Archiwum
- Index
- Bahdaj Adam Do przerwy 0;1
- H Warner Munn Merlin's Ring
- Strugacki Arkadij i Borys Slimak na zboczu
- śąuchowski Henryk Ryszard SśÂ‚ownik savoir vivre'u dla Pani
- LE Modesitt Forever Hero 03 The Endless Twilight
- Dickens Charles OpowieśÂ›ć‡ wigilijna (pdf)
- Hiaba menekulsz Hedwig Courths Mahler
- Zamówienia publiczne praktyczny poradnik dlaorgaizacji pozarzć…doych
- Jones_L._A._ _Fabryka_strachu
- Williams Polly Bezradnik maśÂ‚śźeśÂ„ski
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gim12gda.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Julek miał ochotę rzucić się jej na szyję.
Jesteś najmorowsza dziewczyna na świecie.
Nie wygłupiaj się. Zbliża się już czwarta, trzeba tam iść.
Masz pietra?
Nie. Ale jeżeli ten dentysta wyrzuci mnie za drzwi, to na twoją odpowie
dzialność.
Ruszyli w stronÄ™ Walecznych. Zatrzymali siÄ™ dopiero przed furtkÄ… prowadzÄ…cÄ…
do domu dentysty.
Trzymaj się, Karioka wyszeptał z przejęciem Julek. Czekam tu na
rogu.
132
Nie martw siÄ™, dam sobie radÄ™. Masz czystÄ… chustkÄ™? Daj.
Karioka przytknęła podaną sobie chustkę do policzka, skrzywiła się
płaczliwie i zaczęła pojękiwać. Julek roześmiał się.
Zwietnie. Można powiedzieć, że masz zapalenie okostnej. Tylko pamiętaj,
staraj się przynieść jak najwięcej informacji.
Mrugnęła porozumiewawczo, odwróciła się i ruszyła w stronę wejściowych
drzwi. Po chwili zniknęła w ciemnym korytarzu. Na końcu korytarza spostrzegła
następne drzwi, na których widniała tabliczka z nazwiskiem dentysty i z napisem:
Poczekalnia. Zatrzymała się na chwilę, lecz wnet nacisnęła energicznie klamkę
i weszła do środka.
Poczekalnia była niewielka. W kącie stał okrągły stolik zarzucony starymi
tygodnikami ilustrowanymi, a przy stoliku siedziały już trzy osoby. Starszy pan
w okularach, młodzieniec z łuszczącą się od opalenizny twarzą i tęga kobieta
w koronkowej bluzce. Karioka wsunęła się na palcach. W tej samej chwili spojrze-
nia czekających pobiegły na jej spotkanie. Dziewczyna zrobiła tak bolesną minę,
jak gdyby rozbolały ją wszystkie zęby, a potem dla spotęgowania wrażenia jęknęła
głucho i żałośnie. Efekt był natychmiastowy. Młodzieniec o łuszczącej się twarzy
zerwał się z krzesła i zaofiarował jej miejsce. Karioka skinęła mu z wdzięcznością
głową. Za chwilę wyszeptała głosem pełnym cierpienia:
Dziękuję panu, ale jak siedzę, to mnie jeszcze bardziej bolą i jeszcze raz
jęknęła długo i przeciągle.
Starszy pan posłał jej pełne współczucia spojrzenie.
Zapalenie?
Tak wyszeptała całą noc nie mogłam spać.
Trzeba było przykładać lód.
Przykładałam. Nic nie pomagało.
Biedactwo...
Biedactwo powtórzyła z przekąsem tęga kobieta w koronkowej
bluzce,
a jej małe świdrujące oczka błysnęły zawistnie. Trzeba dbać o zęby,
a nie
jęczeć. Jęczenie nic nie pomoże. Pewno od trzech lat nie była u dentysty.
Taka to
dzisiaj młodzież. A teraz to jeszcze będzie chciała, żeby ją puścić poza
kolejkÄ….
Jegomość w okularach chrząknął znacząco.
Nie widzi pani, jak ona cierpi? Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby ją pan
doktor przyjÄ…Å‚ przed nami.
Pewno dodał młodzieniec opalony jak czerwonoskóry Indianin. Nie
może czekać. Ja też nie mam nic przeciwko...
A ja mam łypnęła zawistnie kobieta.
Karioka wiedziała, że za chwilę pokłócą się o nią. Chciała przyjść z pomo-
cą dwóm panom, którzy okazali jej tyle serca. Jęknęła więc jeszcze głośniej.
W drzwiach gabinetu ukazała się łysa czaszka dentysty.
Co się stało? zapytał cicho, lecz stanowczo.
133
Pod Karioka ugięły się nogi. Poczuła się nagle tak nieszczęśliwa i zagubio-
na, że nie musiała się zbytnio wysilać, by wydobyć z siebie jęk, który potrafiłby
wzruszyć najtwardszego człowieka.
Dentysta zbliżył się do niej. Był niski, pulchny. Miał małe, przekrwione oczy,
a z uszu sterczały mu pęczki włosów. Położył rękę na jej ramieniu.
Czy panienka ma zamówioną wizytę? zapytał łagodnie.
Nie zaszlochała ale wścieknę się za chwilę, jeśli mnie pan doktor nie
przyjmie.
Lekarz zwrócił się do pacjentów:
Państwo pozwolą, to jakiś nagły wypadek, wymagający natychmiastowej
interwencji.
Karioka znalazła się w gabinecie. Dopiero teraz uprzytomniła sobie, co jej
grozi. Na widok dentystycznego fotela ugięły się pod nią nogi. Z półek oszklonej
szafki połyskiwały pincety, szczypce, cążki, dłutka niby złowieszcze narzędzia
tortur. Doktor zakasał rękawy i mył pospiesznie ręce w porcelanowej umywalce.
Karioce pociemniało w oczach. %7łałowała tej nieszczęsnej chwili, kiedy zgodziła
się na tę awanturniczą eskapadę. Nie wiedząc, co robić, dokąd uciekać, jęknęła
jeszcze bardziej grobowo.
Siadaj, moje dziecko usłyszała spokojny głos dentysty. I proszę cię,
nie histeryzuj, bo takiej dorosłej pannie nie wypada. Zaraz zobaczymy, co ci do
lega.
Karioka zamknęła oczy i powiedziała w myśli: Wszyscy świeci, ratujcie!"
Wyczuła, że dentysta zbliża się do niej.
Otwórz usta.
Zamiast otworzyć, zacisnęła jeszcze bardziej.
Bez histerii, moja droga! krzyknął dentysta. Otwieraj usta i pokaż,
który to ząb.
Karioka otworzyła usta, a potem, nie wiedząc, co robić, pokazała palcem na
dolny zÄ…b trzonowy z prawej strony. Dentysta dotknÄ…Å‚ go lekko.
Ten?
Ten odparła z ulgą.
Dziecko, przecież to zupełnie zdrowy ząb usłyszała głos dentysty.
Otworzyła oczy i spojrzała na doktora Sacharkiewicza.
Pan doktor jest chyba cudotwórcą. Dotknął pan tylko i natychmiast prze
stało boleć.
Na pulchnej twarzy dentysty odbiło się zdumienie.
Nie rozumiem... wyszeptał. Przed chwilą jęczałaś z bólu, a teraz...
E, moja panno!
Kiedy naprawdę bardzo mnie bolało, a teraz przestało.
Pan doktor zatrząsł się z oburzenia.
Moja panno, dosyć tych żartów...
134
Proszę się nie denerwować przerwała mu zeskakując beztrosko z fo
tela tortur. Rozbębnię po całej Saskiej Kępie, że pan doktor jest
najlepszym
dentystÄ….
Tego już za wiele doktor uniósł ręce takim ruchem, jakby chciał sobie
rwać włosy, których nie miał. Dziewczyna uśmiechnęła się rozbrajająco.
I w ogóle proszę na mnie nie krzyczeć. Wiem, że ma pan przykrości. Po
dobno zdmuchnęli sprzed pana domu volkswagena. Ciekawa jestem, kto
był tym
pechowcem, którego tak paskudnie urządzili?
Blada twarz cudotwórcy stała się nagle buraczkowa, a jego łagodne oczy bły-
snęły gniewnie. Schwycił dziewczynę za ramię i pchnął w kierunku poczekalni.
Proszę wyjść! Ja nie mam czasu na dyskusję! Pacjenci na mnie czekają!
Karioka wzruszyła ramionami.
Ciekawe. Nie chce się pan dowiedzieć, kto podiwanił tego volkswagena?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]