Archiwum
- Index
- Antologia SF StaĹo siÄ jutro 29 Andrzej DrzewiĹski
- Historyczne Bitwy Cajamarca 1532, Andrzej TarczyĹski
- Andrzej_Samson_Moje_dziecko_mnie_nie_slucha
- Infekcja Andrzej Wardziak PEŁNA WERSJA
- Andrzej Mularczyk Nie ma mocnych
- Webb Peggy wišteczna przepowiednia
- 1035. Child Maureen Rozkosz w sieci kśÂamstw
- Greene Jennifer Ruchome piaski
- L.A. Witt Enjoy Silence
- (05) Zbigniew Nienacki Pan Samochodzik i ... Niesamowity dwór
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marcelq.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dzień w jej \yciu. Przecie\ wtedy, kiedy wyszłyśmy z biblioteki, powiedziała przez łzy, \e ma
złamane serce. A więc kierowała się nie tylko kole\eństwem, kiedy broniła Krzyśka!
- On ci się podobał, prawda? - Julka najwyrazniej pomyślała o tym samym.
- Lubię go - przytaknęła Emma i znowu zalała się łzami. - I myślałam, \e on te\... \e
on mi lubi! Mnie lubi!
- Poznasz niedługo kogoś nowego, kogoś fajnego, takiego naprawdę fajnego, nie
martw się - Julka poło\yła jej na ramieniu swoją długą, szczupłą rękę. - Krzysiek to klaun, a
ty potrzebujesz romantycznego Romea. I jeszcze go znajdziesz.
- Nie chcę \adnego Romea! - Emma strąciła dłoń Julki i przyspieszyła kroku. Szła
sama, chyba ze dwa metry przed nami.
- Nie chciałam cię zdenerwować! Przepraszam! - zawołała za nią Julka, ale Emma w
odpowiedzi oddaliła się od nas o kolejny metr.
- Zostawmy ją samą, ka\dy potrzebuje czasem chwili samotności - szepnęła Zuzia. A
ja pomyślałam, \e w ciasnym mieszkanku Emmy, przy jej rozkrzyczanych braciach, trudno
choćby o najkrótszy moment ciszy.
- Miała dziś okropny dzień - szepnęłam. - Najpierw Krzysiek, potem poparzony Mark,
a na koniec ta oblana klasówka mamy. Ka\dy mógłby się załamać.
- Sprawimy, \e jej serce przestanie krwawić - powiedziała Julka niepewnie. -
Sprawimy, \e po nocy nadejdzie dla niej świt pełen nadziei.
- Po nocy? - chyba czegoś nie rozumiałam. Przecie\ noc, pełna magii, tajemniczych
rytuałów i wiary w to, \e poznamy swoją przyszłość, była dopiero przed nami.
- Tak się mówi - wyjaśniła mi Julka powoli, spokojnie jak półmózgowi. - To znaczy,
\e po smutnych wydarzeniach nadejdą wesołe.
Przypomniałam sobie, \e słyszałam kiedyś w telewizji piosenkę: Bo po nocy
przychodzi dzień, a po burzy spokój. Jak mogłam tego nie skojarzyć?!
- Gdyby przynajmniej mo\na było pomóc jej mamie - westchnęłam. - Gdyby zaliczyła
fizykę, cała rodzina od razu poczułaby się lepiej. Emmie poprawiłoby to humor.
- Zuzka, ty przecie\ jesteś świetna z fizyki! - uświadomiła sobie Julka. - Nie chcesz się
przyznać, ale jesteś najlepsza w klasie. Na pewno jakoś sobie poradzisz z zadaniami pani
Adams.
- Ona jest w klasie maturalnej, a nie w pierwszej gimnazjalnej - Zuzia postukała się
kciukiem w czoło. - Myślisz, \e znam materiał liceum?
- No tak... - zasępiłyśmy się ja i Julka.
- Ale moja mama jest fizyczką! - podskoczyła z radości Zuzia. - Kurczę, jak ja
mogłam od razu o tym nie pomyśleć? Emmo! Emmo! Poczekaj, nie pędz tak!
Emma zatrzymała się i pokazała nam zapuchniętą od płaczu, smutną buzię. Chciałam
ją przytulić, ale się powstrzymałam. Nie chciałam, \eby strąciła moją rękę, jak dłoń Julki. I
\eby znowu pobiegła gdzieś przed siebie. W końcu miałyśmy teraz wa\ną sprawę do
omówienia.
- Moja mama pomo\e twojej - powiedziała krótko Zuzia. Chyba zbyt krótko, bo
Emma spojrzała na nią nieprzytomnym, nic nie rozumiejącym wzrokiem.
- Mama Zuzki uczy fizyki - wtrąciłam się i zaczęłam tłumaczyć tak, jak przed chwilą
Julka tłumaczyła mi: powoli, jak komuś wyjątkowo opornie kojarzącemu fakty. - A twoja
mama musi zdać egzamin z fizyki, a więc potrzebuje pani Zawadzkiej. Proste, prawda?
- Moja mama nie ma pieniędza... pieniędzy na te, no, korepetycje - westchnęła Emma,
a kąciki ust zaczęły jej niebezpiecznie dr\eć.
- Moja mama nie wezmie ani grosza - powiedziała szybko Zuzia. Nie byłam pewna,
skąd to wiedziała. Przecie\ jeszcze nie rozmawiała z panią Zawadzką!
- Jak to: nie wezmie? - Emma a\ przystanęła ze zdziwienia.
- Nie wezmie i ju\, mówię ci - Zuzia nie wdawała się w wyjaśnienia, pewnie dlatego,
\e sama nie wiedziała, jak to wyjaśnić. Obiecała coś, \eby poprawić Emmie humor. Ale jak
zamierza dotrzymać słowa? Przecie\ jej mama nie będzie udzielać lekcji jako wolontariuszka!
Ju\ w naszej szkole pracuje prawie społecznie, za tę śmiesznie niską pensję... jak wszyscy
nauczyciele...
Niby dlaczego miałaby wieczorami te\ uczyć kogoś, całkiem za darmo?
- Gdy przyjdziemy do śaby, natychmiast do niej zadzwonimy - postanowiła Zuzia. -
Mo\e spotka się z twoją mamą jeszcze dzisiaj?
- Fajnie - na twarzy Emmy pojawił się słaby uśmiech. Pierwszy od wielu godzin.
Kwadrans pózniej słaby uśmiech zamienił się w prawdziwy, pełnowymiarowy
uśmiech od ucha do ucha. Bo Zuzka odło\yła słuchawkę i powiedziała:
- Czad! Moja mama ju\ jedzie do twojej! Z tatą!
- Z tatą? - spytałyśmy chórem. Po co na lekcji fizyki dla dorosłych aktor pracujący
jako ubezpieczyciel? W czym mógłby pomóc?
- Tata zajmie się blizniakami - wyjaśniła Zuzia. - Przecie\ przy nich nasze mamy nie
zamieniłyby spokojnie ani słowa. Tata zabrał więc kostium klauna, dorabiał sobie w nim
jeszcze na studiach, w weekendy na ulicach... Na pewno dzieciaki zaniemówią na jego widok.
Powa\nie wątpiłam, czy Mark i Robin są w stanie zaniemówić nawet na widok całego
autokaru klaunów. Ale na pewno pan Zawadzki zrobi, co będzie mógł.
- I nie wezmą pieniędzy? - nie dowierzała Emma. - Nie wezmą za lekcję i za wyłom?
- Za wyłom? - oczy Zuzki zrobiły się okrągłe jak latające talerze. - A co oni mieliby
wyłamywać?
- No, wyłom aktorski - powiedziała Emma, niczego nie wyjaśniając. Dopiero Julka
wpadła na właściwy trop.
- Występ, nie wyłom! - roześmiała się. - Występ aktorski.
- Oba są w murze - mruknęła Emma, smutna, \e znów coś pomyliła. A my znów
dzięki niej odkryłyśmy ciekawostkę językową. Faktycznie, w murze mo\e być i występ, i
wyłom. Ale wyłomy aktorskie raczej się nie zdarzają...
- Muszę się wam do czegoś przyznać - powiedziała Emma, gdy usiadłyśmy w kuchni
nad kubkami pełnymi gorącego kakao z pianką, które zrobiła nam babcia na powitanie. To
jednak strasznie fajnie mieć taką babcię jak moja!
- Przyznaj się - zachęciłam ją, parząc się w usta.
- Wiecie... - Emma chyba nie bardzo wiedziała, jak zacząć. - Wiecie... Dziś rano
zaszczepiła mnie Karolina.
- Zaczepiła - roześmiałyśmy się.
- Zaczepiła - zgodziła się Emma. - Zaczepiła i zaprosiła. Na tę imprezę u siebie.
Prawie błagała, \ebym przeszła. .. przyszła... \ebym przyszła. Tylko kazała nic wam nie
mówić.
- Chcesz iść? - zapytałyśmy niepewnie. A ona potrząsnęła długimi, rudymi włosami
opadającymi jej na twarz.
- Nigdy w \yciu! Nigdy! Nie wiem tylko, po co ona... nie rozumiem, po co chciała...
- Po co cię zaprosiła? - domyśliłam się, co chce powiedzieć Emma. - To dobre
pytanie! Imprezę zaplanowano ju\ dawno, Karolina zaprosiła wszystkich oprócz nas... a teraz,
w ostatniej chwili, zaprasza ciebie. Czy\by chciała się pojednać? Uznała, \e jednak
zachowała się skandalicznie? A być mo\e rozmowa z Mądrą coś pomogła?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]