Archiwum
- Index
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 1 Sten
- Camp L. Sprague de & Carter Lin Conan Tom 25 Conan Bukanier
- Longin Jan Okoń Trylogia Indiańska. Tom III Śladami Tecumseha
- Moorcock_Michael_ _Sniace_miasto_ _Sagi_o_Elryku_Tom_IV
- Carroll_Jonathan_ _Vincent_Ettrich_TOM_02_ _Szklana_zupa
- Moorcock_Michael_ _Perlowa_Forteca_ _Sagi_o_Elryku_Tom_II
- Clancy Tom Splinter Cell 02 Operacja Barakuda
- Hasek Jaroslav Przygody dobrego wojaka Szwejka tom 2
- Lam Jan Głowy do pozłoty tom I
- Clancy Tom Zwiadowcy 1 Wandale
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- docucrime.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bardziej wkurzona. - On wcale nie chciał ze mną gadać, dasz
wiarę? Burak jeden zapyziały, kazał mi się kontaktować ze
swoim adwokatem. Czy dzisiaj jest sobota? - zapytała, jakby
nagle coś ważnego się jej przypomniało.
- Tak, inaczej byłabym o tej godzinie w pracy.
- No, tak. Dziś w nocy wyjeżdża Leszek, może
powinnyśmy się pożegnać?
- Myślę, że wystarczy, jak zadzwonimy. Niech Róża się z
nim żegna, nie wiadomo, kiedy znowu się zobaczą.
- Cholernie to wszystko pokręcone, kto by pomyślał, że
będą mieli taki kłopot.
- Pokręcone jest to - Agata była wręcz oburzona - że nie
mogą liczyć na pomoc w rzekomo cywilizowanym kraju, w
którym żyją. Tu się urodzili, tu pracują i swoimi podatkami
płacą temu państwu, aby mogło funkcjonować, a jak sami
potrzebują pomocy, muszą tułać się po świecie. Normalny
skandal.
- Leszek jedzie samochodem z jakimÅ› innym facetem,
trzydzieści godzin w drodze, wyobrażasz sobie?
- Wolałabym to niż wsiąść do samolotu. - Lęk przed
lataniem Agata odczuwała od dziecka, chociaż nigdy nie była
nawet na lotnisku. Trudno jej było ten strach wytłumaczyć,
zawsze miała nadzieję, że nigdy nie będzie musiała i już.
- Ten twój lęk musi być bardzo uciążliwy, zwłaszcza
teraz, kiedy Tomek jest w Anglii, co?
- Bardziej chyba żałuję, że nigdy nie zobaczę Afryki -
mówiąc to, Agata westchnęła z żalem.
- Między wami naprawdę coś jest nie halo".
- Masz racjÄ™. Jest nie halo" jak cholera. Coraz rzadziej
do siebie dzwonimy, a jeśli już rozmawiamy, to o dzieciach
lub o tym, co trzeba załatwić. %7ładnych czułości, intymności,
żadnych osobistych wyznań.
- Smutne, tacy fajni zawsze byliście. Ale dlaczego tak
jest, co?
- Chyba przyzwyczailiśmy się do życia bez siebie. -
Agata zamyśliła się i posmutniała nieco. - Wiesz, co w tym
wszystkim jest najbardziej dziwne i niepokojÄ…ce
jednocześnie? - zapytała, ale nie czekała na odpowiedz, tylko
sama jej udzieliła. - To, że dopiero nasze rozstanie
uświadomiło mi, że potrafię bez niego żyć. Kiedyś myślałam,
że moje życie skończyłoby się, gdybym go straciła, dziś wiem,
że to nieprawda.
- Faktycznie, coś się pozmieniało, nie tylko w nim, w
tobie również. Kiedyś tylko Tomuś, Tomuś"... Może
powinnaś odświeżyć sobie pamięć o tym, jak dobrze było
wam ze sobą i wybrać się do niego na wakacje?
- Na razie nie planuję, lecz kto wie? Może kiedyś
zafundujÄ™ sobie trzydziestogodzinnÄ…, masochistycznÄ… jazdÄ™
autobusem na drugi koniec świata.
Dochodziła trzynasta, w kawiarni narastał ruch i gwar.
Majowe słońce grzało przepięknie, zachęcając klientów do
zajmowania stolików na zewnątrz pod parasolami.
- Nie mam ochoty wracać do domu, do tego kurzu, ale
niestety muszę. Jak nie patrzę robotnikom na ręce, od razu
robota idzie im wolniej. - Agata dopiła kawę i sięgnęła po
swoją torbę. - Dziś ja stawiam - oznajmiła. Odwróciła głowę
w poszukiwaniu kelnera, rozglądała się chwilę i nagle
zmieniła się w przysłowiowy słup soli, kiedy wlepiła oczy w
czteroosobową rodzinę siedzącą tuż przy wejściu na salę.
Mężczyzna trzymał na kolanach około trzyletnią dziewczynkę,
zaÅ› druga, identycznie wyglÄ…dajÄ…ca urocza blondynka,
siedziała na wysokim krzesełku i dzielnie zjadała deser,
brudząc się nim wokół ust.
- Znasz ich? - Mirka zauważyła jej dziwną reakcję.
- Co? Nie... - Agata zreflektowała się, że nachalnie gapi
się na tych ludzi. - Znaczy się... znam, jego znam - jąkała się.
- Całą noc się z nim pieprzyłam... - wyznała z
rozbrajającą szczerością, nie do końca zdając sobie z tego
sprawÄ™.
- Co? - Mirka nie wierzyła własnym uszom. W tej chwili
wszystko stało się jasne: olśniewający wygląd Agaty, jej
wspaniały nastrój, tajemniczość i wzrost podejrzliwości wobec
męża. Ta cicha woda, oszustka i konspiratorka miała romans i
bezwstydnie utrzymywała go w tajemnicy. - Nie gap się tak
- ściszonym, ale stanowczym głosem Mirka przywołała ją
do porządku. - Czy ja dobrze usłyszałam?
Agata przemyślała pytanie i odpowiedz, jakiej udzieliła,
po czym zrezygnowana oświadczyła krótko:
- Tak.
- I nic mi nie powiedziałaś?
- Powiedziałam.
- Nie, nie powiedziałaś, wymknęło ci się, a to nie to samo.
- Wybacz, ale nie wiedziałam, jak to zrobić. Właściwie to
w tym celu umówiłam się dzisiaj z tobą, ale jakoś zabrakło mi
odwagi.
- To ja donoszę ci o każdym moim numerku, a ty zatajasz
przede mną takie rzeczy, jak możesz? - Mirka czuła się
głęboko urażona.
- Dobra, zrugasz mnie pózniej. Teraz powiedz mi, czy oni
ciągle tam siedzą? - Punkt obserwacyjny, jaki miała Mirka,
był dużo bardziej dogodny.
- Siedzą i jeszcze posiedzą. Dzieci niedawno dostały lody,
a patrząc na tempo, w jakim je jedzą, sądzę, że to może
potrwać nawet godzinę.
- No to pięknie, wołaj kelnera i też coś zamawiamy, on
nie może mnie zobaczyć.
- Obawiam się, że już na to za pózno. - Mirka udając, że
przegląda kartę, obserwowała, jak mężczyzna mówi coś do
swojej żony, wskazując na Agatę.
- Jasna cholera! I co teraz?
- Tylko bez paniki, wyluzuj. Z pewnością kobieta
zauważyła, że się na nich gapisz, i on się teraz tłumaczy, skąd
cię zna - mówiła spokojnie i rzeczowo jak przewodnik
oprowadzający turystów po nudnym muzeum. - Połóż
pieniÄ…dze na stoliku, wstaniemy i wyjdziemy jak normalni
ludzie. A na zewnątrz skopię ci tyłek. - Mirka wstała od
stolika z przemiłym, ale ewidentnie sztucznym uśmiechem. -
Aha, i nie zapomnij powiedzieć koledze dzień dobry".
Agata zebrała się na odwagę, głośno wciągając powietrze,
wypięła piersi i ruszyła za przyjaciółką. Przechodząc obok
rodzinnego stolika, patrzÄ…c Jankowi w oczy, uprzejmie
powiedziała:
- Dzień dobry. - Przez chwilę myślała, że to, co najgorsze,
ma już za sobą. Pozostało tylko wydostać się stąd i zniknąć w
czeluściach miasta. Niestety, Janek wstał, a śliczną
dziewczynkę prosto z kolan przesadził na krzesełko i nie
odrywając oczu od Agaty, odpowiedział:
- Dzień dobry paniom. Moja żona właśnie mnie pytała,
czy się znamy? Kochanie... - zwrócił się do drobnej kobiety. -
To jest Agata, od niedawna pracujemy razem.
Blondynka wstała i podała Agacie chudą rękę.
- Miło mi, Katarzyna. - Nie było wyjścia, Agata również
wyciągnęła ku niej dłoń, walcząc z poczuciem winy - wielkim
jak ocean.
- Witam - odpowiedziała, ale do uśmiechu nie zdołała się
zmusić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]