Archiwum
- Index
- 33 1 3 087 Serge Gainsbourg's Histoire de Melody Nelson Darran Anderson (pdf)
- Anderson Kevin J. Moesta Rebecca Oblążenie Akademii Jedi
- Anderson, Poul Flandry 09 A Circus of Hells
- Hadd mondjam el__ Laurie Halse Anderson
- Anderson Kevin J. Moesta R. Władcy mocy (mandragora76)
- The Fleet of Stars Poul Anderson
- Anderson Evangeline Pełna Ekspozycja
- Anderson, Poul We Have Fed Our Sea
- C Anderson Poul Conan buntownik
- Jump Shirley Cztery dni szczęścia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gim12gda.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeróbki, które tu zrobiono, wyjaśnił, jak to się ma do
planów Annie, i poprosił o krytyczną opinię.
- Jestem prawie pewien, że nie jest to ściana nośna,
ale wolałbym to ustalić, zanim ją wyburzymy.
- Muszę obejrzeć podłogi piętro wyżej - zawyro
kowała.
Na górze zrolowali boki wykładziny, która pokrywa
ła całą podłogę.
- Panele podłogowe są pod kątem prostym do ściany,
opierają się na legarach, które wspierają się na pionowych
dzwigarach i ścianie nośnej, którą mamy tutaj. - Poklepa
ła pionową płaszczyznę. - Zcianka działowa między
kuchnią a jadalnią nie jest ścianą konstrukcyjną. Bę
dziemy mogli ją rozebrać bez żadnych problemów. - U-
śmiechnęła się szeroko. - Zwietnie. Uwielbiam demolki.
Poprawili wykładzinę i zdążyli otworzyć wino, gdy
przyszli Sally, Ben, a zaraz po nich dostawca pizzy.
W tym tygodniu bez pizzy umarłbym z głodu, pomyślał.
Kiedy już wszyscy zaspokoili pierwszy głód, przedsta
wił im swój plan działania.
- W czwartek rozbierzemy ścianę między kuchnią
a jadalniÄ…, wyjmiemy drzwi kuchenne z framugi, zamu-
CAROLINE ANDERSON
126
rujemy zbędne otwory. W piątek położymy tynk, poma
lujemy, wysprzÄ…tamy kuchniÄ™ i jadalniÄ™, przygotujemy
szafki kuchenne do zainstalowania. W sobotÄ™ zawiesi
my i ustawimy szafki, umocujemy blaty. W niedzielÄ™
podłączymy zlewozmywak i wszystkie urządzenia ku
chenne, a poniedziałek zostawimy sobie na dopiesz
czenie całości.
Banalnie proste.
- Jak dostaniemy się do środka? Czy ktoś z was ma
klucze? - spytał Ben.
Popatrzyli na Sally, na Patricka, ale odpowiedziÄ… by
ło przeczące kręcenie głową.
- Zamierzamy wyrzucić tylne drzwi. Możemy je wy
łamać? - zasugerował Patrick.
- A jak skończę zamurowywać otwór, zostaniemy
uwięzieni w środku - wytknęła mu Fliss.
- Jest to jakiś sposób na zatrzymanie całej ekipy na
miejscu, zanim nie uporamy się z robotą - zauważył
Patrick, wywołując salwę śmiechu. - Postaram się zdo
być klucz. Jeszcze nie wiem, w jaki sposób. - Udało mu
się pozyskać ich pomoc, nie pozwoli, by stanął im na
przeszkodzie taki drobiazg.
- Widziałem w filmie kryminalnym, jak bohater ro
bi odcisk klucza w mydle. Powinieneś spróbować - rzu
cił żartobliwie Ben.
- Na pewno coś wymyślę. W najgorszym razie zro
bię awarię elektryczną u siebie i będę potrzebował
chwilowego noclegu.
Skomplikowane intrygi okazały się zbędne, bo we
wtorek wieczorem Alfie został ciężko pobity i pogoto
wie przywiozło go do szpitala. Patrick miał akurat dyżur
na oddziale ratunkowym.
POSKLEJANE SZCZZCIE
127
- Alfie, co się stało? - spytał, przytrzymując trzęsą
cą się dłoń starca.
- Napadli mnie i obrabowali - wybełkotał z trudem.
Miał złamaną szczękę i trudno go było zrozumieć. Kur
czowo uczepił się ręki lekarza. Patrzył z rozpaczliwą
prośbą. - Scruff. Skopali go. Trzeba znalezć.
- Dam znać Annie. Na pewno go znajdziemy - obie
cał Patrick. - Pójdziemy poszukać pańskiego psa i za
opiekujemy się nim. Musimy teraz przeciąć i zdjąć
ubranie.
- Nie. To Annie kupiła sweter.
- Kupię panu inny - obiecał.
Zdjęli odzież warstwa po warstwie. Smród niemyte
go ciała był trudny do zniesienia, ale pielęgniarki spra
wnie umyły pacjenta, a potem zdezynfekowały pomie
szczenie po odwiezieniu go na rentgen. Kiedy Patrick
czekał na zdjęcia, zadzwonił do Annie z niedobrymi
wiadomościami.
- Nie chcę cię martwić, ale przed chwilą przyjęliś
my Alfiego. Jest pobity. Martwi siÄ™ o swojego psa.
- Och, nie! On uwielbia Scruffa. Jak siÄ™ czuje?
- Alfie czy pies?
- Obaj.
- Alfie jest poturbowany i zamartwia się na śmierć.
Zatrzymamy go na oddziale. Ma złamane żebra, pęk
nięty obojczyk i szczękę. Nie ma mowy, żebyśmy go
odesłali na ulicę w tym stanie. Zaraz po dyżurze idę
szukać jego psa. Boję się, że będzie przede mną uciekał.
Czy mogłybyście mi pomóc?
- Oczywiście. Daj mi znać, gdzie się spotkamy.
Poszukiwania zajęły im okrągłą godzinę. Scruff od-
128 CAROLINE ANDERSON
nalazł się dzięki Annie. Usłyszała skomlenie za pojem
nikami na śmieci przy garażach. Udało jej się wcisnąć
na czworakach w ciasną szparę i wyciągnęła rękę.
- Chodz tu, Scruff - wabiła go.
Podkradł się i polizał jej rękę. Odetchnęła z ulgą.
Bała się trochę, że ranne zwierzę zapędzone w ślepą
uliczkę zareaguje agresywnie, jednak musiała zaryzy
kować. Powtarzała sobie, że pies nie ugryzie ręki, która
go karmi.
Wycofała się pomału, a pies kuśtykał za nią na trzech
łapach. Czwarta sterczała pod dziwnym kątem, najwy
razniej złamana. Zwierzę dygotało na całym ciele, ale
ogon sygnalizował jego przyjazne nastawienie.
- Biedaku. - Patrick pochylił się nad Scruffem. -
Paskudni chuligani ciÄ™ skrzywdzili?
- Trzeba go zabrać do weterynarza. - Annie otarła
z policzka łzę. - Alfie będzie miał złamane serce, jeśli
go straci.
- Dlaczego miałby go stracić?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]