Archiwum
- Index
- 442.Graham Lynne Nowożeńcy w Toskanii
- Heather Graham Zatoka HuraganĂłw
- Graham_Lynne_ _Duma_i_uleglosc
- Graham Masterton Studnie Piekiel
- 169. Mather Anne Sekretne miejsce
- Bahdaj Adam Stawiam na Tolka Banana
- 063. James Julia Prywatna wyspa
- Haycox Ernest Pieklo w dolinie
- Bevarly Elizabeth Czas na dziecko Jeszcze jedna szansa
- Ava Rose Johnson Coming Home
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stemplofil.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
od stołu. – Mimo to coś ci powiem. Jeżeli chcesz,
możesz zapomnieć o tym, co się wydarzyło, ale Bóg mi
świadkiem, że ja tego nigdy nie zapomnę.
Nie rozpłaczę się, postanowiła, kiedy Noah odszedł.
Teraz nie pozostawało do zrobienia nic innego, jak
zacząć myśleć o przyszłości.
Przyszłość. Co ją czekało w przyszłości? ,,A co ciebie
w nim pociąga? Przyszłość jak z bajki, czy mężczyzna
jako taki?’’ Z trudem odetchnęła. Potrzebowała świe-
żego powietrza. Musiała uciec gdzieś przed hałasem
i tłokiem.
Rozglądając się w poszukiwaniu Johna, Sabrina
lawirowała między stołami, kierując się w stronę
otwartych drzwi na taras. Kiedy znalazła się już na
powietrzu, odetchnęła głęboko i wystawiła twarz do
słońca.
Nagle usłyszała dobiegający zza rogu rozzłoszczony
głos ojca.
– To już koniec, Gabby. Jesteś nadęta i agresywna,
robi mi się niedobrze od takiego traktowania. Im
szybciej z tym skończymy, tym lepiej.
Marszcząc brwi, Sabrina ruszyła w kierunku, z któ-
rego dochodził głos. Wtedy usłyszała matkę i za-
trzymała się.
– Zgadzam się. Mam dosyć tych ciągłych kłótni, nie
mogę już tego znieść. Po powrocie do domu zadzwoni-
my do agenta – powiedziała Gabriella załamującym się
głosem. – Sprzedajmy mieszkanie. Nie chcę go. Nigdy
go nie chciałam. Wezmę swoją połowę i wrócę tu, gdzie
ktoś mnie jeszcze potrzebuje, gdzie będę rosły moje
wnuki. – Jej ostatnie słowa zagłuszył głośny szloch.
– O co tu chodzi?
Zaskoczeni rodzice odwrócili się, patrząc szeroko
otwartymi oczami na córkę. Matka ukryła twarz
w dłoniach i zapłakała.
– O cholera! – sapnął ojciec i objął Sabrinę ramie-
niem. – Wszystko będzie dobrze. Może kiedy oboje
jakoś się urządzimy, uda się nam przynajmniej znowu
być przyjaciółmi. Może potrzebujemy tylko trochę
swobody i przestrzeni – powiedział, podczas gdy
matka dalej płakała.
– Czy możecie mi powiedzieć, co się dzieje? – zapy-
tała jeszcze raz Sabrina, wodząc oczami od matki do
ojca i z powrotem. – O co chodzi z tą sprzedażą
mieszkania?
– Jeszcze nie zrozumiałaś? Rozchodzimy się – po-
wiedział ojciec, patrząc na nią ze smutkiem.
– To niemożliwe. Nie możecie tego zrobić. Przecież
się kochacie. Zawsze mówiłeś, że ona jest twoim
kwiatuszkiem – powiedziała Sabrina, wskazując na
matkę.
Gabriella przyjęła od męża chusteczkę i głośno
wysiąkała nos.
– To prawda, kochanie. Tak mi przykro. Chcie-
liśmy spokojnie wam to powiedzieć za jakiś czas.
Nie chcieliśmy popsuć ślubu Cliffa – tłumaczyła
matka.
– Nie tylko psujecie ślub, ale wszystko niszczycie!
Sabrina zamrugała, ale tym razem nie udało jej się
powstrzymać łez, które popłynęły strumieniami po
policzkach. Chociaż wiedziała, że zachowuje się jak
rozpuszczone dziecko, odwróciła się i uciekła. Jedyne
czego chciała, to znaleźć się w swoim łóżku, kopać
i krzyczeć aż do utraty tchu.
Jak oni mogli? Czy cały świat sprzysiągł się przeciw-
ko niej i postanowił udowodnić, że Noah miał rację?
Czy szczęśliwe zakończenia nie istnieją, a miłość jest
tylko jej wymysłem?
Przestała uciekać i oparła się o niski murek. Usłysza-
ła, jak skrzypnęły otwierane drzwi. Otarła dłonią łzy
i zobaczyła przed sobą Noaha. Widząc współczucie
w jego zabójczo czarnych oczach, zdenerwowała się.
Dlaczego właśnie on musiał się napatoczyć? Nie chcia-
ła, by ktokolwiek oglądał ją w takim stanie, a już na
pewno nie Noah.
Zesztywniała i dumnie się wyprostowała.
– Mam nadzieję, że jesteś zadowolony – powiedzia-
ła. Noah zmarszczył czoło tak. – Miałeś rację – próbo-
wała obojętnie wzruszyć ramionami. – We wszystkim
co mówiłeś.
Nie zdołała nad sobą zapanować. Jej głos się zała-
mał, a policzki zalały nowe strumienie łez.
– Sabrina, proszę, nie płacz. – Noah wyciągnął do
niej rękę.
– Nie dotykaj mnie – krzyknęła, cofając się. – Trzy-
maj się ode mnie z daleka. Nie chcę więcej widzieć tych
twoich oczu.
Wyprostowała się i ruszyła, by go ominąć.
– Sabrino! – Noah złapał ją za ramię.
– Zostaw mnie – zawołała, wyszarpując ramię
z jego uchwytu.
Usłyszeli skrzypnięcie drzwi i zobaczyli spieszącego
w ich stronę Johna.
– Sabrino, co się stało? – zapytał zaniepokojony, ze
złością patrząc na Noaha.
– Czy mógłbyś mnie odwieźć do domu? – poprosiła
Johna, z trudem odrywając wzrok od Noaha.
John popatrzył na drzwi prowadzące do sali, w któ-
rej odbywało się przyjęcie weselne. Po chwili wahania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]