Archiwum
- Index
- 01 Zbigniew Nienacki Pan Samochodzik i Święty Relikwiarz (Uroczysko)
- Cykl Pan Samochodzik (54) Stara księga Arkadiusz Niemirski
- Cykl Pan Samochodzik (19) Złoto Inków (2) Jerzy Szumski
- (05) Zbigniew Nienacki Pan Samochodzik i ... Niesamowity dwĂłr
- Jerzy Szumski Pan Samochodzik i floreny z Zalewa
- Jakub Czarny Pan Samochodzik i El Greco
- Piatek Tomasz Ukochani Poddani Cesarza 2. Szczury I Rekiny
- Janota Tomasz Dzieci Ziemi
- cierpienia wynalazcy balzac h.
- Balzac H. Cierpienia wynalazcy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- A niech mnie - szepnąłem - Ale jedna litera się nie zgadza.
- Może to taka stylizacja na łacinę - podsunął szef. - To było dość częste w dawnych
czasach, zwłaszcza przy upamiętnianiu czyichś czynów, nadawano imionom lub nazwiskom
pseudorzymskie brzmienie.
- Cztery kinkiety - policzyłem szybko.
- Wyobraz sobie teraz, że jest to główny hol gmachu Sejmu Ziemskiego. Rychnowski
projektuje oświetlenie... Zapewne elektryczne...
- Niemożliwe - zaprotestowałem. - W 1879 roku nie było jeszcze żarówek... Edison
odkrył je dopiero w roku 1880...
- To mi nie wygląda na oświetlenie gazowe, a gdyby osadzono w tym świece, nawet
bardzo grube, to byłoby ich za mało. Posłowie zęby by sobie wybili w ciemnościach.
- Zagadka.
- Może uda się ją rozwiązać. Na razie pomyślmy. Skoro wykonano tu oświetlenie...
- To zapewne znajdziemy je także wyżej.
Wspięliśmy się na górę. Z korytarza kilkoro par drzwi powadziło do sporej sali. Chyba
jeszcze przed ostatnią wojną przebudowano ją na salę wykładową, ale coś z dawnego nastroju
w niej zostało. Akurat trwała przerwa między wykładami. Weszliśmy do środka. Faktycznie,
na ścianach znalezliśmy kolejne cztery kinkiety.
- Rychnowski robił oświetlenie sali sejmowej - powiedział szef w zadumie. - Sądzisz,
Pawle, że mógł coś ukryć właśnie tutaj?
Rozglądałem się po pomieszczeniu. Było świetnie przewietrzone, zupełnie jakby
działała w nim klimatyzacja.
- Królicza nora... Króliki buszujące gdzieś w konstrukcji gmachu, - rozważałem. -
Rychnowski chowa coś w króliczej norze wychodzącej na tą salę. Nie, to bzdura. Króliki
kopią nory w miękkiej ziemi, a nie wygryzają ich w ceglanych murach. Szczury jeszcze
ewentualnie mogą wchodzić w rachubę, ale króliki wykluczam.
- Zwłaszcza, że nora jednego gryzonia może łatwo posłużyć drugiemu - szef poskrobał
się po głowie - wtedy papiery uległyby zniszczeniu. Zresztą w testamencie wspomina, że
ukrył też maszynę. Nie wiemy, jakiej była wielkości, ale na pewno przewyższała rozmiarami
pudełko papierosów...
- A może tu ukryta jest jakaś wskazówka - zastanawiałem się głośno.
Wyszliśmy na korytarz i omal nie wpadliśmy na... Kasię i Stasię. Obie dziewczyny
szły obwieszone aparatami fotograficznymi. Stasia niosła na palcu metalowe kółeczko z
kluczem. Na piersi miała przypiętą klipsem legitymację prasową.
- O - wyraziłem zdumienie.
Na nasz widok zatrzymały się.
- Co za miłe spotkanie - mruknęła Stasia. - Cóż tu panów sprowadza?
- A tak sobie łazimy - skłamałem.
- No, to chodzcie z nami - zdecydowała.
Wzruszyliśmy ramionami i podreptaliśmy. Obeszliśmy salę sejmową korytarzem
naokoło. Stasia przekręciła klucz w zamku i otworzyła wejście do sporej pakamery.
Przepuściła przodem kuzynkę, a potem zatrzasnęła za nami drzwi. Staliśmy w niewielkim
pomieszczeniu. W powietrzu czuć było jeszcze ledwo wyczuwalny zapach benzyny. W
suficie ział otwór zaczopowany drewnianym kołkiem. Jedyne oświetlenie stanowiło nieduże
okienko, wychodzÄ…ce na dziedziniec.
- Co to za miejsce? - zainteresował się pan Tomasz.
- Pomieszczenie techniczne - wyjaśniła Stasia. - Tu w 1879 roku stanął generator
elektryczny Rychnowskiego. Silnik spalinowy napędzał pierwszy agregat prądotwórczy, jaki
wykonano na ziemiach polskich.
Ze ściany zwisał jeszcze kawał kabla w ołowianej osłonie.
- To bardzo ciekawe - powiedziałem - ale po co była im elektryczność, skoro nie znali
żarówek?
- Do lamp łukowych, nieuku - prychnęła Kasia z pogardą. - Było ich dwanaście. Sześć
na sali obrad, cztery na schodach i dwie przed budynkiem... Niestety, po dziesięciu latach
instalację zniszczono i zastąpiono generatorem niemieckim. Nawiasem mówiąc lwowski
Sejm Ziemski był pierwszym w Europie parlamentem oświetlanym elektrycznością...
- Po co nas tu zaprowadziłyście? - zaciekawił się szef.
- Abyście mogli patrzeć i wyciągać wnioski, bo przypuszczamy, że sami nie
popchniecie tej sprawy ani o cal - uśmiechnęła się starsza z dziewcząt.
Wyciągnęła z kieszeni licznik Geigera i powiodła czujnikiem po ścianach.
- Plamy przy parapecie - powiedziała spokojnie. - Pewnie po Czarnobylu.
- Może odkuję kawałek tynku i sprawdzimy, czy to widma strontu? - zaproponowała
Kasia.
- Nie ma sensu. Gdyby miało to jakikolwiek związek z eteroidem, to plamy byłyby
raczej w pobliżu generatora...
Kiwnęła głową.
- Dobra. Opór elektryczny ścian - poleciła Stasia.
Kuzynka podała jej z torby nieduży miernik.
- Nie odbiega od normy - mruknęła dziewczyna. - Pusto i cicho. Pomieszczenie stygło
przez sto lat...
- Rozumiesz coś z tego? - zapytał mnie szef.
Pokręciłem przecząco głowa.
- Tu Rychnowski po raz pierwszy zauważył w ciemnościach tę zielona poświatę -
wyjaśniła starsza. - Sądziłyśmy, że coś mogło się zachować w ścianach, ale to próżne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]