Archiwum
- Index
- Wright Austin Tony i Susan (pdf)
- 36. Stephens Susan Ĺťar pustyni
- Susan Elizabeth Phillips Hot Shot
- Connell Susan Naucz mnie kochać
- Crosby Susan Prawie miodowy miesiąc
- 165. Worth Susan W labiryncie uczuć
- Susan X Meagher The Lies That Bind
- 115. Sherryl Woods Bogaci kawalerowie 02 Randka z przeznaczeniem
- 533. Ellis Lucy Randka w Toronto
- Świat Nocy Anioł Ciemności
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marcelq.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będzie utrzymywać. Była matką samotnie wychowującą dziecko i
Ryan szanował jej decyzję. Na dodatek oszalał zupełnie na punkcie jej
małej córeczki.
Julie poczuła nieprzyjemne ściskanie w dołku. Ogarnął ją chłód.
Przetłumaczyła sobie to, co chciał wyrazić Todd. Ryan zakochał się
na zabój w dziecku i w jego matce. Zamierzała powiedzieć, że nic jej
to nie obchodzi, ale słowa uwięzły jej w gardle.
- Poznałem ją i również uważałem, że jest wspaniała. Trochę się
martwiłem, ponieważ Ryan bardziej się cieszył z faktu, że zostanie
ojcem niż mężem. Wszystko się skończyło, kiedy przez przypadek
usłyszał jej rozmowę z przyjaciółką. Mówiła, że kiedy zaszła w ciążę,
sądziła, że to koniec świata, ale po urodzeniu córeczki odkryła, że
bogaci faceci uwielbiają małe słodkie dziewczynki. %7łe podoba im się
zabawa w tatusia. Związek był dla niej nudny, ale zdecydowała, że
wyjdzie za Ryana. Odczeka dwa lata, on przez ten czas zwiąże się z
dzieckiem, a ona go potem zostawi, zabierajÄ…c ze sobÄ… worek
pieniędzy, który jej da, gdyż nie będzie chciał skrzywdzić córki.
Julie przeszył lodowaty dreszcz.
- To okropne - mruknęła.
- Nawet nie wiesz jak. Na szczęście w porę się wycofał. Bardzo
to przeżył, poza tym jako facet czuł się głupio, że tak się dał nabrać.
118
RS
-Zgadnę, co było dalej. Kilka miesięcy pózniej wasza babka
wpadła na pomysł przekupienia mnie i moich sióstr. A wy doszliście
do wniosku, że musimy być naciągaczkami jak tamta kobieta.
- Dokładnie. Opowiedziałem Ryanowi o pomyśle Ruth i on
przystał na mój plan.
- %7łeby mnie ukarać.
- To nie było nic osobistego. Chciałem, żebyś wiedziała,
dlaczego to zrobił. Ryan to porządny facet. Popełnił błąd i teraz go
żałuje. To go trochę usprawiedliwia.
- To prawda, ale pozostaje fakt, że mnie okłamał. To, że
dotykają was tego typu sytuacje, nie daje wam prawa krzywdzić
niewinnych. Nie zrobiłam nic złego. Nie jestem tamtą kobietą.
- No dobrze, postąpił zle, ale odpuść mu. Gdyby wiedział, że się
w tobie zakocha, nie zrobiłby tego.
Zakocha się? - powtórzyła w myślach. Zależało mu na niej? Julie
nie chciała, żeby te słowa miały dla niej znaczenie, ale było inaczej.
Pragnęła, żeby ją lubił i szanował.
Otworzyły się drzwi i do sali konferencyjnej wszedł Ryan.
- Przepraszam, że tak długo. Coś mnie ominęło?
- Rozmawialiśmy sobie.
Wszyscy troje skupili uwagÄ™ na sprawach biznesowych i nim
upłynęła godzina, zamknęli wszystkie interesujące ich tematy. Kiedy
skończyli, Ryan odprowadził Julie do windy.
- Twoi szefowie będą zachwyceni.
119
RS
- Będą tańczyć z radości. Jestem dobra w tym, co robię. Nie
pożałujecie swojej decyzji.
- Wiem. Jak siÄ™ czujesz?
- Dobrze. Trochę mi się kręci w głowie, ale daje się z tym żyć.
- Twoja rodzina już wie?
- Wszyscy oprócz ojca. Nie mam pojęcia, gdzie on teraz jest. - I
wcale jej to nie obchodziło.
- Ja jeszcze nie powiedziałem rodzicom. Są w Europie. Rzadko
kiedy przyjeżdżają do Stanów. Poznasz ich, kiedy się pojawią.
Julie wyobraziła sobie, jak w zaawansowanej ciąży drepcze jak
kaczka przed parą starszych państwa.
- Pięknie - mruknęła.
- Ja również powinienem poznać twoją rodzinę.
- Słucham?
- Nie chcesz mnie przedstawić?
To było podstępne pytanie. Oczywiście, że nie chciała. Ale
odmówić mu w sytuacji, kiedy się spodziewali dziecka?
- Byłoby miło - odparła niechętnie.
- Mam wolny najbliższy weekend.
Co za szczęście, pomyślała z przekąsem.
- Dobrze, postaram się coś zorganizować.
- Zwietnie.
Pochylił się i cmoknął ją delikatnie.
- Do zobaczenia w weekend.
120
RS
ROZDZIAA SIÓDMY
Aagodnie określając, narożny dom w szeregówce był bardzo
skromny. Ryan zaparkował samochód, ze smutkiem uświadamiając
sobie, że kiedy on dorastał w świecie luksusu i przywilejów, wnuczki
Ruth wychowywały się w takim miejscu.
Wyskoczył ze swego sportowego auta i podszedł do frontowych
drzwi, w których stała Julie, opierając się o framugę.
- JesteÅ› gotowy do odparcia ataku?
- Twoje siostry nie mogą być aż tak straszne. Przeżyję.
- No nie wiem. - Roześmiała się.
Prześlizgnął się obok niej, zawrócił i dał jej całusa. Nie
zareagowała, ale poczuła zalewającą ją falę ciepła.
- Mama jest w pracy - poinformowała, kiedy się od niej odsunął.
- W jednÄ… sobotÄ™ w miesiÄ…cu organizuje tanie szczepienia w prywatnej
klinice. Dołączy do nas pózniej. Teraz przemaglują cię moje siostry,
to znaczy dotrzymajÄ… ci towarzystwa.
- Mogą mnie opiekać na wolnym ogniu. Wytrzymam.
- Tak ci siÄ™ tylko wydaje.
Poranek był ciepły i zapowiadał się gorący dzień, jakie czasami
się zdarzają jesienią. Julie miała na sobie lekko przezroczystą
koronkową bluzeczkę na ramiączkach oraz długą do kostek szeroką
spódnicę. Była boso i miała rozpuszczone włosy. Wyglądała jak
figlarna księżniczka z bajki.
- Tędy. - Wskazała drogę Julie. - Teraz już się nie wycofasz.
121
RS
- Wcale nie zamierzam.
Przeszli przez kuchnię i znalezli się w ogrodzie, który
przypominał raj, jakiego po takim miejscu nigdy by się nie
spodziewał. Wszędzie rosły rośliny. Po jednej stronie tarasu
znajdował się stół z krzesłami, po drugiej stał grill. Było mnóstwo
świeczek i dziwnych przedmiotów, które obracały się na wietrze, oraz
zwiewny materiał, którego przeznaczenia nie potrafił zrozumieć.
Były tam również dwie kobiety. Obie niebieskookie blondynki o
rysach podobnych do Julie. Z wyrazu ich twarzy mógł łatwo
wyczytać, że czekały go trudne chwile.
- Moje siostry, Willow i Marina - przedstawiła je Julie. Willow
była malutka, delikatna i bardzo ładna. Marina była najwyższa ze
wszystkich trzech i równie ładna.
Wspaniały zestaw genów, pomyślał. Miał nadzieję, że ich
dziecko odziedziczy tÄ™ urodÄ™.
- Miło was poznać. - Uśmiechnął się. Julie wiele mi o was
opowiadała.
- A mówiła, że chciałyśmy ci spuścić lanie? - spytała Willow. -
Zresztą nie tylko tobie. Z wielką przyjemnością odwiedziłabym
również niejakiego Todda Astona III i powiedziała mu kilka słów do
słuchu.
Ryan odchrzÄ…knÄ…Å‚.
- Bardzo tu ładnie. Wiele różnych niezwykłych roślin. To
wyjÄ…tkowe miejsce.
122
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]