Archiwum
- Index
- Roberts Nora Miłość na deser 01 Miłość na deser
- Isaac Asimov & Robert Silverberg The Ugly Little Boy
- Kościuszko Robert Wojownik Trzech Czasów 3 Strażnicy
- Roberts Nora Święte grzechy 2 Bezwstydna cnota
- Maklowicz Robert Podroze Kulinarne AG
- 02.Robert Ludlum Dziedzictwo Scarlattich
- 63. Roberts Nora Od pierwszego wejrzenia
- Howard Robert E. Bogowie Bal Sagoth
- Howard Robert E. Ludzie Czarnego Kregu
- Howard Robert E. Dolina Grozy(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jego kierunku, pokonywałem tę odległość chyba z pół godziny. W końcu leżałem z nim
twarzą w twarz, dotykając policzkiem jego policzka. Nie dawał żadnych znaków życia.
- Tato - wyszeptałem - tato.
Widziałem, że jego powieki drgnęły, ale nie otworzył oczu.
- Synu, dziękuję ci.
- Tato, obudz się! - Chciałem krzyczeć z rozpaczy.
- Twoja matka - odezwał się znowu, ale cicho i niepewnie, jakby każde słowo
sprawiało mu ból - byłaby z ciebie bardzo dumna. - Jego głos ucichł i słyszałem tylko ciężki
oddech.
- Tato. - Z całych sił starałem się nie płakać. - Nie umieraj. Nie dam sobie rady bez
ciebie.
Jeszcze raz popatrzył na mnie.
- Dasz radę... Musisz. - Jego oczy zamknęły się powoli. Teraz już nie mogłem
powstrzymać się od płaczu. Położyłem twarz na jego policzku, a moje łzy zmieszały się z
krwiÄ….
ROZDZIAA TRZYDZIESTY PITY
Właśnie wyruszamy na Tytana.
Każdy z członków wyprawy pisze taki raport, na wypadek, gdyby coś się stało i
mielibyśmy nie wrócić. Będą w nich zebrane wszystkie informacje na temat pasożytów, jakie
uda nam się zdobyć. Bo teraz wiem, że Kelly miał rację. Nigdy już nie będzie tak jak
przedtem. Pomimo całkowitego sukcesu zaplanowanej przeze mnie akcji, nikt nigdy nie
będzie pewien, czy na Ziemi nie pozostał jakiś pasożyt. Nie dalej jak tydzień temu na Alasce
zastrzelono jednego razem z jego żywicielem - niedzwiedziem polarnym!
Wciąż będziemy musieli czuwać nad bezpieczeństwem ludzkości. Jeśli my nie
wrócimy, na ziemię znowu przybędą latające talerze. Wiemy bowiem, że pasożyty żyją
według kalendarza, w którym rok trwa dwadzieścia dziewięć lat ziemskich. Bardzo możliwe,
że pasożyty są aktywne tylko w początkowej fazie roku . Miejmy nadzieję, że tak jest. Może
dzięki temu nasza wyprawa okaże się sukcesem. Ale nie liczmy tylko na to. Wszyscy
wyruszamy tam jako żołnierze. I mamy zamiar pokazać tym potworom jak wielki błąd
popełniły, próbując dokonać inwazji na najbardziej twardą, podłą, zaciętą, bezlitosną i
inteligentną formę życia w tym obszarze przestrzeni kosmicznej. Przekonają się, że jesteśmy
istotami, które można zabić, ale nie pokonać.
Mam nadzieję, że w jakiś sposób uda nam się uratować te małe człekopodobne Elfy.
Nie mogliśmy ocalić żadnego z tych, które przyleciały na Ziemię w latających talerzach z
pasożytami. Ale sądzę, że z nimi możemy dojść do porozumienia. One prawdopodobnie są
naturalnymi mieszkańcami Tytana.
Musimy za wszelką cenę wypracować sobie opinię bezwzględnych istot, przynajmniej
w walce o własną wolność. Powinniśmy być gotowi do natychmiastowej walki, w każdej
sytuacji. Bo jeżeli nie, podzielimy los dinozaurów.
Kto wie, jak podstępne istoty czają się we wszechświecie? Przecież pasożyty mogą
być w porównaniu z nimi przyjaznie nastawionymi stworzeniami. Jeśli ich inwazja była
początkiem, to lepiej żebyśmy wyciągnęli wnioski i zawsze byli gotowi. Dotychczas żyliśmy
w przekonaniu, że wszechświat jest pusty, i czuliśmy się panami stworzenia, istotami
wybranymi. Nawet myśleliśmy o podboju przestrzeni kosmicznej. Teraz wiadomo, że jeśli
chcemy przeżyć, będziemy musieli przyzwyczaić się do konieczności walki.
Każdy z członków wyprawy był ofiarą pasożyta. Tylko tacy ludzie naprawdę
rozumieją, jak bardzo są one niebezpieczne, jak głęboko można je nienawidzić. Przypuszcza
się, że wyprawa potrwa dwanaście lat więc ja i Mary będziemy mieli trochę czasu dla siebie.
Większość mężczyzn zabiera swoje żony. Kiedy powiedziałem Mary, że wybieramy się na
Saturna nie była zaskoczona.
- Tak kochanie - odpowiedziała na moją propozycję wyjazdu.
Przypuszczam, że będziemy mieli czas na przynajmniej dwoje dzieci. Bardzo
chciałbym tego, tak samo jak chce tego mój ojciec. Ostatniej nocy w Pikes Peak pożegnałem
się z nim. Zostawiliśmy pod jego opieką naszą małą córeczkę. Było nam trudno rozstawać się
z nią, ale oboje czuliśmy, że tak będzie lepiej.
- Do zobaczenia, synu - pożegnał mnie ojciec. Wiem, że wrócisz. Ja tymczasem z
każdym dniem będę stawał się twardszy i podlejszy.
- Mam nadzieję - zażartowałem.
- Wiem, że tak będzie - powiedział stanowczo. - Jesteś równie silny jak ja, a to
oznacza, że nie poddasz się tak łatwo. Wierzę w ciebie i takich jak ty synu!
Być może moje sprawozdanie nie jest najlepszym materiałem naukowym.
Prawdopodobnie trzeba będzie je poprawić i skrócić, ale chciałem zapisać w nim wszystko,
co wydawało mi się ważne. I myślę nawet, że to co czułem jest istotniejsze od informacji
technicznych, dotyczących naszego działania.
Kończę ten raport na stacji kosmicznej Beta, skąd wyruszymy. Nasz statek otrzymał
nazwę: Mściciel .
Właśnie za chwilę opuścimy Ziemię. Czuję radość. Wolni ludzie wyruszają, żeby
zabić władców marionetek. Przyniosą im śmierć i zniszczenie.
KONIEC
Książka ściągnięta ze strony
http://www.e-books.kgb.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]