Archiwum
- Index
- 02 opengl 3.2 szablon aplikacji OpenGL
- Brooks, Terry Word 02 A Knight of the Word
- John DeChancie Castle 02 Castle for Rent
- Jay D. Blakeny The Sword, the Ring, and the Chalice 02 The Ring
- Celmer Michelle Królewskie zwišzki 02 Ksišżę i sekretarka (Goršcy Romans 893)
- Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (02) Blask twoich oczu
- 115. Sherryl Woods Bogaci kawalerowie 02 Randka z przeznaczeniem
- Diana Palmer Big Spur,Texas 02 Passion Flower
- Johanna Lindsey Viking Family Tree 02 Hearts Aflame
- Altman John Gry szpiegów
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gim12gda.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spytała, co to za mięso. Uwielbiał płatać jej tego rodzaju figle. Skłaniał ją, by wyjawiała mu
swoje tajemnice, marzenia i obawy. Potem wykorzystywał owe intymne, kruche sekrety do tego,
aby wcisnąć je w jej tyłek w sposób oryginalny i podstępny. Tak samo zamierzał potraktować
Florę, ale na razie ta zdzira chciała się z nim tylko bzykać.
Pferdeleberkase była przyprawiona słodką musztardą kremską. Zwieża bułka, pyszna
musztarda i dorodny połeć gotowanej koniny. Po zjedzeniu sandwicza oblizał lśniące tłuszczem
palce, po czym wszedł na cmentarz i ruszył w stronę ludzi. Wiedział, że jest tu dzisiaj mąż Flory.
Flannery chciał jednak, aby zobaczyła jego, Kyle a Pegga , chciał, żeby wzruszyła się na jego
widok, teraz gdy była smutna i nieszczęśliwa. Leni mówiła mu, że Flora Vaughn nie radzi sobie z
silnymi stanami uczuciowymi, że się rozkleja i traci nad sobą panowanie. Dobrze wiedzieć. Flora
zaś podrzuciła mu kilka smakowitych kąsków dotyczących Leni. Co ważniejsze jednak, od
obydwu wyłudził sporo na temat Isabelle Neukor i Vincenta Ettricha.
Flannery dobrze się czuł na cmentarzach. Ich porządek i sztuczne piękno cieszyły jego oczy.
Wiedział, że wynikają one ze strachu i grozy, nie z miłości do umarłych. Uważał, że cmentarze to
zbiór pustych gestów i żałosnych świętości, za pomocą których ludzie usiłują odstraszyć złego
wilka śmierci. Powodzenia! Ciebie też wilk dopadnie, maleńki, choćbyś zasłał liliami cały grób
mamusi dzisiaj, jutro albo pojutrze.
W rzeczywistości ludzie bali się nie śmierci, ale niewyobrażalnego chaosu, który może po niej
nastąpić. Flannery czuł woń tego strachu, to pragnienie wiecznego ładu, ale przede wszystkim tę
rozpacz, która snuła się za nimi, kiedy odwiedzali cmentarze.
Wyglądało to zawsze tak samo: kładli na grobie wieńce lub wiązanki kwiatów, pomyśleli
chwilę o zmarłym ojcu czy matce, uronili parę łez. Potem zaczynała się zabawa. Pewnego dnia
ja też znajdę się tutaj . Rozglądali się po cichym cmentarzu, jakby widzieli go pierwszy raz.
Próbowali wyobrazić sobie ten ostatni dzień, wiedząc doskonale, że po śmierci wcale nie idzie
się na cmentarz. Potem stawiali sobie te same szablonowe pytania: Czym jest śmierć? A jeśli to
straszliwy chaos? Jeśli istnieje piekło? Litania nie kończących się, rozkosznych banałów, które
budziły w nich złudne nadzieje albo wtrącały w czarną rozpacz. W końcu opuszczali cmentarz i
rozjeżdżali się do domów.
Najbardziej pocieszni byli ludzie starzy. Podchodząc do tłumu żałobników, Flannery poszukał
ich wzrokiem, bo najlepiej bawił się na pogrzebach, obserwując właśnie ich. Mało czasu nam
zostało, babciu? Czy na pewno opłakujesz zmarłego dziadka, czy też swoje cherlawe,
zmarnowane życie, które zgaśnie za pięć minut. Dowód spoczywa tuż przed tobą, kochanie.
Troszkę za pózno na carpe diem, kiedy człowiek wie, że każdy następny dzień może być ostatni.
Na ogół starzy ludzie albo wylewali potoki gorzkich łzy, albo na odwrót, słuchając kazania o
tamtym świecie, zachowywali kamienne twarze.
Skąd ksiądz wiedział o tamtym świecie? Czyżby umarł i zmartwychwstał, by częstować tłum
opowieściami o tym, co widział w Zaświatach? Pytanie to przemknęło Flannery emu przez
głowę, gdy dostrzegł Ettricha i Florę stojących z obu stron Isabelle. Kobiety wyglądały dziś
szczególnie atrakcyjnie. Czarne stroje znakomicie podkreślały ich figury. Flannery przesunął po
nich lubieżnym wzrokiem. Flora miała lepsze piersi, za to Isabelle miała te długie, zgrabne nogi,
które Flannery uwielbiał u kobiet. Ciekawe, jak Isabelle sprawowała się w łóżku. Najprościej
byłoby zabić ją i jej narzeczonego i ulotnić się stąd. Niestety Isabelle nosiła w brzuchu dziecko,
to niezwykle grozne dziecko, którego ojcem był Ettrich. Poza tym, w odróżnieniu od księdza
bajdurzącego o życiu pozagrobowym, Ettrich istotnie wrócił z Zaświatów, przez co stanowił
osobne niebezpieczeństwo.
Nie, nie mógł ich zabić. Ale mógł zamienić każdy ich dzień w piekło i ostatecznie
doprowadzić Isabelle do szaleństwa. Niech Isabelle rzuci swoje przeklęte życie i podda się jego
zwierzchnictwu. Oto plan, który zachęcał go do wysiłku. Flannery uniósł wysoko podbródek i
ruszył ku żałobnikom.
Spojrzawszy na Florę, pomyślał o ich romansie i o tym, jak się poznali. A ściślej mówiąc, jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]