Archiwum
- Index
- Waverly Shannon Antalogia Noworoczna 01 Wesołych Świąt, Aniołku
- 01 Zbigniew Nienacki Pan Samochodzik i Święty Relikwiarz (Uroczysko)
- Child Maureen, Hyatt Sandra Świąteczne przyjęcie
- Roberts Nora Święte grzechy 2 Bezwstydna cnota
- Chesterton Gilbert Keith ŚWIĘTY FRANCISZEK Z ASYŻU
- Green Roland Conan i mgły Świątyni
- Hyde Christopher Zgromadzenie Świętych
- Carol Grace Odnaleziony skarb
- 474. Harlequin Romance Michaels Leigh Cuda sić™ zdarzajć…
- Cankar, Ivan La domo de Maria helpantino (Esperanto)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gim12gda.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wymienione wszystkie miejsca ukrycia bajecznego skarbu ZwiÄ…tyni.
Siedemdziesiąt lat pózniej Bar Kochba, syn gwiazdy , wierząc, iż jest Mesjaszem, usiłował
odzyskać Jerozolimę, by odbudować Zwiątynię, lecz nie udało mu się zrealizować tych zamiarów.
Gdy minęło tysiąc lat, skarb odbili krzyżowcy i oni z kolei postanowili odbudować Zwiątynię. W
tym samym czasie poznali wiarę esseńczyków i stworzyli zakon poświęcony Zwiątyni. Nie mieli
Mesjasza, lecz mieli niezwykłą, wspaniałą ideę.
Uznali, iż Mesjaszem ma być ich zakon. Oni także ponieśli klęskę, stając się ofiarami
inkwizycji, tak jak Jezus był ofiarą Rzymian.
Ty zaś, Adhemarze, nie ujrzysz Zwiątyni. Twoim zadaniem jest przewiezć skarb i ukryć go do
czasu, aż przyjdzie ten, kto ma przenieść go do ziemi Izraela.
Tak mówił Nasr-Eddin.
Zwróciłem się do siedzącej obok kobiety, której twarz zasłaniał kapelusz z szerokim rondem.
Zapytałem ją, czy ma jakąś szczególną okazję do pielgrzymki. Gdy uniosła głowę, zobaczyłem
podłużną twarz o delikatnych rysach, i ustach pomalowanych jaskrawoczerwoną szminką. Już ją
kiedyś spotkałem, ale nie pamiętałem gdzie.
- Jestem dziennikarką z Polski, a oni jadą z pielgrzymką do Ziemi Zwiętej, by pójść śladami
Chrystusa. Jednak jutrzejszy dzień na pewno spędzą w Jerozolimie - odrzekła kobieta.
- Dlaczego?
- Bo odbywa siÄ™ tam zgromadzenie zorganizowane przez pewnÄ… siostrÄ™ zakonnÄ….
- Jak ona siÄ™ nazywa?
- Siostra Rozalia. Jeśli chce pan dowiedzieć się czegoś więcej, proszę zapytać tego zakonnika.
Zakonnik stał w przejściu, kontynuując swój monolog:
- Miejsce narodzin i życia, męki i zmartwychwstania Pana to zarazem miejsce, gdzie powstał
Kościół. Nie wolno zapominać, że apostołowie na Ziemi Zwiętej ustanowili zasady wiary.
- Przygląda się pan mojemu amuletowi? - cicho zapytała kobieta.
Zdjęła go z szyi i otworzyła. Wewnątrz znajdował się kawałek pergaminu. Wziąłem go do ręki
i dokładnie obejrzałem.
Jakież było moje zaskoczenie, gdy stwierdziłem, iż jest to fragment jednego z rękopisów znad
Morza Martwego.
- SkÄ…d pani to ma?
- To niezwykła historia. Pergamin ten należał do pewnego archeologa... Józefa Koskki.
- Co takiego?!
- Zmarł wczoraj w dziwnych okolicznościach... Zasztyletowano go we własnym domu.
Dlatego jadę do Izraela. Nie byłabym zdziwiona, gdyby się okazało, że to morderstwo ma związek
z odkryciem tajemniczego Zwoju Miedzianego, wskazujÄ…cego miejsca ukrycia bajecznego skarbu.
Zna pan Qumran?
Czy znam Qumran? Czy mam tak po prostu tam wrócić?
Nagle ze stolika przed kobietą posypały się na podłogę jakieś dokumenty. Schyliłem się, żeby
pomóc je zebrać. Na jednej z kartek zobaczyłem narysowany czerwony krzyż. Taki sam, jak leżał
pod ołtarzem. Krzyż, który podniosła Jane, mówiąc, że należał do profesora Ericsona.
Dziennikarka zerknęła na prawo i na lewo. Teraz ją rozpoznałem. To kobieta, która
wprowadziła nas do gabinetu Józefa Koskki.
- Ani słowa! - szepnęła ostrzegawczo Złotowska.
- Kim pani jest?
Nie odpowiedziała.
- Czy to prawda, co mówiła pani o Koskce?
- Tak, prawda. I jeśli chce pan zobaczyć jeszcze tę śliczną Amerykankę, proszę robić to, co
panu każę.
- Nie mogłem postąpić inaczej. Mimo bólu nie mogłem wrócić do kraju, nie wypełniwszy
misji. Musiałem wykonać to, co zlecił mi komtur templariuszy. Miałem przed sobą pustynię, wciąż
zmieniającą barwę, wydłużającą cienie, z piaskiem połyskującym niczym miriady gwiazd na
niebie, rzuconą pod moje stopy jak złoty kobierzec. Gdy niebo nade mną zmieniło się w czarne,
diamentowe sklepienie, pozdrowiłem noc i ułożyłem się do snu. Spałem długo, aż nad pustynnym
morzem pojawiło się znów światło dnia. Po tej nocy poczułem się wypoczęty.
Mówiąc te słowa, Adhemar zamknął oczy i oparł głowę o mur. Jego głos stawał się coraz
cichszy. Jego smutne spojrzenie przywodziło na myśl dogasający płomień. Ująłem jego drżącą
dłoń, by zachęcić go do mówienia, albowiem świt zbliżał się nieuchronnie.
Wylądowałem na ziemi izraelskiej jako więzień tej kobiety. Z lotniska poprowadziła mnie do
samochodu, który czekał na parkingu. Rozejrzałem się. Wszędzie widać było żołnierzy i
policjantów. Nie mogłem jednak nic zrobić, bo Jane znajdowała się w jej rękach. Nie miałem
wyboru i musiałem pójść z nią.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]