Archiwum
- Index
- Waverly Shannon Antalogia Noworoczna 01 WesoĹych ĹwiÄ t, AnioĹku
- 01 Zbigniew Nienacki Pan Samochodzik i ĹwiÄty Relikwiarz (Uroczysko)
- Roberts Nora ĹwiÄte grzechy 2 Bezwstydna cnota
- Chesterton Gilbert Keith ĹWIÄTY FRANCISZEK Z ASYĹťU
- Green Roland Conan i mgĹy ĹwiÄ tyni
- Hyde Christopher Zgromadzenie ĹwiÄtych
- Eliette Abecassis Skarb ĹwiÄ tyni
- 259. Mortimer Carole PrzyjÄcie w ParyĹźu
- Sandra Lee SzkoĹa MiĹoĹci
- Anna Mayle Stolen Child 4 Daybreak for a Stolen Child
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gim12gda.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chodziło mi o to, że jeśli przyjęłabym pracę w twojej fundacji, moglibyśmy się czuć
skrępowani.
Posłuchaj, nie żałuję, że się z tobą ożeniłem. Nadal uważam, że wtedy to była jedyna
słuszna decyzja. Przyciągnął ją bliżej siebie. Naprawdę niczego nie żałuję.
Nawet tego, co zrobiliśmy zeszłej nocy?
Jak mógłbym żałować? To wspomnienie zostanie ze mną na lata.
A ja nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nie zachowaliśmy się ani właściwie, ani
odpowiedzialnie.
Nie podobało ci się?
Wiesz, że nie o to chodzi. Myślę, że&
Chyba za dużo myślisz.
Może miał rację. Niepotrzebnie rozkładała wszystko na czynniki pierwsze, analizowała
każde słowo i gest. Wspomnienie tamtej nocy należało do niej i nikt nie mógł tego zmienić.
Leżeli na kanapie przez kolejne godziny, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Jeszcze przed
nikim tak się nie otworzyła, nie czuła takiego zaufania i zrozumienia. Mijały leniwe godziny,
nasycone napięciem, a jednocześnie dziwnym spokojem.
A co jeśli się w tobie zakochałam? wyszeptała w ciemność.
Poczuła, jak ramię, obejmujące ją w pasie zesztywniało. Usłyszał, co powiedziała,
i milczał. Wiedziała, że nie ma żadnego jeśli . Kochała go, wbrew wszystkiemu i wszystkim.
Tyle tylko, że on nie prosił o miłość.
To nie byłby dobry pomysł usłyszała uprzejmą, ale stanowczą odpowiedz.
Luke poczuł, jak Meg nieznacznie odsuwa się od niego, ale nie przygarnął jej
z powrotem. To niemożliwe, żeby go naprawdę kochała. Nie był odpowiednim kandydatem na
męża. Był dla niej za stary, miał cyniczne podejście do życia i miłości. Poza tym był typowym
samotnym wilkiem. Czyż nie? Taka subtelna, wrażliwa dziewczyna zasługiwała na jakiegoś
młodego, sympatycznego chłopca, kogoś o łagodnym usposobieniu, kto z optymizmem patrzyłby
na życie. Zapewne wyobraziła sobie, że on pasuje do tego wzorca, ale to nieprawda. Nie byłaby
z nim szczęśliwa, a on nie chciał jej skrzywdzić. Powinien pozwolić jej odejść. Uwolnić od
siebie. Uznał jednak, że zrobi to rano. Teraz chciał jeszcze cieszyć się obecnością Meg, wdychać
zapach jej włosów i skóry. Po raz pierwszy w życiu pragnął od kobiety nie erotycznego
spełnienia, ale po prostu bliskości. Wystarczało, że leżała przy nim, że mógł na nią patrzeć,
obejmować ją. Nie wiedział, jak ma sobie poradzić z uczuciem, którego wcześniej nie
doświadczył. Ona tak wiele dla niego zrobiła. Pomogła mu w Indonezji, gdy był ranny, pomogła,
gdy błagał, by za niego wyszła. Nawet teraz, gdy leżała obok niego, a jej ciepły, równomierny
oddech łaskotał go w policzek, miał wrażenie, że życie może być piękne i pełne harmonii. Czuł,
wbrew swojej naturze pragmatyka, że Meg jest jego drugą, lepszą połówką. Jednak ona
zasługiwała na coś lepszego, na kogoś lepszego. I dlatego powinien pozwolić jej odejść.
Meg poderwała się niespokojnie na dzwięk dzwonka do drzwi. Mrużąc powieki, spojrzała
za okno i z żalem zobaczyła, że nastał już nowy, słoneczny dzień.
To Mark powiedział Luke, przeczesując ręką włosy.
Jego adwokat. Wiedziała już, że jej czas w tym domu dobiegł końca.
To nie potrwa długo dodał. Proszę, zaczekaj w salonie.
I tak nie zamierzała uczestniczyć w spotkaniu. Było jej wszystko jedno, jakie zaproponują
warunki rozwodu. Czuła się wystarczająco upokorzona tą sytuacją. Gdy tylko mężczyzni
zamknęli się w gabinecie, wymknęła się z domu. Cezar skwapliwie skorzystał z okazji i podążył
za nią. W ciągu tych kilku miesięcy przywiązał się do niej i traktował jak swoją panią.
Podskakiwał i popiskiwał przy jej nogach, ale tym razem Meg nie miała ochoty na zabawę. Oto
nadszedł dzień, kiedy musiała pożegnać się ze wszystkimi marzeniami i nadziejami. Mimo
wszystko nie żałowała, że w jej życiu pojawił się Luke. Gdyby nie on, być może nigdy nie
poznałaby istoty prawdziwej miłości. Była już w związku, ale dopiero teraz, dzięki Luke owi,
dowiedziała się, jaką jest kobietą. Wiedziała już, że nie przyjmie pracy w fundacji. Być może on
nie miałby z tym problemu, ale ona owszem. To byłoby okropne, widywać go każdego dnia
i ukrywać swoją miłość, patrzeć, jak spotyka się z innymi kobietami, jak jego wzrok prześlizguje
się po niej obojętny, bez cienia dawnej namiętności. Nie, nie dałaby rady. Skoro mają się rozstać,
to definitywnie i na zawsze.
Najchętniej wzięłaby bez pytania samochód i odjechała już teraz, nie czekając, aż Luke
i Mark ustalą warunki rozwodu. Dlaczego to musi być takie trudne, pytała retorycznie,
rozkopując nogami śnieg. Czekanie było torturą.
Spojrzała w błękitne, bezchmurne niebo i wtedy podjęła decyzję. Nie ucieknie. Nie
odejdzie, zanim nie wyzna mu swoich uczuć. Zanim nie usłyszy odpowiedzi, czy byłby w stanie
ją pokochać, czy byłby w stanie dać im szansę. Przecież nie była mu obojętna, czuła to, gdy jej
dotykał i ją całował. Miała wrażenie, że z jakiegoś powodu, trochę wbrew sobie, odpycha ją, ale
sam powiedział, że będzie za nią tęsknił. Całe życie czekała na tę miłość i teraz nie mogła poddać
się tak łatwo. Jeśli istniał choć cień szansy, choć cień nadziei, powinna spróbować. Co miała do
stracenia? Tylko swoją dumę. Była gotowa ją poświęcić, byle tylko zawalczyć o ukochanego
człowieka.
Zaczęła biec, do domu, do niego, do ich wspólnego życia. Nie pukając, weszła do
gabinetu, zdyszana i w kurtce. Obydwaj mężczyzni wstali jak na komendę. Zauważyła, leżący na
biurku plik białych kartek. Dokumenty rozwodowe? Nie zastanawiając się nad tym, co robi,
podbiegła do Luke a, wspięła się na palce i pocałowała go mocno. Jego ręce natychmiast objęły
ją w pasie.
Mark zwróciła się do prawnika. Chcę porozmawiać z mężem. W cztery oczy.
I tak już wychodziłem odparł rozbawiony, podnosząc z fotela czarną aktówkę. Nie
musicie mnie odprowadzać.
Meg poczekała, aż Mark zamknie drzwi, i wtedy, patrząc Luke owi prosto w oczy,
oświadczyła stanowczo:
Nie podpiszę tych dokumentów.
Zmarszczył brwi, zerknął na biurko, próbując dociec, o jakich dokumentach mówi.
Nieważne, jaka jest twoja oferta mówiła dalej. Chcę więcej. Chcę ciebie. Nie
pozwolę, żebyś wyrzucił mnie ze swojego życia, bo uważasz, że nikogo nie potrzebujesz. To tak
nie działa. Potrzebujesz mnie, tylko jeszcze o tym nie wiesz. I& i& ja też cię potrzebuję.
Kocham cię. Może teraz nie jesteś na to gotowy, ale błagam, daj nam szansę.
Luke położył palec na jej ustach, uciszając ją w ten sposób.
Wcale nie chcę, żebyś podpisywała te dokumenty.
Naprawdę? Nie chcesz?
Nie potwierdził, uśmiechając się szeroko. One dotyczą Jasona, a nie ciebie, nie nas.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]