Archiwum
- Index
- GR671. Jordan Penny Małżeństwo z księciem
- Courths Mahler Jadwiga Małżeństwo na niby
- Williams Polly Bezradnik małżeński
- Małżeńska umowa McMahon Barbara
- Jeffrey Lord Blade 19 Looters of Tharn
- Dunsany Lord CĂłrka krĂłla ElfĂłw
- Anatole France L'ile Des Pingouins
- Wentworth_Sally_Francesca_2
- Charlie Cochrane [Cambr
- Millet Catherine śąycie seksualne Catherine M ( 18)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lafemka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
guziczkami i wtedy muszę prosić kogoś o pomoc.
Pomyślał, że Dawson jest bardzo miłą kobietą, i nim skończył kąpiel i ubrał się, zostali
najlepszymi przyjaciółmi. Zdążył także dowiedzieć się o niej bardzo wiele. Okazało się,
że jej mąż był żołnierzem i zginął w prawdziwej bitwie, a syn - marynarzem, który
wypłynął w daleki rejs i widział już piratów i ludożerców, Chińczyków i Turków, a z
podróży przywiózł dziwne muszle i kawałki koralu. Dawson chętnie pokazywała je, przy
każdej sposobności, część swoich skarbów przechowywała w kufrze. Wszystko to było
bardzo intrygujące. Cedryk dowiedział się również, że Dawson przez całe życie zaj-
mowała się małymi dziećmi i teraz przyjechała ze wspaniałego domu z drugiego końca
Anglii, gdzie opiekowała się przepiękną, małą dziewczynką, lady Gwyneth Vaughan.
- Bo ona jest spokrewniona z milordem - dodała Dawson. - I może kiedyś będziesz mógł
ją poznać.
-58-
- Naprawdę tak myślisz? - powiedział Fauntleroy. - Byłbym bardzo szczęśliwy. Nigdy nie
znałem żadnych małych dziewczynek, ale zawsze lubię na nie patrzeć.
Kiedy przeszedł na śniadanie do sąsiedniego pokoju i zobaczył jaki jest wielki, a potem
odkrył, że przylega doń jeszcze jeden pokój, który według słów Dawson był także jego
własnością, znów poczuł się dziwnie malutki. Podzielił się tym doznaniem z opiekunką
siadając przy stole, na którym rozłożono już piękną zastawę do śniadania.
- Jestem naprawdę za małym chłopcem - powiedział w zadumie - aby mieszkać w takim
wielkim zamku i mieć do dyspozycji aż tyle ogromnych pokoi. Czy nie sądzisz podobnie?
- Ależ, gdzież tam! - uspokajała go Dawson. - Tylko na początku człowiek czuje się tu
46
troszkÄ™ dziwnie i tyle. Takie uczucie minie bardzo szybko i na pewno bardzo ci siÄ™ tu
spodoba, milordzie. To takie piękne miejsce, naprawdę.
- Oczywiście jest tu przepięknie - westchnął lord Fauntleroy - ale lubiłbym to o wiele
bardziej, gdybym tak nie tęsknił za Najdroższą. Zawsze, każdego ranka razem jadaliśmy
śniadanie, słodziłem jej herbatę i wlewałem śmietankę, no i podawałem grzankę. To było
takie przyjemne...
- Cóż, mój maleńki - pocieszyła go Dawson. - Teraz też będziesz mógł widywać ją
codziennie i nawet nie wyobrażasz sobie, ile będziesz miał do opowiadania. Kochanie,
sam siÄ™ o tym przekonasz, kiedy tylko trochÄ™ pospacerujesz po zamku i lepiej go
poznasz, i psy, i stajnie ze wspaniałymi końmi... Jestem pewna, że jeden z nich
szczególnie ci się spodoba.
- Naprawdę? - zawołał Fauntleroy. - Ja tak bardzo lubię konie, lubiłem Jima. To był koń,
który należał do pana Hobbsa. Ciągnął wóz z towarami. Był to przepiękny koń, tylko
trochÄ™ uparty.
- Ach... - przerwała Dawson - poczekaj tylko, aż zobaczysz stworzenia w tutejszych
stajniach. I... Ojej! Przecież jeszcze nie widziałeś pokoju obok!
- Co tam jest? - zapytał Fauntleroy.
- Spokojnie dokończ śniadanie i zaraz się przekonasz - odparła Dawson. Jej słowa
obudziły w nim rzecz jasna wielką ciekawość, więc gorliwie
zabrał się do jedzenia. Spodziewał się, że w tym pokoju będą jakieś niezwykłe, warte
zobaczenia rzeczy, Dawson miała taką dumną i tajemniczą minę.
- Jestem już najedzony - rzekł po chwili i zsunął się z krzesła. - Czy mogę teraz tam
wejść i popatrzeć?
Dawson skinęła głową i poszła pierwsza. Wyglądała jeszcze bardziej tajemniczo i
poważnie. Zapowiadało się na coś naprawdę niezwykłego.
Kiedy otworzyła drzwi pokoju, Cedryk stanął na progu i rozejrzał się zachwycony.
Zdawało się, że odebrało mu mowę. Ręce włożył do kieszeni i stał tak, zachwycony i
zaczerwieniony aż po koniuszki uszu.
-59-
Był podekscytowany i oczarowany, bo też to, co zobaczył, mogło zadziwić każdego
małego chłopca.
Pokój był chyba tak samo wielki, jak inne, ale wydał mu się piękniejszy, wyglądał inaczej.
Meble tutaj nie były tak masywne ani antyczne, jak w pokojach na dole. Zasłony, dywany
i ściany były utrzymane w jaśniejszej tonacji. Na półkach zobaczył mnóstwo książek, a
na stołach wiele różnych zabawek - pięknych i starannie wykonanych, takich, jakie
oglądał z podziwem i zachwytem w oknach wystawowych sklepów w Nowym Jorku.
- To wygląda jak prawdziwy pokój dla chłopca - powiedział wreszcie, wstrzymując
oddech. - Do kogo to wszystko należy?
- Idz i dobrze się przypatrz. To wszystko jest twoje! rzekła Dawson.
- Moje! - wykrzyknął. - Moje! Dlaczego moje? A kto mi to wszystko dał? - znów krzyknął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]