Archiwum
- Index
- Bednarska Agnieszka Emigracja uczuÄ Emigracja uczuÄ tom 1
- Ĺwiat Nocy AnioĹ CiemnoĹci
- McCauley Barbara Pod oslonÄ nocy
- Anderson Caroline Posklejane szczćÂśÂcie
- Der Dativ ist dem Genitiv sein Tod Folge 1
- Denise A. Agnew Combustion
- Franc Rozman ćÂŚlovek sem ustvarjam
- Rozdział 67
- Heather Graham Zatoka Huraganów
- Rej MikośÂaj śąywot czśÂowieka poczciwego
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w stronę blondyny, która nie spuszczała z nich oczu ...zaczyna się trochę
niecierpliwić.
Czyżbyś była zazdrosna? uśmiechnął się tym swoim pogardliwym
uśmieszkiem, który miała ochotę zetrzeć mu z twarzy.
Nie pochlebiaj sobie, Maseratti, czy kim tam jesteś warknęła i wyrwała dłoń
z jego uścisku. Dosyć tego!
Gdy jesteś zła, wyglądasz jeszcze piękniej wyszeptał, uniósł jej dłoń i złożył
na niej ciepły pocałunek. A kim jestem, przekonasz się już dzisiaj, obiecuję moja
mała Indianko powiedział niskim głosem, odwrócił się i poszedł w stronę swoich
gości.
Melisa miała wrażenie, że albo zaraz się przewróci, albo rzuci kieliszkiem
szampana w wysokiego, oddalającego się od niej mężczyznę, albo po prostu stąd
wyjdzie. Uznała, że ta ostatnia opcja jest jednak najlepsza. Poszukała Miltona, który
zabawiał narzeczoną Toma, pożegnała się ze swoim towarzystwem i wyszła.
Zamówiła taksówkę i gdy dotarła do domu, tak jak stała, w długiej sukni, rzuciła
się na łóżko, tłumacząc sobie samej, że najlepiej zrobi, jak skupi się na pracy
i wyrzuci Jamesa Maserattiego ze swojej głowy.
*
Gdy wyszła z mojego balu, poczułem się, jakby wyrwano mi kawałek mnie samego.
Nie mogłem pojąć, że jej obecność tak na mnie wpływała, że ona tak bardzo na mnie
działała, że miała tak ogromny wpływ. Ale przecież już dawno to przeczułem.
Przecież... dlatego kupiłem tę cholerną gazetę. Nie tylko ze względu na to
dziennikarskie śledztwo. Ale także ze względu na to, kto to śledztwo prowadził.
Obserwowałem ją od dłuższego czasu i teraz, analizując przebieg tej jednostronnej
jeszcze wówczas znajomości, doszedłem do wniosku, że już wtedy ją pokochałem.
I dlatego... teraz nie widziałem możliwości życia bez niej. Bo przy niej... wreszcie
żyłem.
Zostawiłem Chana i Luky, prosząc ich o dopilnowanie wszystkiego, zostawiłem
Lorettę, która na pewno poczuła się trochę rozczarowana, wsiadłem do limuzyny
i kazałem zawiezć się do domu.
Tam przebrałem się i teraz oto stałem pod jej domem.
A właściwie stał tu Nocny Aowca.
Wbiegłem do góry tą samą drogą, co zwykle i gdy ujrzałem ją stojącą
w otwartym oknie, pewnie miałem zdziwioną minę. Maska skutecznie ją zasłaniała.
Wiedziałam, że przyjdziesz tutaj w ten sposób powiedziała, patrząc na mnie
wzrokiem, za którym doskonale maskowała wszelkie uczucia.
Przyzwyczaiłem się wzruszyłem ramionami i stanąłem po drugiej stronie jej
okna. Patrzyłem na nią, czekając na to, co zrobi i co powie.
Na co czekasz? Aż cię poproszę? zmrużyła oczy. Nie spuszczała ze mnie
wzroku.
Obiecałem ci kiedyś, że cię nie dotknę, dopóki mnie nie poprosisz. Wiele razy
się złamałem. Nie lubię tego odparłem. Ale teraz... Nie wejdę do ciebie, dopóki
mnie nie zaprosisz. Zrób to, moja mała Indianko dodałem szeptem, a wtedy ona
zagryzła wargę, wzięła głęboki wdech i powiedziała:
To nie fair... gdy tak mówisz szepnęła.
Proszę... pochyliłem się i zacisnąłem palce na jej nadgarstku. Czułem jej
mocny i szybki puls. Ogarnęła mnie ogromna chęć, żeby poczuć to samo, dotykając
jej dłoni ustami. I zrobiłem to. Proszę... uniosłem wzrok i spojrzałem w jej
cudowne oczy.
Dobrze... wzięła głęboki wdech i splotła swoją dłoń z moją. Zapraszam
cię... Jamesie Maseratti dodała drżącym głosem.
Moja przeszłość będzie kroczyć za mną jak cień, jak nieodłączny towarzysz, nie
zawsze chciany, nie zawsze lubiany. Część tej przeszłości pokazałem jej, ale... Ale
nie całą. Bo jest to dla mnie tak bolesne, że nie jestem w stanie o tym myśleć, a tym
bardziej nie jestem w stanie o tym mówić. Tylko... gdy ona dowie się, że nadal coś
przed nią ukrywam, jej reakcja będzie dla mnie bardziej niż bolesna. Będzie nie do
zniesienia.
10
dy przekroczył parapet jej okna, poczuł, jakby zrobił kolejny krok ku
temu, żeby jego życie wyprostowało się i stało się choć odrobinę
G
normalniejsze. Melisa nadal trzymała go za rękę i patrzyła w jego oczy.
Dziękuję powiedział cicho, ściskając jej dłoń.
To silniejsze od mojej złości na ciebie odparła cicho.
Wiem. To silniejsze od mojej złości na siebie samego przysunął się bliżej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]