Archiwum
- Index
- Hilari Bell Goblin Wood 01 The Goblin Wood v2
- Giovanni Guareschi [Don Camillo 01] The Little World of Don Camillo (pdf)
- Anthony, Piers Tarot 01 God of Tarot
- Christine Young [Highland 01] Highland Honor (pdf)
- 398. Gerard Cindy Dzikie serca 01 Ni srebro ni złoto
- Carter Ally Dziewczyny z Akademii Gallagera 01 Powiedziałabym ci, że cię kocham ale
- Ciara Lake [Xihirian Shifters 01] Xihirah [Siren Classic] (pdf)
- Janrae Frank Journey of Sacred King 01 My Sister's Keeper
- Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 01 Wielkie Wrota
- Waverly Shannon Antalogia Noworoczna 01 Wesołych Świąt, Aniołku
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stemplofil.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
likatne światło połyskiwało na jej włosach złocistymi refleksa
mi. Takimi jak w jej oczach, pomyślał. Wystarczyło obrócić ją,
by ujrzeć twarz o szlachetnych rysach i subtelnej aparycji.
- Zamerykanizowana - powtórzył.
Zanim się spostrzegł, jego dłonie spoczęły na ramionach
Summer. Ogniście czerwony jedwab mienił się wieloma odcie
niami, gdy powoli obracał ją ku siebie.
- Nie... - Powiódł spojrzeniem po włosach, oczach, by
wreszcie zatrzymać się na ustach. - Twoi znajomi są w błędzie.
- Czyżby? - Zacisnęła palce na kieliszku, przeklinając zdra
dziecki rumieniec. Siłą woli zdołała opanować drżenie głosu.
Czuła, jak jakaś siła przyciągają do Blake'a. Pragnienia, doty-
40 MIAOZ NA DESER
chczas trzymane na uwięzi, przypomniały o sobie z podwójną
mocą, w głowie miała gonitwę myśli. Krępowała ją własna reak
cja.
- Chyba mieliśmy rozmawiać o interesach? - spytała, stara
jąc się opanować emocje.
- Jeszcze nie zaczęliśmy. - Jego usta znalazły się tuż przy jej ,
wargach. - Zanim przejdziemy do interesów, warto uporać się
z innÄ… kwestiÄ….
Oddychała z trudem. Wycofanie się było wciąż możliwe, ale
nie leżało to w jej naturze.
- JakÄ… kwestiÄ…?
- Na przykład taką, czy twoje usta smakują równie cudow
nie, jak wyglÄ…dajÄ….
Przymknęła powieki. Jej ciało nie stawiało już oporu.
- Ciekawe - szepnęła.
Ciszę przerwało głośne pukanie do drzwi. Summer z trudem
wróciła do rzeczywistości.
- Służba w Cocharan House jest jak zwykle niezawodna
- powiedziała z uśmiechem.
- Jutro - odparł, niechętnie zwalniając uścisk - zwolnię
wszystkich.
Summer wybuchnęła śmiechem, ale gdy się odwrócił, ła
pczywie pociągnęła z kieliszka.
Było blisko, pomyślała, biorąc głęboki oddech. O wiele za
blisko. Pora przejść do interesów i na nich poprzestać. Odczeka
ła, aż kelner zamknie za sobą drzwi.
- Wyśmienicie pachnie - powiedziała, odchodząc od okna.
Zanim usiadła, przyjrzała się daniu. Zrednio wysmażony stek,
dymiące ziemniaki w skórkach i szparagi w maśle wyglądały
bardzo apetycznie. Nie był to zamówiony cheeseburger, ale
MIAOZ NA DESER 41
postanowiła nie obstawać przy swoim. Posłała Blake'owi kuszą
cy uśmiech, gdy odsuwał dla niej krzesło.
- Pózniej możemy zamówić deser.
- Nie jadam deserów - odparła. Posmarowała swoją kromkę
chleba obficie musztardą. - Przejdzmy do rzeczy. Przejrzałam
umowÄ™.
- Doprawdy?
- Mój prawnik również - dodała.
Blake dodał do swojego steku sporo mielonego pieprzu, za
nim wbił weń widelec.
- I co?
- Wydaje się, że wszystko jest jak trzeba, oprócz...
Zawiesiła głos i włożyła do ust pierwszy kęs. Na moment
przymknęła oczy, delektując się potrawą.
- Oprócz... - Blake podjął wątek.
- Gdybym miała przyjąć tę propozycję, potrzebowałabym
więcej przestrzeni.
Blake pominął tryb warunkowy. Chce przyjąć jego propozy
cjÄ™, oboje o tym wiedzieli.
- To znaczy?
- Wiesz, że dużo podróżuję. - Summer zbyt obficie, jak na
jego gust, posoliła ziemniaki. - Jest to zazwyczaj kwestia
dwóch, trzech dni, na przykład kiedy jadę do Wenecji przygoto
wać Gateau St. Honore, jedno z moich ulubionych ciast. Niektó
rzy klienci umawiają się ze mną z dużym wyprzedzeniem, ale
inni są bardziej spontaniczni. Czasami zostaję dłużej ze względu
na sympatiÄ™ albo zawodowe wyzwania.
- Krótko mówiąc, chcesz, abym ci zagwarantował, że
w każdej chwili będziesz mogła wyskoczyć do Wenecji lub na
drugą półkulę? - Blake dolał Summer szampana, choć połącze-
42 MIAOZ NA DESER
nie szlachetnego trunku z tak konkretnym daniem wydało mu się
co najmniej niefortunne.
- Tak. Jakkolwiek twoja oferta jest interesujÄ…ca, nie wypada
mi zostawić na lodzie stałych klientów.
- Rozumiem. - Była przebiegła, tak samo jak on. - Myślę,
że dojdziemy do porozumienia. Teraz możemy skupić się na
twoich bieżących zajęciach.
Summer zamarła z ziemniakiem w ustach, a potem długo
i dokładnie wycierała palce w serwetkę.
- My?
- To uprości sprawę. Aatwiej będzie omawiać ewentualne
zmiany w cztery oczy. - Uśmiechał się. - Uważam się za rozsąd
nego człowieka i chcę być z tobą szczery. Wybrałem ciebie,
chociaż zarząd skłania się bardziej ku LaPointe'owi i...
- Dlaczego? - Krótkie pytanie zawierało w sobie żądanie
i oskarżenie zarazem. Nic nie mogło bardziej ucieszyć Blake'a.
- Według statystyk męscy kucharze są lepsi.
Summer zaklęła soczyście po francusku.
Blake kiwnął głową.
- No właśnie. Z zaufanych zródeł wiemy, że pan LaPointe
jest żywo zainteresowany naszą ofertą.
- Ten prosiak rzuciłby się do prażenia orzeszków na ulicy,
żeby tylko znalezć się w prasie. - Summer wstała, ciskając ser
wetkę na stół. - Dobrze wiem, czemu ciągle przywołujesz jego
nazwisko, Cocharan. - Dumnie uniesiona głowa podkreślała
smukłość szyi. Blake natychmiast zapragnął ją całować. - My
ślisz pewnie, że grając na moim ego i mojej zawodowej dumie,
zyskasz pewność, iż zgodzę się na twoją ofertę.
Uśmiechnął się, ponieważ wyglądała teraz prześliczne.
- A zgodzisz siÄ™?
MIAOZ NA DESER 43
[ Pobierz całość w formacie PDF ]