Archiwum
- Index
- Waverly Shannon Antalogia Noworoczna 01 Wesołych Świąt, Aniołku
- 01 Zbigniew Nienacki Pan Samochodzik i Święty Relikwiarz (Uroczysko)
- Child Maureen, Hyatt Sandra Świąteczne przyjęcie
- Roberts Nora Święte grzechy 2 Bezwstydna cnota
- Green Roland Conan i mgły Świątyni
- Hyde Christopher Zgromadzenie Świętych
- Eliette Abecassis Skarb Świątyni
- Debbie Macomber Kwiecień w San Francisco
- Christie Agatha Spotkanie w Bagdadzie
- Forsyth Frederick Opowiadania
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozbrajało świat, tak, jak ju\ nigdy pózniej go nie rozbrajało. Zwięty był
lepszy od innych ludzi, był ich dobroczyńcą, a jednak nie był
znienawidzony. Zwiat wchodził do Kościoła nowymi i bli\szymi drzwiami i
przez przyjazń uczył się wiary.
W tym czasie, kiedy gromadka zebrana w Porcjunkuli mogła się jeszcze
zmieścić w jednym niewielkim pokoju, święty Franciszek zdecydował się na
swój pierwszy doniosły, a nawet sensacyjny krok. Powiadają, \e było wówczas
zaledwie dwunastu franciszkanów, kiedy postanowił- \e tak powiem -
maszerować na Rzym i zało\yć zakon franciszkański. Zdaje się, \e to
odwołanie się do odległej kwatery głównej nie było powszechnie uznawane za
niezbędne; mo\e dałoby się coś zrobić w drugiej, nie najwy\szej instancji,
przez biskupa asyskiego i miejscowe
duchowieństwo. Wydaje się jeszcze prawdopodobniejsze, \e uwa\ano trochę za
zbyteczne niepokoić najwy\szy trybunał chrześcijaństwa sprawą nazwy, jaką
chciał przybrać tuzin ludzi przygodnie zgromadzonych. Ale Franciszek był
uparty i jakby ślepy na tym punkcie, a ta jego wspaniała ślepota jest dla
niego nader charakterystyczna. On, co zawsze zadowalał się małymi rzeczami,
a nawet kochał się w małych rzeczach, nigdy nie odczuwał tak jak my
dysproporcji między małymi rzeczami a wielkimi. Nigdy nie widział rzeczy w
takiej skali jak my, ale w zawrotnej dysproporcji, od której kręci się w
głowie. Czasem wydaje się, \e jest to tylko nieścisłość rysunku jak na
jakiejś średniowiecznej, jaskrawo pomalowanej mapie, a czasem znów, \e jest
to wymknięcie się z wszelkich więzów niby olbrzymi skrót w czwartym
wymiarze. Opowieść głosi, \e Franciszek odbył podró\ do cesarza
przewodzącego swym wojskiem pod znakiem orła świętego cesarstwa rzymskiego,
aby się przed nim wstawić za \yciem pewnych ptaszków. Był on całkiem zdolny
stanąć przed pięćdziesięcioma cesarzami, aby się wstawić za jednym
ptaszkiem. Z dwoma towarzyszami wyruszył nawracać świat muzułmański. Z
jedenastoma poszedł prosić papie\a, aby utworzył nowy świat zakonny.
Innocenty III, wielki papie\, przechadzał się wówczas (według świętego
Bonawentury) po tarasie świątyni Zwiętego Jana Laterańskiego wa\ąc
niewątpliwie w myśli wielkie zagadnienia polityczne, niepokojące jego
pontyfikat, kiedy nagle ukazał się człowiek w ubraniu wieśniaczym, którego
wziął za jakiegoś pastucha. Prawdopodobnie pozbył się go z całym stosownym
po temu pośpiechem; mo\liwe, \e uznał go za szaleńca. W ka\dym razie
przestał o nim myśleć - jak powiada wielki biograf franciszkański - a\ do
chwili, gdy mu się w nocy przyśnił dziwny sen. Zdawało mu się, \e widzi,
jak ogromna, stara świątynia Zwiętego Jana Laterańskiego, po której
wysokich tarasach tak spokojnie się przechadzał, okropnie się pochyla i
skręca na tle nieba, jak gdyby wszystkie jej kopuły i wie\yczki uginały się
na skutek trzęsienia ziemi. Znów spojrzał i zobaczył, \e jakaś postać
człowiecza, jak \ywa kariatyda, podtrzymuje świątynię i \e ową postacią
jest obdarty pastuch lub wieśniak, od którego odwrócił się na tarasie. Ten
fakt czy te\ ta alegoria doskonale obrazuje gwałtowną prostotę, z jaką
Franciszek zdobył przychylność i uwagę Rzymu. Pierwszym jego przyjacielem
był, zdaje się, kardynał Jan di San Paolo, który bronił idei
franciszkańskiej przed zebraniem kardynałów zwołanym w tym celu. Warto
zaznaczyć, \e podnoszone wątpliwości zawierały się głównie w pytaniu, czy
zamierzona reguła nie będzie zbyt surowa dla natury ludzkiej, poniewa\
Kościół katolicki zawsze się wystrzega nadmiernego ascetyzmu i jego złych
skutków. Zapewne mówiąc, i\ jest zbyt surowa, mieli na myśli, \e jest zbyt
niebezpieczna. Albowiem pewien pierwiastek, który mo\na jedynie nazwać
niebezpieczeństwem, jest tym, co odró\nia tę innowację zakonną od starszych
instytucji tego rodzaju. W pewnym sensie brat był niemal przeciwieństwem
mnicha. Wartość starego \ycia zakonnego polegała nie tylko na spokoju w
sensie moralnym, ale i na spokoju ekonomicznym. Wynikiem tego były dzieła,
za które świat nie będzie mógł być nigdy dostatecznie wdzięczny:
przechowanie arcydzieł klasycznych, początek sztuki gotyckiej, systemy
naukowe i filozoficzne, iluminowane rękopisy i barwne witra\e.
Najwa\niejszą rzeczą w \yciu mnicha było to, \e jego sprawy ekonomiczne
były raz na zawsze ustalone; zawsze wiedział, gdzie otrzyma wieczerzę, choć
była ona bardzo skromna. Ale najwa\niejszą rzeczą - gdy chodzi o brata -
było to, \e nigdy nie wiedział, gdzie otrzyma wieczerzę. Zawsze zachodziła
mo\liwość, \e wcale jej nie otrzyma. Był w tym jakiś pierwiastek, który by
mo\na nazwać romantycznym, jak u cygana czy poszukiwacza przygód. Ale był
tam równie\ i pierwiastek potencjalnej tragedii, jak w \yciu włóczęgi czy
przypadkowego wyrobnika. Tote\ kardynałowie trzynastego wieku byli przejęci
litością widząc, jak tych kilku ludzi z własnej woli obiera sobie te
warunki \ycia, do których w wieku dwudziestym popycha ubogich codziennie
nieubłagany przymus i wtrąca policja.
Wydaje się, \e kardynał San Paolo argumentował w sposób mniej więcej
następujący: mo\e to być surowe \ycie, ale bądz co bądz jest to \ycie
przedstawione w Ewangelii jako ideał; wejdzcie z tym ideałem w kompromis,
jaki będziecie uwa\ali za stosowny z punktu widzenia rozsądku czy z czysto
ludzkiego aspektu, ale jak mo\ecie decydować się na otwarte twierdzenie, \e
ludzie nie będą spełniali tego ideału, je\eli stworzą sami takie warunki, w
których będą mogli to uczynić. Zobaczymy doniosłość tego argumentu, kiedy
dojdziemy do całej wy\szej strony \ycia świętego Franciszka, którą mo\na
nazwać naśladowaniem Chrystusa. Dyskusję zamknął papie\ aprobując ustnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]