Archiwum
- Index
- Baum, L Frank Oz 30 Captain Salt in Oz
- Margit Sandemo Cykl Saga o Królestwie Światła (04) Mężczyzna z Doliny Mgieł
- Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (02) Blask twoich oczu
- Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 01 Wielkie Wrota
- Sandemo Margit Dziewica z lasu mgieł(historyczny)
- Sandemo_Margit_17_Narzeczona_Fabiana
- 0898. Rose Emilie Słodkie więzy
- Jane Heller Szcz晜›liwe gwiazdy
- 079. Wilkins Gina Gdy serce mowi tak
- Cornick Nicola Romans Historyczny 111 Mezalians
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- A ona nie faworyzowała żadnego z was?
- Nie, była absolutnie neutralna.
Albo uwielbiała wodzić was za nos, pomyślała złośliwie Marie - Louise.
- Początkowo sądziłem, że najbardziej lubi mnie - mówił dalej Andrej z nieobecnym
wzrokiem.
Nic dziwnego, skwitowała w duchu. Takiej urodzie trudno się oprzeć.
- Ale wtedy nastąpił pierwszy atak i wycofała się. Potem zdarzyła się ta historia z
dziewczyną i odtąd Svetla zachowywała dystans. To było takie bolesne, Malou.
Marie - Louise nadal jednak nie mogła się powstrzymać od złośliwości. Byłeś dla niej
zbyt skomplikowany, myślała. Stanowiłeś nie tylko łatwą zdobycz, którą mogła z dumą
pokazywać, ale byłeś żywą, wrażliwą istotą. Kiedy więc naprawdę potrzebowałeś
wsparcia, odwróciła się od ciebie.
- Kogo wtedy wybrała?
- Nikogo. Przyjazniła się ze wszystkimi.
- Czy tęsknisz za swoją matką, Andrej? - spytała.
Drgnął i jak gdyby skulił się w sobie. Niechętnie odpowiedział:
- Zdarza się, że śni mi się, Malou. Jakby nadal żyła. Budzę się z ogromną ulgą, że tak
nie jest. To brzmi strasznie, prawda?
- Nie. To zrozumiałe. Czy twoja matka miała na imię Elisabeth?
Andrej spojrzał na nią zaskoczony.
- Nie, skąd ci to przyszło do głowy?
- Coś mi się uroiło - mruknęła niewyraznie. - Nigdy nie mówiłeś o tym, jak się nazywasz.
- Czyżby? - zaśmiał się. - Nazywamy się Zarok. Kiedyś to było szanowane nazwisko.
Podjęła inny wątek.
67
- Wspomniałeś, że pomiędzy twoimi atakami w dzieciństwie tymi ostatnimi istniała
ogromna różnica.
- O, tak! Te wcześniejsze były niegrozne. Lekarz powiedział matce, że uszkodzenie
mózgu jest nieznaczne, prawie bez znaczenia. To ona wszystko wyolbrzymiała. Jednak
trzy ostatnie okazały się zupełnie inne. Marie - Louise spojrzała na niego.
- Powiedziałeś coś dziwnego, kiedy się ocknąłeś w krypcie: Chyba o to im chodziło,
żebym nie żył. Jest jednak jeden szczegół, którego nie wzięli pod uwagę . Co miałeś na
myśli?
- Podejrzewałem, że stoją za tym hrabina i hrabia. Oczywiście nie spowodowali samego
ataku, ale nie wezwali lekarza.
Marie - Louise skinęła głową.
- Pomyślałam o tym samym.
- Oni jednak nie wiedzieli, że regularnie zażywam lekarstwa.
Zawstydziła się. Sądziła, że powie: Nie wiedzieli, że jestem nieśmiertelny .
Czy nigdy nie uwolni się od tych absurdalnych myśli?
Na niebie pojawił się księżyc. Andrej wyglądał przez okno. Jego rozmarzony wzrok
skierował się w stronę cmentarza.
68
ROZDZIAA VII
Marie - Louise ponownie odczuła dziwne wrażenie nierealności, kiedy tak siedziała przy
stole naprzeciw nieobecnego myślami Andreja. Oczywiście to światłu księżyca stwarzało
taki nastrój, lecz nie mogła pozbyć się przeświadczenia, że jest straszliwie samotna,
mimu że Andrej był tuż obok. Dokładnie to samo czuła, kiedy poprzedniej nocy szli przez
cmentarz.
Podjęła temat, na który ostatnio rozmawiali.
- Chateau Germaine bardzo podupadło.
- Tak. Hrabiemu przydałyby się pieniądze znajdujące się w skarbcu.
- Andrej... Kiedy byłam w podziemiach, przypadkiem otworzyłam niewłaściwe drzwi i
ujrzałam burzące się i żarzące dno. Zdało mi się, że to samo piekło. Co to było?
- Nie wiem.
Znowu zatopił się we własnych myślach.
- Nie martw się o Svetle - odezwała się cicho. Aż podskoczył w miejscu.
- Skąd wiedziałaś...?
- To nie takie trudne.
- Jak mogę się nie martwić? Zastanawiam się, czy przypadkiem już nie przyjechała...
Ach, biedne dziecko!
- Ile lat ma to biedne dziecko?
- Dwadzieścia trzy.
- To duże dziecko.
- Nie znasz jej - odparł z naciskiem. - Jest taka czarująca. A przy tym delikatna i
bezbronna. - Andrej oparł głowę o ścianę i roześmiał się. - A ty? Już słyszę, jak moja
matka wykrzykuje na twój widok: Andrej! Gdzieś ty spotkał tę straszną ladacznicę!
Pomyśl tylko, krótkie włosy! To tak mało kobiece! I chodzi w spodniach? Chyba
zemdlejÄ™!
Marie - Louise zachichotała. Spojrzeli na siebie ze zrozumieniem. Nietrudno było
zgadnąć, że matka Andreja nigdy nie zaakceptowałaby żadnej kobiety na świecie jako
69
swojej synowej. Należała do tych, które na zawsze posiadły swoje dziecko z jego duszą i
ciałem. Mimo wszystko Marie - Louise rozumiała ją. Powiedziała mu o tym.
- Musiało to być dla niej bardzo bolesne, kiedy mąż od niej odszedł dlatego, że u ich
jedynego dziecka stwierdzono wadę mózgu. Czuła się wtedy na pewno potwornie
samotna. Sama, skrzywdzona i umierająca z niepokoju o ciebie. Byłeś chyba ładnym
dzieckiem?
- O, tak, mówiła mi o tym dzień w dzień. Skaleczyłem się celowo w policzek, aby mieć
prawdziwą męską bliznę. Dziękuję, Malou, że ją rozumiesz!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]