Archiwum
- Index
- Celme Michelle Jezioro wspomnień
- Binchy Maeve Szklane jezioro
- Ava Rose Johnson Coming Home
- Black Falcon 3 Rock the Beat
- Longin Jan OkośÂ„ Trylogia IndiaśÂ„ska. Tom III śÂšladami Tecumseha
- Anderson Kevin J. Moesta R. WśÂ‚adcy mocy (mandragora76)
- MacLean Alistair Tabor do Vaccares
- H.P. Lovecraft Le Montagne Della Follia
- Castle Jayne Gardenia
- Falun Gong
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marcelq.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nawet jej grozić. Przecież nawet kongresmeni ciągle wysłuchiwali pogróżek
dotyczących tego, jak mają głosować. Nie była aż taka naiwna, żeby nie wiedzieć,
jak działa świat wielkich pieniędzy. Nie zdawała sobie jednak sprawy,
że Willerby mógłby zagrozić Mandy. To naprawdę nie mieściło się jej w głowie.
- Może nic jej nie grozi, ale ostrożności nigdy za wiele. Skoro Joe jest w
Trieście, to nie będzie w stanie jej pomóc. - Nick myślał o tym, że wciąż nie był
niczego pewien, nawet tego jak skończy się dla niego nadchodząca noc.
Postanowił, że z samego rana poprosi o pomoc Tony ego. "Kogo ty
oszukujesz - usłyszał głos rozsądku - jeśli naprawdę jej nie ufasz, zadzwoń do
niego w tej chwili".
- Spójrz - powiedział, wskazując palcem na niebo - orzeł.
Unikanie tematu nie było najlepszym wyjściem, ale Nick postanowił
zacząć martwić się o jutro pózniej.
- Piękny - krzyknęła zachwycona, z ulgą przyjmując zmianę tematu. -
Popatrz, jakie ma wielkie skrzydła.
- Orły gniazdują na wyspie na środku jeziora. Ta para wraca tu co rok. W
ostatnich latach spędzają tu też część zimy. To chyba przez globalne ocieplenie,
jezioro zamarza pózniej niż kiedyś. Ich młode zaczęły latać kilka tygodni temu. -
Nick uśmiechnął się. Niesamowicie było patrzeć na ich wzloty i upadki, kiedy się
uczyły. - Cholera! - Uśmiech nagle zniknął mu z twarzy. - Masz towarzystwo -
powiedział cicho, ostrożnie wstając. "Może to też moi goście", zastanawiał się. -
Wejdz do środka - rozkazał jej, zakładając, że jeśli jest niewinna, na pewno go
posłucha.
Ale, czy to z ciekawości, czy ze strachu, Zoe nie ruszyła się nawet o krok.
Po chwili też ich zobaczyła. Dwaj mężczyzni stali przed jej domem.
- Zajmę się nimi. Ty się lepiej schowaj. - Tym razem jego głos brzmiał
grzecznie, pomyślał, że może delikatna sugestia zdoła ją przekonać.
- Chciałabym posłuchać, co mają do powiedzenia, jeśli nie masz nic
przeciwko temu. Nie lubię informacji z drugiej ręki - wyszeptała. - A może sobie
pójdą?
W rzeczywistości nie miała zamiaru pytać go o zdanie i ani jej się śniło
ruszać z miejsca. Nick dokonywał w myślach kalkulacji. Co teraz? Jeśli jest tym,
za kogo się podaje, to nawet jeśli ludzie Willerby ego sobie pójdą, to nie rozwiąże
sprawy. Na pewno jeszcze tu wrócą. Jeśli jest dziewczyną Harry ego, to może
lepiej trzymać ją blisko i mieć na oku.
- Właz do środka, przynajmniej dopóki nie znajdę czegoś, czym będę mógł
nas obronić. - Nie czekając na odpowiedz, chwycił jej rękę i wciągnął do domu. W
tym momencie to, kim naprawdę była, nie miało znaczenia. Potrzebował broni.
Nie spuszczając jej z oka, otworzył drzwi do spiżarni i chwycił pistolet
maszynowy oraz zapas nabojów.
- Niezły arsenał. - Wszystkie wątpliwości, jakie wobec niego żywiła,
wróciły jak fala silnego przypływu. Zwykli ludzie nie trzymali w spiżarniach
takiej ilości broni. Nie były to tylko strzelby do polowania. Czuła, że wplątała się
w coś poważnego.
- To część mojej paranoi - rzucił. - Wybierz sobie, co chcesz.
- Zwariowałeś!? - Cofnęła się i potrząsnęła głową.
Nick coraz bardziej się gubił. Koniecznie chciał znalezć sposób na
sprawdzenie, czy kobieta kłamie.
Niepewność utrudniała mu działanie i sprowadzała niebezpieczeństwo na
ich oboje.
- Tędy - rzucił, wsadzając zapasową amunicję do kieszeni i wskazując na
podjazd lufą pistoletu. - Zajdziemy ich od tyłu.
Zoe nie znała się na sprawach wojskowych, ale była pewna, że maszyna,
którą trzymał w rękach, była bronią szturmową. To, jak naturalnie się z nią
obchodził, nieco ją przerażało. Stwierdziła po chwili, że w tych okolicznościach
była to jednak zaleta.
- Pewnie nie uda mi się ciebie przekonać, żebyś tu została? - spróbował
jeszcze raz, patrząc na nią przez ramię i kładąc dłoń na klamce frontowych
drzwi.
- Wybacz. Za bardzo jestem ciekawska.
Nick nie wiedział, czy ma do czynienia z lekkomyślnością, czy z wielkim
talentem aktorskim.
- Proszę bardzo - powiedział, puszczając ją przodem. - Ciekawość to
pierwszy stopień do piekła.
- Może zdołasz jednak ochronić mnie przed piekłem. - Wskazała na groznie
wyglądający pistolet. - Czy naprawdę byłbyś w stanie tego użyć? - Nie mogła
sobie wyobrazić, że człowiek może strzelić do... drugiego człowieka.
- Wszystko zależy od twoich gości - odpowiedział, wychodząc za nią i
zamykając drzwi. "Ciekawe, czy ty byłabyś w stanie tego użyć", kołatało mu w
głowie.
Zoe nie mogła uwierzyć w to, co się działo.
- A co, jeśli ktoś usłyszy? - Rozpaczliwie szukała sposobu, żeby odwieść go
od zamiaru użycia broni.
- Tłumik załatwi sprawę.
Tłumik? Czy normalny człowiek posiadałby tłumik? O nie, na pewno nie w
moim świecie. Zoe kilkakrotnie zamknęła i otworzyła oczy, żeby się przekonać,
czy przypadkiem nie bierze udziału w kiczowatym serialu telewizyjnym. %7ływe
kolory przekonały ją, że to jednak rzeczywistość. Pomyślała, że jej książka nie
jest warta ludzkiej śmierci.
- Tylko ich przestraszysz, prawda? To dla mnie trochę za dużo.
Nick zatrzymał się gwałtownie.
- Czas się zdecydować. Decyzja należy do ciebie, to nie moje bagno. -
Patrzył na nią przeszywającym spojrzeniem.
Każda inna osoba bez namysłu chwyciłaby za telefon i wezwała policję, ale
Zoe Chandler zawahała się. Dotarło do niej, że przecież ludzie Willerby ego i tak
nie powiedzieliby prawdy.
- To nie fair, że tak mnie nachodzą, prawda? - wybąkała bardziej do siebie
niż do niego. - Głupie pytanie - stwierdziła, widząc wyraz jego twarzy.
- To twoje życie, nie moje. Decyzja należy do ciebie. - "A ja jestem
uzbrojony i gotowy na wszystko, cokolwiek się stanie", pomyślał. - Czy uwierzysz
mi, jeśli ci powiem, że nie podoba mi się to, że stoję tu uzbrojony po zęby? To
Willerby jest przecież tym złym! I na pewno nie zamierza grać czysto. Ten facet
pewnie nawet nie rozróżnia dobra od zła. Znałem takich ludzi. Może powinnaś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]