Archiwum
- Index
- Jump Shirley Cztery dni szczęścia
- 0914. Palmer Diana W pogoni za szczęściem
- Clark Lucy Podwójne szczęście
- Jane Heller Szczęśliwe gwiazdy
- Anderson Caroline Posklejane szczęście
- W pogoni za szczęściem(2)
- Architektura_oprogramowania_Metody_oceny_oraz_analiza_przypadkow_propro
- Riggs Paula Detmer Przypadkowy tatuś
- Mikolaja Doświadczyńskiego przypadki
- Wilde Security 2 Wilde for Her Tonya Burrows
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stemplofil.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziewczynki.
Sadie odwróciła się do sąsiedniego stolika, chwyciła miskę z pastą
Cammie Jo i uśmiechnęła się słodko do przyjaciółki.
- Pozwolisz, że sobie to pożyczę. Za chwilkę przyniosę ci następną
porcjÄ™.
Bez zbędnego wstępu umieściła miskę ze spaghetti na małej
spiczastej głowie pani Snidely. Snidely wrzasnęła. BonBon zaskomlał.
- Ty, ty, ty... - Pani Snidely bełkotała i zgarniała z oczu spaghetti,
podczas gdy miska wciąż tkwiła na jej głowie.
92
RS
- Nieokrzesany tubylec?
- Och! - Pani Snidely zerwała się na równe nogi i chwyciła na ręce
BonBona. - Mam nadzieję, że traktujesz tę pracę jak małżeństwo,
siostrzyczko, bo nikt w pozostałych stanach nie ośmieli się przyjąć cię do
pracy. Moja w tym głowa! Małżeństwo?
- I jeśli myślisz, że przyznam tej spelunie więcej niż jedną gwiazdkę,
to siÄ™ grubo mylisz.
Sara otworzyła usta i patrzyła w osłupieniu na tę dziwną, chudą jak
patyk kobietę, całą w paście i sosie do spaghetti, która podskakiwała w
miejscu, jakby oszalała. W końcu wypadła z restauracji, zostawiając za
sobą ślady sosu.
Salę wypełniły okrzyki radości. Ktoś, pomyślała, że to mógł być
Mack, wydał entuzjastyczny gwizd. Potem wszyscy zaczęli skandować.
- Sadie, Sadie, Sadie!
Odwróciła głowę i zobaczyła idącego ku niej Jake'a. Furia malowała
siÄ™ na jego twarzy.
O Boże, jak ona spojrzy mu w oczy? Powstrzymując łzy, Sara
odwróciła się na pięcie i uciekła z restauracji.
Pobiegła do swojego pokoju, ale nawet tam nie znalazła ucieczki
przez sobą samą. Na łóżku leżały stringi i minispódniczka, tak
przezroczysta i wąska, że nawet księżycowa dama pomyślałaby dwa razy,
nim odważyłaby się coś takiego włożyć. Skąd to się u niej wzięło?
Przecież nigdy by się nie ubrała w coś tak wyzywająco ohydnego.
Tak jak nigdy byś nie zrzuciła nikomu spaghetti na głowę i nie
obłapiała się z prawie nieznajomym mężczyzną w opustoszałej
restauracji...
93
RS
Wyjąc z rozpaczy, Sara rzuciła się na łóżko. Musiała postradać
zmysły. To było jedyne wytłumaczenie. Może powinna schować do
kieszeni dumę i zadzwonić do taty. Albo spróbować jeszcze raz
skontaktować się z Kim i Lizzy. Swoją drogą, dziwiła się, że kochane
przyjaciółki, które musiały zauważyć jej zniknięcie, same nie zaczęły jej
szukać.
Zanim się zdecydowała, do kogo zadzwonić najpierw, usłyszała
delikatne pukanie do drzwi.
- Sadie?
Jake.
Och nie. Wsunęła się pod narzutę i zakryła głowę. Nie miałaby do
niego żalu, gdyby udusił ją własnymi rękami. Zasługiwała na każdą karę.
- Sadie, skarbie, wiem, że tam jesteś. Możemy porozmawiać? Proszę
cię, otwórz.
Hm. Nie słyszała w jego głosie złości. Ale może to był tylko podstęp,
żeby go wpuściła.
Gałka u drzwi się poruszyła, i wtedy Sara z przerażeniem zdała sobie
sprawę, że nie zablokowała zamka. Wyskoczyła z łóżka, ale nie była
dostatecznie szybka. Drzwi się otworzyły i stanęła twarzą w twarz z
Jakiem.
Odskoczywszy w tył, uderzyła się w łydkę o ramę łóżka.
Przygotowała się na najgorsze, ale Jake zamiast ją skarcić, spokojnie
zamknÄ…Å‚ drzwi.
- Dobrze się czujesz? - spytał z troską w oczach.
I wtedy coś w niej pękło. Kompletnie się rozkleiła i wybuchła
płaczem.
94
RS
Jake owinął ją ramionami i usiadł z nią na brzegu łóżka.
- Już dobrze, kochanie - szepnął czule, dotykając wargami jej ucha.
- Nie, nie jest dobrze.
- Ciii. Nie płacz.
- Przestań być dla mnie taki miły. Przeze mnie nie masz szansy
dostać tych czterech gwiazdek. Nawet trzech ani dwóch.
- Więc chcesz, żebym na ciebie wrzeszczał? - spytał z uśmiechem.
Skinęła ponuro głową.
Jake siłą woli powstrzymał się od śmiechu. Sadie mówiła serio.
- Tylko po co? To by niczego nie zmieniło - powiedział cicho.
- Zasłużyłam na to, żebyś mnie porządnie przeświecił.
- Nieprawda.
- Dalej. Wrzeszcz, przeklinaj, ciskaj gromy, co chcesz. NaprawdÄ™ mi
się należy. Wyrzuć mnie z pracy. Wcale nie miałabym o to żalu.
- Nie mam zamiaru cię wyrzucać.
- Dlaczego nie? Cisnęłam spaghetti na głowę recenzentki Yodor's".
- Szczerze mówiąc, byłem o krok od zrobienia tego samego.
- NaprawdÄ™?
- Po czorta nam pochwały jakiejś zasuszonej czarownicy z
Yodor's"?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]