Archiwum
-
Indeks
- Ksiega zycia Gregory Samak
- Antoni Czechow Historie zakulisowe
- Roberts Nora_Z nakazu sć…du
- Jennifer L. Armentrout Onyx tom 2
- Morgan Sarah PocaćąĂ˘Â€Âšunek ksiÄ™cia
- Courths_Mahler Jadwiga WśÂ›ród obcych t2
- Elizabeth Ann Scarborough Last Refuge
- Godeng Gert Krew i Wino 07 Wilk z gśÂ‚owć… czśÂ‚owieka
- Susane Johnson Jezioro pokus
- Lam Jan GśÂ‚owy do pozśÂ‚oty tom I
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- docucrime.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie ma własnych pieniędzy, chociaż skończył już trzydzieści lat. W dzieciństwie Zofia
*
na złość (fr.).
95
Lwowna i on mieszkali w jednym domu i on często przychodził do niej się bawić, uczyli się
razem tańczyć i mówić po francusku; ale kiedy wyrósł na smukłego, bardzo przystojnego
młodzieńca, zaczęła się go wstydzić, pózniej zakochała się bez pamięci i kochała do ostatniej
chwili, póki nie wyszła za Jagicza. Też miał niezwykłe powodzenie u kobiet, prawie od tego
czasu, kiedy ukończył czternaście lat, a damy, które zdradzały z nim swych mężów,
tłumaczyły się tym, że jest jeszcze przecież mały. Ktoś opowiadał niedawno o nim, że niby
kiedy był studentem, wynajmował mieszkanie blisko uniwersytetu i za każdym razem, jak
ktoś do niego pukał, słychać było za drzwiami kroki i półgłosem szeptane usprawiedliwienia:
Pardon, je ne suis pas seul!"*. Jagicz był nim zachwycony i pobłogosławił go, jak kiedyś
Dzierżawin Puszkina, i chyba go lubił. Oboje całymi godzinami grali milcząc w bilard czy w
pikietę, a kiedy Jagicz jechał gdzieś trójką, brał ze sobą i Wołodię i tajemnice swojej pracy
doktorskiej Wołodia powierzał tylko jednemu Jagiczowi. Kiedy pułkownik był młodszy,
często rywalizowali ze sobą, ale nigdy nie byli o siebie zazdrośni. W towarzystwie, gdzie
bywali razem, Jagicza nazywali Wołodią Dużym, a jego przyjaciela Wołodią Małym.
W saniach, oprócz Wołodii Dużego, Wołodii Małego i Zofii Lwowny, była jeszcze jedna
osoba Margarita Aleksandrowna lub, jak wszyscy jÄ… nazywali, Rita, kuzynka Jagicza,
panienka już po trzydziestce, bardzo blada, z czarnymi brwiami, w pince nez*, paląca
papierosy jednego za drugim, nawet na silnym mrozie; jej pierś i kolana zawsze były
obsypane popiołem. Mówiła przez nos, przeciągając każde słowo, zawsze bardzo opanowana,
likier i koniak mogła pić w ogromnych ilościach i nigdy nie była pijana, a dwuznaczne
dowcipy opowiadała beznamiętnie, bez żadnego smaczku. W domu od rana do wieczora
czytała grube czasopisma, obsypując je popiołem, albo wcinała mrożone jabłka.
Soniu, przestań szaleć powiedziała przeciągle. Doprawdy, głupio nawet.
Na widok rogatek trójka spowolniła, można było już rozróżnić domy i ludzi i Zofia
Lwowna ucichła, przytuliła się do męża i wpadła w głęboką zadumę. Wołodia Mały siedział
naprzeciwko. Teraz obok myśli wesołych, lekkich miała również mroczne. Myślała: ten oto
człowiek, co siedzi naprzeciwko, wiedział, że ona go kochała, i oczywiście wierzył plotkom,
że wyszła za pułkownika par depit. Nigdy jeszcze nie wyznała mu miłości i nie chciała, żeby
wiedział, ukrywała swoje uczucie, ale z jego twarzy można było wyczytać, że wspaniale ją
rozumiał i jej duma cierpiała. Ale najbardziej poniżającym dla niej było to, że po ślubie
nagle zaczął zwracać na nią uwagę, czego przedtem nigdy nie robił, przesiadywał z nią całymi
godzinami nic nie mówiąc albo plotąc bzdury i teraz w saniach, nie zwracając się do niej,
nadeptywał jej na nogę i ściskał rękę; pewnie tylko czekał na to, kiedy wyjdzie za mąż;
pewnie gardził nią i interesował się wyłącznie dlatego, że uważał za złą, nieuczciwą kobietę.
A kiedy tryumf i miłość do męża plątały się w jej sercu z uczuciem poniżenia i znieważonej
dumy, ogarniała ją zapalczywość i miała wtedy ochotę siąść na kozle i krzyczeć, gwizdać...
Kiedy przejeżdżali obok żeńskiego klasztoru, rozległo się uderzenie wielkiego,
tysiącpudowego dzwonu. Rita przeżegnała się.
W tym klasztorze nasza Ola powiedziała Zofia Lwowna i również się przeżegnała
wzdrygajÄ…c siÄ™.
Po co ona do klasztoru wstąpiła? zapytał pułkownik.
Par depit ze złością odpowiedziała Rita, widocznie robiąc aluzję do małżeństwa Zofii
Lwowny z Jagiczem. Teraz ów par depit w modzie jest. Wyzwanie całemu światu.
Zmieszką była, skończoną kokietką, uwielbiała bale i kawalerów, aż nagle proszę!
Zaskoczyła!
*
Przepraszam, nie jestem sam (fr.).
*
binokle (fr.).
96
To nieprawda powiedział Wołodia Mały, opuszczając kołnierz futra i odsłaniając swą
piękną twarz. Tu nie par depit, a zupełny koszmar. Jej brata Dmitrija wysłano na katorgę i
teraz nie wiadomo, gdzie on jest. Matka nie zniosła tego i zmarła.
Znów podniósł kołnierz.
I dobrze zrobiła dodał głucho. Mieszkać jako wychowanka, w dodatku z takim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]