zrozumie, ponieważ
60
R
L
T
sama siebie nie rozumiała. Starała się nie skapitulować bez reszty, było to
jednak niewypowiedzianie trudne.
Mogę odprowadzić cię do samochodu?
Zachowywał się jak dwustuprocentowy dżentelmen, chociaż
niewątpliwie obrażał jej inteligencję.
Nie, idz już powiedziała cicho. Załatw tę ważną sprawę.
Zawahał się prawie niezauważalnie, lecz Rose uśmiechnęła się
nonszalancko, oparła rękę na biodrze i starannie odegrała swoją rolę.
Odwróciła się i popatrzyła na wizytówkę. Ciekawe, ile ma takich
prywatnych numerów, pomyślała. Przełknęła ślinę, zastanawiając się, czy
wszystkim kobietom podawał właśnie tę komórkę. Wiedziała, co znaczy
propozycja przysłania samochodu, zresztą Plato nawet specjalnie nie ukrywał
swoich zamiarów. Rose nie przeżyła zbyt wielu romantycznych sytuacji, ale
jeszcze nie porzuciła zupełnie nadziei.
W domu zastała dwa tuziny żółtych róż, które od kuriera odebrała Rita
Padalecka. Starsza pani zostawiła na stole karteczkę.
Nie było cię w domu przeczytała Rose więc skorzystałam z
klucza, który mi zostawiłaś. Dwadzieścia cztery róże, moja droga. Ktoś o
tobie myśli .
Rose zrobiła sobie kawę, usiadła na ławie w kuchni i popatrzyła na
wizytówkę Plata Kuragina. Widniało na niej tylko jego imię, wypisane
cyrylicą. Myślał o niej... Gdyby nie pani Padalecka i jej znajomość języka
kwiatów, nigdy nie domyśliłaby się znaczenia bukietu. Pomyślałaby po
prostu, że Plato smaruje oliwą równię pochyłą, po której chce ją ściągnąć w
dół.
Dom nad jeziorem i kolacja. Aóżko.
Nie zamierzał nawet sam po nią przyjechać. Zaplanował sobie, że
61
R
L
T
przyśle samochód.
Zmarszczyła brwi, z trudem powstrzymując łzy. Tego popołudnia była
chwila, kiedy coś się prawie wydarzyło...
Nie mogła pojechać na tę randkę, nawet jeżeli Plato o niej myślał.
Najwyrazniej właśnie taką miał strategię. Znała jego reputację, wiedziała,
jakimi dziewczynami najchętniej się otaczał.
Przeniosła wazon z różami do gabinetu, żeby nie musieć ciągle na nie
patrzeć, a potem wstukała jego numer w klawiaturę komórki. Odebrał prawie
natychmiast.
Da, Rose?
Kolana ugięły się pod nią, musiała przytrzymać się framugi drzwi.
Ta kolacja to marny pomysł powiedziała. Nie jestem
zainteresowana, Plato, więc nie wysyłaj po mnie samochodu...
Wzięła głęboki oddech. Brzmiało to okropnie.
Byłeś dla mnie bardzo miły i ogromnie mi pomogłeś, ale naprawdę nie
jestem dziewczynÄ… w twoim stylu.
Spodziewała się, że jej przerwie, lecz w słuchawce panowała cisza.
Mam nadzieję, że Wilki wygrają jutro wieczorem
dorzuciła.
Przerwała połączenie i przycisnęła komórkę do ust. Podskoczyła jak
porażona prądem, kiedy po paru sekundach telefon znowu zadzwonił.
Spojrzała na ekranik i zrozumiała, że to wcale nie Plato.
Phoebe?
Kilka jej przyjaciółek, z których dwie pracowały na część etatu w
Randce z Przeznaczeniem, wybierało się tego wieczoru na drinka do świeżo
otwartego baru w centrum, aby wypić za powodzenie firmy.
W porządku, tak, jasne. Rose umówiła się na spotkanie, chociaż
62
R
L
T
wewnętrzny głos szeptał jej do ucha, że Plato może jednak się zjawi, może po
niÄ… przyjedzie.
Och, przecież nawet nie zadzwonił, skarciła się w myśli. Nie przyjedzie,
nie ma mowy! Cała sprawa skończyła się, zanim się na dobre zaczęła. Dużo
lepiej zrobi, jeżeli wyjdzie z domu i spędzi miły wieczór w towarzystwie
przyjaciółek. Tyle że...
Kiedy miała jedenaście lat, jej brat Cal wsadził ją na jej pierwszego
byczka. Była śmiertelnie przerażona, ale nie miała zamiaru tego okazać.
Wściekła bestia zrzuciła ją po trzech sekundach i były to najdłuższe trzy se-
kundy w jej życiu. Cal pomógł jej wstać, brudnej i posiniaczonej, i kazał jej
przyrzec, że nic nie powie tacie. Kiwnęła głową, bezgłośnie przełykając łzy.
Drugi brat, Brick, powiedział, że jak na dziewczynę poradziła sobie całkiem
niezle. Od razu poczuła się tak, jakby urosła o dobre pół metra.
Teraz miała wrażenie, że ma pięć centymetrów wzrostu. Kiedy zrobiło
się z ciebie takie strachajło, Rose Harkness, pomyślała, uśmiechając się
blado.
Plato poprawił mankiety i pchnął furtkę przed domem Rose. Starsza
pani, którą zapamiętał z ostatniej wizyty, podniosła głowę znad kamelii, które
właśnie przycinała.
Dzień dobry odezwała się. Jednak pan wrócił!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]