Archiwum
- Index
- McAllister Anne, Gordon Lucy Nieoczekiwana zmiana miejsc
- 1102. Gordon Lucy Dwie gwiazdy
- 533. Ellis Lucy Randka w Toronto
- Ellis_Lucy_Tydzien_w_Nowym_Jorku
- Millet Catherine Ĺťycie seksualne Catherine M ( 18)
- Montgomery Lucy Maud Okruchy światła
- Montgomery Lucy Maud Błękitny zamek
- Hardy Kate Światowe Życie Duo 267 Gwiazda telewizji
- 02 Trish Wylie Ĺťycie jak romans
- Clark Lucy Podwójne szczęście
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Przepraszam, Susie. W imieniu Richarda oraz moim własnym. Nie
podejrzewałem go o to.
Nadal stała pośrodku pokoju, trzymając się pod boki, ale czuła, że pod
wpływem jego spojrzenia złość jej mija. Jakiś wewnętrzny głos kazał jej
jednak mieć się na baczności.
RS
30
Wróciła na swoje miejsce za biurkiem.
- Dziękuję. - Sięgnęła po plik dokumentów. Ponieważ milczał, podniosła
na niego wzrok. - CoÅ› jeszcze?
- To ja dziękuję ci za możliwość wzięcia udziału w obchodzie. - Ten
uśmiech ją rozbrajał. - Zdaję sobie sprawę, że rzadko towarzyszy ci tak
liczny orszak.
- To prawda. Część się wykruszyła, uznawszy, że nie przyjdziesz.
- Jest to pewna pociecha... - Zaczął przechadzać się przed jej biurkiem. -
Nieprzyjemny poranek. Korek. A właściwie wypadek. Richard dostał
histerii, kiedy wysiadłem, żeby zająć się poszkodowanymi. Na szczęście nic
poważnego nikomu się nie stało, więc szybko wróciłem. - Szarpnął węzeł
krawata. - Czasami zastanawiam się, dlaczego muszę to znosić.
- Co? Krawat? - zażartowała w nadziei, że to go nieco rozchmurzy.
- Dobrze wiesz, co mam na myśli. Prawdę mówiąc, mam dosyć tej jego
nieustającej opieki". Sporo czasu zajęło mi przyzwyczajenie się do niej, aż
w końcu nauczyłem się to akceptować, ale gdy sprawy wymykają się spod
kontroli, jak dzisiaj rano, Richard staje siÄ™ nie do zniesienia. - Palcami
przeczesał włosy. - Nie powinienem ci o tym mówić. Przepraszam. Nie mam
prawa obarczać cię moimi problemami.
Milczała. Nie pragnęła jego zwierzeń.
Patrzył jej prosto w oczy. Narastające między nimi napięcie wręcz ją
przestraszyło. Nie chciała tego. Nie chciała się angażować. Nieważne, co do
niego czuje, ponieważ on zaraz wyjedzie. Nie chciała znowu cierpieć.
Zdecydowanie.
- Pójdę już. - Odwrócił wzrok. - Przyjdziesz na wykład?
- Za chwilÄ™.
Gdy wyszedł, opadła na fotel.
- Opanuj się. - Starała się skoncentrować uwagę na papierach rozłożonych
na biurku. Lecz jej umysł buntował się. Wystarczyło jedno spojrzenie
niebieskich oczu Jacksona, by poczuła, że tonie. - To niemożliwe... Ukryła
twarz w dłoniach.
Tym razem było inaczej niż z Walterem i Gregiem. Czy na pewno? Może
w ten sposób chce usprawiedliwić swoje odczucia? Nie zareagowała na
podszepty rozsądku, gdy Greg odwołał trzy randki pod rząd z powodu pracy.
Jakiej pracy? To był ten sam szpital, mimo że różne oddziały, ale ona
postarała się znalezć dla niego usprawiedliwienie. Pózniej odkryła, że
spotykał się z innymi kobietami.
RS
31
- Intuicja - rzekła na głos. - Kieruj się intuicją. Lecz minionego wieczoru
Jackson patrzył na nią tak,
jak marzyła, by spoglądał na nią mężczyzna. Nie uważała się za piękność,
ale wzrok Jacksona mówił jej, że jest najbardziej atrakcyjną kobietą pod
słońcem.
- Susie! - Głos Todda wyrwał ją z zamyślenia. -Dlaczego nie jesteś na
górze? Co ty robisz? Spisz przy biurku?
- Nie śpię - broniła się. - Byłam pogrążona w myślach. Zaskoczyłeś mnie.
- W porządku. Idz na górę, zanim Richard mnie wkurzy, wysyłając ekipę
poszukiwawczÄ….
- Mam prawo się spóznić kilka minut. Dzisiaj nie wygłaszam żadnego
przemówienia. Wejdę po cichu i nikt nie zwróci na to uwagi.
- Oprócz Jacksona.
Todd miał rację. Gdy wsunęła się na salę wykładową, Jackson właśnie
wchodził na podium. Ich spojrzenia spotkały się, jakby wiedział, gdzie
usiadła. Przestraszyła się, że wszyscy słyszeli, jak serce jej łomocze.
Siedziała zasłuchana w jego wykład na temat nowych metod, które można
było adaptować do chirurgii plastycznej stawu biodrowego oraz kolanowego.
Potem zasypano go lawiną pytań, na które odpowiadał wyczerpująco i
cierpliwie. Był bardzo mądry. Przystojny, sławny, bardzo mądry... i żonaty.
Potem był lunch. W tej samej restauracji co poprzednio. Tym razem tylko
dla trzydziestu osób, więc odbywał się w mniejszej sali.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz. - Usiadł obok. - Obawiałem się, że
jesteś zajęta.
- Nic podobnego - zawahała się. Jednocześnie czuła, że kręci się jej w
głowie. - Wstyd powiedzieć, ale... się zamyśliłam. - Nie dowierzała własnym
słowom.
- Mam nadzieję, że były to wyłącznie przyjemne myśli - rzekł,
przysuwajÄ…c siÄ™ do niej.
Odsunęła się nieco.
- Profesorze, czy pan mnie podrywa? Wpatrywał się w nią, po czym
pokiwał głową.
- Być może. Jeśli pamiętam, na czym to polega. W tej samej chwili zjawił
siÄ™ Richard z notatkami
Jacksona, który miał wygłosić krótką mowę. Korzystając z okazji, Susie
zastanawiała się nad jego słowami. Jeśli pamiętam, na czym to polega". Co
to znaczy? Sięgnęła po wodę.
RS
32
- Nie zakrztuś się - upomniał ją, wstając.
W trakcie lunchu rozmawiała na różne tematy z pielęgniarką, sąsiadką z
drugiej strony.
Gdy podawano kawę, spojrzała na zegarek i aż jęknęła.
- Co się stało? - zaniepokoił się Jackson.
- Muszę pędzić do przychodni.
- OdprowadzÄ™ ciÄ™.
- Me trzeba. Poza tym łatwo się stąd nie wydostaniesz, bo wszyscy będą
chcieli z tobą zamienić słówko.
- W takim razie niech czekają. Najpierw muszę z tobą porozmawiać.
Nie wiedziała, co powiedzieć. Czy znowu coś zle zrobiła? Ruszyła do
wyjścia, korzystając z okazji, że jej sąsiadka o coś go zagadnęła.
- Będziesz na kolacji? - zapytał pielęgniarkę, która przytaknęła. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]