Archiwum
- Index
- Lore Pittacus Dziedzictwa planety Lorien Księga 1 Jestem Numerem Cztery
- 791. Weston Sophie Weselne dzwony 03 Zakochany książę
- 0893. Celmer Michelle Królewskie związki 02 Książę i sekretarka
- Cykl Pan Samochodzik (54) Stara księga Arkadiusz Niemirski
- 03. Marinelli Carol Królewski Ród Na łasce księcia
- Feehan Christine Mrok 01 Mroczny książę
- Balcerzan Edward Przygody człowieka książkowego
- Hodgson Burnett Frances Mały lord
- Courths Mahler Jadwiga Małżeństwo na niby
- Williams Polly Bezradnik małżeński
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- docucrime.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiele mniej podobny do Luke'a. Zbliżając się do Carrie, puścił do niej oko.
- To się nazywa królewska pompa, co? - szepnął kpiąco i poszedł
dalej.
Nareszcie było po wszystkim. Carrie mogła uwolnić się od ciężkiej
sukni i tiary, i przygotować się do podróży poślubnej.
- Pani rzeczy zostały już przewiezione na jacht - powiedziała
radośnie Benita. - Boże, wyglądała pani tak pięknie! Wszyscy to mówili.
Jak księżniczka z bajki! Od jutra mnóstwo ludzi będzie chciało przyjechać
do S'Antander. I będą wydawali tu swoje pieniądze!
Carrie nie miała siły odpowiedzieć. Była wycieńczona, tęskniła do
Luke'a i marzyła tylko o tym, żeby znalezć się z nim sam na sam. Dzisiaj,
mimo że połączył ich ślub, wydawał się przerażająco obcy, ale teraz nie
chciała pogrążać się w złych myślach. Tłumaczyła sobie, że ten dzień był
jedną wielką publiczną ceremonią, w której Luke odgrywał swoją
publiczną rolę z rutyną, jakiej ona po prostu nie miała - ale noc będzie
należała tylko do nich. Spotkają się na równej stopie, jako kobieta i
mężczyzna, jako kochankowie!
Przebrana w elegancki, a jednocześnie subtelnie seksowny strój
wieczorowy - białe jedwabne spodnie, szyfonową bluzkę bez pleców
zawiązaną na szyi i jedwabny żakiet - usłyszała ciche pukanie do drzwi i
mimowolnie wstrzymała oddech. Luke?
102
RS
Mina jej zrzedła, gdy okazało się, że to tylko służący Luke'a, który
poinformował ją uprzejmie, że dla zachowania dyskrecji, i zgodnie z
tradycją, pojadą na przystań oddzielnie i spotkają się na jachcie.
Podziękowawszy mu, Carrie tłumaczyła sobie, że nie powinna czuć
się rozczarowana z powodu takiej błahostki. Przecież już wkrótce będą
razem - i to nie na jednÄ… noc, ale na zawsze.
To nie Luke przywitał ją na jachcie, na co skrycie liczyła, lecz
członek międzynarodowej załogi. Zaprowadził ją do wielkiego
apartamentu właściciela, gdzie czekał na nią steward. Oglądając
supernowoczesne, urządzone z hedonistycznym przepychem wnętrze
pływającej rezydencji, Carrie uśmiechała się grzecznie, ale w głębi duszy
pragnęła tylko jednego - żeby być wreszcie z Lukiem.
Steward, rum zostawił ją samą, powiedział, że za godzinę zostaną
podane koktajle, po czym szef kuchni podejmie młodą parę uroczystą
kolacją. Przez ponad godzinę krążyła nerwowo po prywatnym salonie, a
Luke'a wciąż nie było. I nikt nie raczył wyjaśnić jej, o co chodzi.
Zesztywniała z niepokoju, gdy poczuła jakiś ruch pod stopami. Dobiegła
do okna i zobaczyła, że przystań i ziemia oddala się w szybkim tempie.
Jacht wypłynął w morze!
Ogarnęła ją panika. Z hukiem otworzyła drzwi kabiny i pobiegła na
otwarty pokład. Miała tego wszystkiego dosyć! Zamierzała dostać się na
mostek i zażądać, żeby kapitan wytłumaczył, co się dzieje, i gdzie jest
Luke. Była w połowie drogi, gdy zobaczyła przed sobą... Luke'a.
Wynurzył się zza mostku kapitańskiego i stał odwrócony do niej plecami.
- Luke! - krzyknęła z ulgą.
103
RS
Nie zrobił ani kroku, tylko stał sztywno, patrząc na nią, a gdy
podeszła blisko, z wyciągniętą ręką, odwrócił głowę.
- Luke? - wydusiła, chwytając go za rękaw marynarki. - Luke...
104
RS
ROZDZIAA JEDENASTY
To nie był Luke - zorientowała się natychmiast. Ręka, której
dotykała, nie była ręką Luke'a!
- Jay? - Patrzyła na niego nieruchomym wzrokiem, kompletnie
zszokowana.
Pojawienie się stewarda dało jej kilka sekund na ochłonięcie.
- Szef kuchni pragnie powiadomić waszą wysokość, że kolacja
zostanie podana za pół godziny. Za pozwoleniem, czy aperitify mam
przynieść na pokład czy do kabiny?
Waszą wysokość? Carrie na próżno czekała, żeby Jay wyprowadził
stewarda z błędu. Ku jej zdumieniu, kuzyn Luke'a nieznacznie odwrócił
głowę i odpowiedział stewardowi, udatnie naśladując zimny ton Luke'a.
- Do kabiny, bardzo proszę. Zejdziemy za pięć minut.
- Jay! - zawołała Carrie, gdy steward zniknął z pola widzenia. - Co tu
się dzieje? Gdzie jest Luke? I dlaczego steward myśli, że jesteś Lukiem?
Milczał jak zaklęty, a ją ogarnęły najgorsze przeczucia.
Przypomniała sobie, jak Luke mówił, że ktoś może stać za młodymi
buntownikami, wykorzystując ich do własnych celów. Z wrażenia
zakręciło jej się w głowie. Zacisnęła dłonie w pięści i odskoczyła od Jaya.
- Co zrobiłeś Luke' owi? Gdzie on jest? Nie uda ci się to! - krzyczała.
- Nie możesz... nie możesz pozbyć się Luke'a i zająć jego miejsca, choćbyś
miał nie wiem ile miliardów dolarów... Nigdy ci się to nie uda... Nigdy...
Azy dławiły jej gardło. W spojrzeniu Jaya widziała zimną
determinację i czuła, jak paraliżuje ją strach nie o siebie, lecz o Luke'a.
105
RS
- Lepiej zejdzmy na kolację, bo szef kuchni będzie śmiertelnie
obrażony.
- Jay, nie obchodzi mnie szef kuchni - powiedziała z wściekłością. -
Chcę wiedzieć, co zrobiłeś z Lukiem
i dlaczego się pod niego podszywasz. I chcę to wiedzieć teraz... Jeśli
nie powiesz mi...
- Kobieta z charakterem - powiedział z żartobliwym błyskiem w
oczach. - Ten mój kuzyn jest cholernym szczęściarzem. Ty naprawdę go
kochasz, prawda?
- Jay, co ty z nim zrobiłeś?
Jay parsknął śmiechem i pokręcił głową.
- Porozmawiamy o tym przy kolacji.
Podczas gdy Jay przeglądał listę win, Carrie zastanawiała się, czy
miałaby odwagę go zdemaskować. Zrobiłaby to na pewno - ale przecież
kapitan jego własnego jachtu i reszta załogi musieli wiedzieć, że on nie
jest Lukiem.
Jay jak gdyby czytał w jej myślach, bo uraczył ją przesłodzonym
uśmiechem.
- Na wypadek, gdyby ci coś chodziło po głowie - a coś mi mówi, że
tak jest - cała moja regularna załoga jest na urlopie! Ci, co ich zastępują,
wiedzą tylko tyle, że jacht należy do zamożnego kuzyna jego wysokości i
że został nam użyczony na dziesięciodniową podróż poślubną.
- Nie uda ci się, Jay... - powiedziała zdławionym głosem. - Nie
możesz udawać, że jesteś Lukiem i...
Sposób, w jaki uniósł brwi, przyprawił ją o ciarki na plecach.
106
RS
- Pozwoliłem sobie ustalić wcześniej menu na ten wyjątkowy
wieczór - powiedział zmienionym chropawym głosem, gdy steward
[ Pobierz całość w formacie PDF ]