Archiwum
- Index
- Forgotten Realms Anthologies 03 Realms of Magic
- Bain, Darrell & Berry, Jeanine Gates 03 World of the Sex Gates
- Cooper McKenzie [Menage Amour 161 Club Esotera 03] Minding Mistress (pdf)
- Dena Garson [Emerald Isle Fantasies 03] Ghostly Persuasion [EC Twilight] (pdf)
- Ian Rankin [Jack Harvey 03] Blood Hunt (v4.0) (pdf)
- Alan Dean Foster The Damned 03 The Spoils of War (v1.0) (Undead)
- Harry Turtledove War Between the Provinces 03 Advance and Retreat
- Krentz Jayne Ann Eclipse Bay 03 Koniec lata
- Greene Jennifer Zapach lawendy 03 Szalenstwo chwili
- Yoga Upanishad
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stemplofil.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
widziałam czegoś takiego. Piękne i przerażające.
- Cóż, mnie to nie przeraża - roześmiał się.
- Więc nie boisz się niczego - odparła.
- Co? - PrzystanÄ…Å‚.
Jemima również się zatrzymała. To pewnie wpływ nocy,
szumu fal, księżyca nad jego głową. Stało się jednak coś
dziwnego. Jemima zaczęła mówić szczerze. Nawet nie wie
działa, skąd to się wzięło.
- Nie dbasz o nic, więc ze wszystkim dasz sobie radę
-powiedziała.
Krótka, pełna napięcia chwila.
ZAKOCHANY KSI%7Å‚ 71
- To brzmi jak oskarżenie - rzekł wreszcie.
Bo tak było w istocie.
- To nieludzkie, niczym się nie przejmować.
- Wolałabyś, żebym wpadał w panikę? Taki człowiek zo
stawiłby cię na lotnisku - zauważył drwiąco.
- Panika? - parsknęła. - A co ona ma tu do rzeczy?
Złapał ją i przytrzymał przed sobą, jakby się bał, że ucieknie.
Czyli jego kobiety zawsze uciekały, pomyślała ironicznie. Uwa
ża mnie za swoją kobietę? Niedoczekanie! Nigdy w życiu.
Trzymał ją nadal
- Niby nie wiesz? Założę się, że tak.
- Co mam wiedzieć? - Zabrakło jej tchu.
Nie odpowiedział, tylko uważnie wpatrywał się w jej
twarz, jakby chciał w blasku księżyca wyczytać wszystkie
tajemnice.
Jemima zauważyła ze zdumieniem, że i Niall Blackthorne
wygląda w tym świetle inaczej. Stracił wdzięk plażowego
nieroba, tajemniczość zawodowego gracza. Wydawał się po
ważniejszy, może smutny. Nagle zrozumiała. Był bardzo sa
motny.
I diablo przystojny w tym oświetleniu.
Coś się w niej obudziło i wstrząsnęło całym ciałem.
Coś nowego, podniecającego i wspaniałego.
Objęła się ramionami, by uspokoić gwałtowny oddech.
Niall zdawał się niczego nie zauważać.
- Kim naprawdę jesteś? - spytał powoli.
Jemima nie mogła w to uwierzyć. Czyżby nie zauważył
tego, co się z nią działo, nie czuł podobnie?
Pokręcił głową. Oczy miał bez wyrazu.
- Cała twoja opowieść to kłamstwo. Nie jesteś wcale
podróżniczką. Nigdy w życiu nie byłaś w kasynie, co? Moja
hipoteza zaczyna się potwierdzać.
72 SOPHIE WESTON
- Jaka hipoteza? - Jemimę przeszył chłód.
- %7łe przyjechałaś mnie śledzić - wycedził Niall. - Zre
sztÄ…, nie ty pierwsza.
Jemima mocniej objęła się ramionami. Wiatr zdawał się
teraz zimniejszy.
- Chociaż nie jest pani w tym najlepsza, panno Jay Jay
Cooper, podróżująca pod nazwiskiem Dare - zakpił.
Westchnęła w duchu. Ta cholerna karta kredytowa!
- Czy wolno włamywać się do danych osobowych?
- A po co miałbym to robić? Zajrzałem do twojej karty
rejestracyjnej.
- To wścibstwo. - Przygryzła wargi.
- Ale jakże efektywne - zbagatelizował jej zarzut.
- Tak jak zaproszenie mnie do baru - odgadła Jemima.
- Celem zmniejszenia szkód. Skoro zamierzasz mnie śle
dzić, lepiej mieć cię na oku - ciągnął twardo.
- Wścibstwo i świństwo. - Jemima założyła ręce za
plecy.
- Za to daje wyniki - wzruszył ramionami.
Spojrzała na gwiazdy nad ich głowami. W ten sposób
przynajmniej jej oczy nie wypełnią się łzami. Taka
gwiazdzista noc, jak w raju. Tylko że w raju ludzie nie okła
mujÄ… i nie szpiegujÄ… siÄ™ nawzajem.
- Naprawdę dało to efekty? - spytała od niechcenia.
- Oczywiście.
- I czego się dowiedziałeś? - prowokowała go.
- %7łe masz co najmniej dwa nazwiska. Wynika z tego, że
nie jesteś osobą, za którą się podajesz.
- Niczego nie odkryłeś - parsknęła. - Niczego.
- Tak uważasz? Odkryłem bardzo wiele.
Popatrzyła na niego uważnie. Złość już jej minęła.
- A co takiego, na przykład?
ZAKOCHANY KSI%7Å‚ 73
- %7łe zachowujesz się, jakby ktoś cię ścigał, że mocno
ściskasz podaną rękę, a kiedy się śmiejesz, zmienia ci się
twarz.
Nie mogąc się powstrzymać, dotknął jej dolnej wargi.
Było to jak muśnięcie piórkiem i trwało ułamek chwili. Wy
starczyło, by wzburzyć w niej krew. Przełknęła głośno ślinę.
- Chciałbym cię lepiej poznać - szepnął.
Patrzyła na niego w milczeniu.
Miał smutny wzrok. Nie powinien być taki poważny, on,
plażowicz żyjący z kasyna. Zastawił na nią mnóstwo puła
pek. Musiałaby postradać zmysły, gdyby zaufała mu na chwi
lÄ™, na jednÄ… gwiazdzistÄ… noc w raju.
- Nie wyjeżdżaj rano. Zostań. Daj nam szansę.
Nie odpowiedziała. To mogła być kolejna pułapka. Jemi-
ma czuła to przez skórę. Jednak musiała podjąć ryzyko.
- Zastanowię się - odparła.
Ale wiedziała, że zostanie.
Następnego ranka wzięła sobie trochę owoców ze śniada
nia i poszła na plażę. Kilka osób już się opalało. Nikt, na
szczęście, nie zwracał na nią uwagi.
Zjadła kawałek ananasa i tęsknie spojrzała na morze.
Wciąż nie miała kostiumu. Zadowoliła się zamoczeniem rąk
w słonej wodzie i wróciła do recepcji.
- Cześć, dobrze spałaś? - przywitał ją Al.
- Jak kamień - odparła. - Są jakieś wieści dla mnie?
- Nie.
Jemima odetchnęła z ulgą. Wygrałam, Basil. Czuła się,
jakby zrzuciła z siebie ciężar. Obdarzyła Ala uśmiechem.
- Chcesz zawiadomić krewnych, że jesteś bezpieczna?
- Nie pomyślałam o tym. Może. - Przechyliła głowę.
Miała co prawda lukę w grafiku, ale to nie znaczyło, że
SOPHIE WESTON
74
agencja będzie zachwycona jej zniknięciem, o Izzy i Pepper
nie wspominając. - Tak, chyba rzeczywiście powinnam dać
znać rodzinie. Czy w mieście jest kawiarenka internetowa?
- Jeśli chcesz sprawdzić pocztę, możesz skorzystać
z komputera w biurze. Dam ci kartÄ™ i doliczÄ™ do rachunku.
- Zwietnie. - Rozejrzała się po holu. - Nie macie tu skle
piku? Zamierzałam kupić kostium kąpielowy na lotnisku, ale
sklepy w Londynie były już zamknięte, a na Barbados jesz
cze nie otwarte.
Al dał jej kartę i pokazał na schowane za palmą drzwi.
- Niestety. Musisz pojechać do miasta. Słyszałem przy
śniadaniu, jak Niall mówił, że cię zawiezie.
- Co? - Oderwała wzrok od karty.
- Niezły czaruś - westchnął Al. - Zawsze to samo.
- Doprawdy? - spytała lodowato Jemima.
- Kiedy tu przyjeżdża, szerzy spustoszenie wśród żeń
skiej części gości. Tylko w tym tygodniu... - urwał raptow
nie. - Już jest.
- Wspaniały poranek. - Niall był w radosnym nastroju.
- Gotowa?
Dziś miał na sobie bermudy odsłaniające muskularne,
opalone na brąz nogi. Jemima wolała o tym nie myśleć.
Do tego nagi tors, zmierzwione włosy... Odwróciła wzrok.
- Nie umawiałam się na wyjście.
Niall nie przejÄ…Å‚ siÄ™ tym specjalnie.
- Obiecałaś spędzić ze mną dzień, nie możesz się wy
cofać.
- Ależ mogę - wyrwało się jej. Głęboki wdech. Zachowaj
godność! Trzeba mu pokazać, gdzie jego miejsce, ale nie
w ten sposób. - To znaczy, niezbyt mi to pasuje.
- Tak nagle? Nie masz nic innego do roboty. Wczoraj
chciałaś wracać. Terminarz jest pusty.
ZAKOCHANY KSI%7Å‚ 75
Jemima ścisnęła kartę w dłoni. Olśniło ją.
- Muszę skontaktować się z ludzmi, wysłać kilka e-maili.
Nie wiem, ile mi to zajmie.
Nie dał się na to nabrać.
- Zgubiłaś butelkę z listem? - spytał.
Zerknęła na Ala. Nawet nie próbował ukryć zacieka
wienia.
Przede wszystkim godność, przypomniała sobie.
Roześmiała się beztrosko.
- Słuchaj, słoneczko, kiedy zgodziłam się zobaczyć z to
bą rano, myślałam, że zostaniemy w Pirate's Point - rzekła
zgryzliwie. - Nie spodziewałam się żadnych wycieczek.
- Więc skoryguj swe oczekiwania - poradził Niall.
Al krztusił się ze śmiechu za biurkiem. Jemima zerknęła
na niego i szybko udał, że kaszle. Postanowiła się odegrać.
- Al mówił mi o twoich zwyczajowych oczekiwaniach
- wyjaśniła słodko. - Może to ty powinieneś je skorygować?
Obaj panowie zamilkli.
Runda dla mnie, pomyślała z satysfakcją. Wyszła, nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]