Archiwum
- Index
- McAllister Anne, Gordon Lucy Nieoczekiwana zmiana miejsc
- A_Book_of_Discovery_by_Margaret_Bertha_Synge
- 1060. Way Margaret Zapisane w gwiazdach
- 169. Mather Anne Sekretne miejsce
- Browning Amanda Grecka przysić™ga
- Christie Agatha Godzina Zero
- Godeng Gert Krew i Wino 07 Wilk z gśÂ‚owć… czśÂ‚owieka
- 63. Roberts Nora Od pierwszego wejrzenia
- Riggs Paula Detmer Przypadkowy tatuśÂ›
- Urzeczenie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marcelq.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z psami były bezcennym doświadczeniem. Czuł, że wie teraz
znacznie więcej o ukochanej i o tym, jakie przeciwności losu
pokonała. Ujęła go jej miłość do zwierząt, szczególnie do psów.
Nowofundlandy podbiły również i jego serce.
Dzisiejszy dzień zaś przeszedł jego najśmielsze oczekiwania.
Conor i Kate byli przesympatyczną parą. Czas spędzony z nimi
wiele mu dał i miał nadzieję, że przebywanie z tak szczęśliwą
rodziną przekonało Francesce, że życie rodzinne może wyglądać
zupełnie inaczej niż u niej czy u niego w domu.
Kiedy zbliżali się do Strathlochan, obudził Francesce.
- Hej, śpiochu - odezwał się i dotknął jej ramienia.
- Gdzie jesteśmy? - wymamrotała, otwierając oczy.
- Prawie w domu - odparł i dodał: - Chcesz się gdzieś
zatrzymać i kupić coś na kolację?
Francesca potrząsnęła głową, a jej włosy zalśniły niczym
płomienie.
S
R
- Po tak obfitym lunchu nie jestem w stanie myśleć o
jedzeniu. W lodówce mam sałatę.
- Dobrze. - Luke uznał to za zaproszenie i pojechał prosto do
mieszkania Franceski.
Z zapasów znalezionych w lodówce, kurczaka, ru-koli,
rzeżuchy, pomidora, ogórka i co tam jeszcze było, pomógł jej
przyrządzić sałatkę, potem zaparzyć kawę i nakryć do stołu.
- Dziękuję, że ze mną pojechałaś - rzekł, kiedy usiedli do
jedzenia.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odparła. -Zwietnie się
bawiłam. To przemili ludzie.
Luke kiwnął głową.
- Racja. A Rebecca, jak dorośnie, złamie niejedno męskie
serce.
- Kate mi zdradziła, że Conor już uprzedził, że pozwoli jej
chodzić na randki, dopiero jak przekroczy trzydziestkę! -
powiedziała Francesca i wybuchnęła śmiechem.
Jej śmiech był tak zarazliwy, że Luke również się roześmiał.
Wiedział, że gdyby miał córkę z Francesca, byłby tak samo
opiekuńczym ojcem. Kiedy skończyli jeść, Luke zaryzykował i
rzekł:
- Nieczęsto wychodzisz gdzieś w męskim towarzystwie.
Dlaczego?
Francesca wzruszyła ramionami i spojrzała w bok.
- Praca mnie absorbuje - odpowiedziała i rzuciła mu szybkie
spojrzenie. - Poza tym - ciągnęła i znowu odwróciła wzrok - nie
chcę się z nikim wiązać. Dobrze mi samej.
S
R
Luke zasępił się, chociaż spodziewał się takiej odpowiedzi.
Serce przepełniło mu współczucie. Wiedział, że czeka go bardzo
trudne zadanie, jeśli chce, żeby zaakceptowała go jako
życiowego partnera.
- A seks? - zapytał.
- Nie jestem dziewicą, jeśli o to ci chodzi.
I dzięki Bogu, pomyślał Luke. Przeraziłaby się, gdyby
wiedziała, co pragnę z nią robić. Zmiałość jej odpowiedzi nie
szła w parze z tonem głosu, jakim udzieliła mu tej informacji,
ani z wyrazem szarych oczu. Wiedział, że to poza i nie dał się
nabrać. Założyłby się, że nie miała wielu kochanków. Nie spra-
wiała wrażenia kobiety spełnionej, która zaznała szczytów
rozkoszy. Miał nadzieję, że on będzie tym mężczyzną, który ją
na nie zaprowadzi. Uśmiechnął się do siebie.
- Co jest w tym śmiesznego? - obruszyła się. Wyraznie
zirytowana wstała, zebrała talerze i z głośnym stukiem odstawiła
je na blat koło zlewu.
- Nic, Chessie - odparł. Wstał, podszedł do niej, pogładził jej
aksamitną szyję. Pod kciukiem poczuł, jak puls jej przyspiesza. -
Mogę cię zapewnić, że traktuję to bardzo poważnie. Francesca
przełknęła ślinę.
- Luke...
- Wiem, że czujesz to coś między nami, że przyciąganie jest
wzajemne.
W oczach Franceski dostrzegł niezdecydowanie, lecz
postanowił niczego nie przyspieszać. W ciągu ostatnich dni
wykazał ogromną siłę woli, postępował ostrożnie i
S
R
powściągliwie, mimo że pragnął porwać ją w ramiona i kochać
się z nią, wkładając w to całego siebie.
Chciał ją przywiązać do siebie na zawsze. Pamiętając jednak
ojej trudnych doświadczeniach, nie chciał jej spłoszyć, lecz jego
cierpliwość dobiegała kresu. Przypomniała mu się rada Conora.
Wiedział, że musi posuwać się do przodu małymi krokami, nie
dopuścić, aby Francesca się przestraszyła i uciekła.
- Powiedz mi, z czym masz problem - poprosił, zniżając głos i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]