Archiwum
- Index
- Kraszewski JĂłzef Ignacy CaĹe Ĺźycie biedna
- Bainka Minte Konig KomĂłrkowa MiĹoĹÄ CAĹOĹÄ!
- Frale Barbara Templariusze i caĹun turyĹski
- Hogdson, William H La Casa en el Confin de la Tierra
- Comedy Incarnate_ Buster Keaton, Physica Noel Carroll
- Carroll Jenny (Cabot Meg) 1 800 JeĹli W
- Maberry Jonathan WilkoĹak
- Carroll_Jonathan_ _Vincent_Ettrich_TOM_02_ _Szklana_zupa
- Debbie Macomber KwiecieśÂ w San Francisco
- MacLean Alistair (1974) Przelecz zlamanego serca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wiem. Ale bez względu na to, co się stało, jest w tym również moja wina. Od
pierwszych chwil naszej znajomości wiedziałem, że będą z nią kłopoty. Więc czemu nie
zostawiłem jej w spokoju? Ilu trzeba nam doświadczeń, zanim nauczymy się trzymać
ręce przy sobie i pozwolimy różnym stworzeniom żyć na wolności, czyli tam, gdzie jest
ich miejsce?
Znów zaczął padać śnieg. Przyglądałem mu się przez chwilę.
Spieprzyłem wszystko, Frannie. I nie mówię tylko o Veronice. Myślę o Cass i mo-
ich trzech żonach... Jak to jest, że nigdy nic z tego nie wyszło? Jak to jest, że każdy cały
czas mówi niemal o tym samym? Jak to jest, że każdy, kogo znasz, jest jakby za grubą
szybą?
Tego samego wieczoru, kiedy zginęła Veronica, Edward Durant zasłabł. Gdy odzy-
skał przytomność, ledwie był w stanie wezwać karetkę. W szpitalu okazało się, że jego
stan się pogorszył i że stoi przed nim widmo szybkiej śmierci. Zostałem z nim w szpi-
talu. Przez długie godziny rozmawialiśmy o Cass i o tym, jak by można nas pogodzić.
Zdawałem sobie sprawę, że jego zainteresowanie wynika z własnego niepowodzenia
w stosunkach z synem. Zbierając resztkę sił, jaka jeszcze w nim została, chwycił mnie za
rękę i spojrzawszy na mnie rozpalonym wzrokiem, powiedział:
Załatw to! Za wszelką cenę! Nic więcej się nie liczy.
Zledztwo w sprawie śmierci Veroniki było długie i bezsensowne. Nie udało się zna-
lezć niczego oprócz dwóch łusek od nabojów ze strzelby. I koniec. Natomiast mnie
przesłuchiwano tyle razy, że byłem bliski szaleństwa. McCabe, chociaż był dobrym gli-
niarzem, wcale nie ułatwiał mi życia. Chciał wiedzieć o wszystkim, co się wydarzyło
tamtego popołudnia, ale to, co pamiętałem, nie mogło wiele dać. Bóg mi świadkiem, że
pragnąłem pomóc, ale pewne rzeczy utkwiły mi w pamięci, podczas gdy inne umknę-
ły. Jak Veronica weszła do tego domu? Nie wiedziałem. Pamiętałem, jak upadała, ale nie
pamiętałem huku wystrzałów. Ani tego, czy widziałem kogoś w oknie za nią. Nie byłem
dobrym świadkiem. Na twarzy mojego przyjaciela wielokrotnie rysowała się drwina,
a nawet niesmak. Pojmowałem dlaczego i przez to czułem się jeszcze gorzej.
Pewnego wieczoru, już po pogrzebie Veroniki, poszliśmy z Franniem i Magdą na
kolację. Było jakoś tak dziwnie i cicho, więc wyszedłem wcześniej, czując się samotnie
i podle.
163
Cała historia ma dość ironiczne zakończenie, lecz na największą ironię zakrawa fakt,
że ocaliła mnie zrażona do mnie córka.
Oczywiście po śmierci Veroniki nawet nie myślałem o książce. Wiedziałem, że on
gdzieś tam się czai, ale od tamtego popołudnia nie odezwał się ani razu. I bardzo do-
brze, bo mimo tego milczącego ultimatum nie byłem w stanie kontynuować pracy. Lecz
pewnego dnia, w czasie naszego szczególnie trudnego spotkania, Cass niespodziewa-
nie spytała, jak idzie praca nad książką. Byłem zupełnie zaskoczony, ponieważ poru-
szyła ten temat po raz pierwszy. Spojrzałem na nią bezmyślnie, jakbym nie całkiem poj-
mował, o czym mówi, a potem powiedziałem, że nie zajmowałem się nią od tamtego
czasu.
Więc to wszystko było na nic? Veronica zrobiła dla ciebie tak wiele i znalazła tyle
informacji, a ty nie zamierzasz tego kończyć? Musisz. Nie możesz teraz przerwać.
Chciałbym powiedzieć, że wróciłem do pracy ze świeżym zapałem. Ale prawda jest
taka, że zrobiłem to tylko dlatego, iż w oczach mojej córki ujrzałem grozbę.
Przeczytałem powtórnie rękopis i wszystkie notatki. Przesłuchałem kasety, a potem
wyjrzałem za okno, by poobserwować nadchodzącą do Connecticut wiosnę. Wtedy
właśnie profesjonalista wziął we mnie górę i powiedział mi, co mam robić. Zacząłem
pisać dniem i nocą.
Pewnego dżdżystego popołudnia zadzwoniłem do człowieka, który według Veroniki
był współwięzniem Duranta w Sing Singu, i umówiłem się z nim na spotkanie. John
LePoint mieszkał w Maine, w mieście bardzo podobnym do Crane s View. Ponieważ do-
jechałem tam za wcześnie, przesiedziałem godzinę w kawiarni, zastanawiając się, jak też
może się nazywać tutejsza Pauline Ostrova dzika dziewczyna, na swoje nieszczęście
zbyt inteligentna i prawdopodobnie skazana na tragiczne życie.
LePoint okazał się wesołym, starszym facetem w butach rozmiaru czternaście, który
opowiadał o swoim przestępczym życiu, jakby to był jeden wielki żart. Zabawiał mnie
historyjkami o włamaniach i napadach, wystawnych posiłkach i kobietach, za które pła-
cił kradzionymi pieniędzmi, życiu więziennym i różnych dziwakach, których napotkał
po drodze. Teraz był na emeryturze . Miał ciężarną kotkę i chudego syna, który przysy-
łał mu pieniądze. I jeszcze jakiegoś upierdliwego sąsiada, którego najchętniej by ukatru-
pił, ale jest już na to za stary. A poza tym w więzieniu nikt nie pozwalał wybierać sobie
kanałów w telewizji.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]