Archiwum
- Index
- Foster, Alan Dean The Black Hole
- 259. Mortimer Carole Przyjć™cie w Paryśźu
- MacLeod Ken Dywizja Cassini
- 135. Roberts Alison Dobre rokowania
- F Paul Wilson Deep As The Marrow
- Urzeczenie
- Wentworth_Sally_Francesca_2
- Colleen Hoover PuśÂ‚apka uczuć‡
- Andrzej Mularczyk Nie ma mocnych
- Cass
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lafemka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spróbujemy dostać się do tych książek.
Pociągnął ją za sobą nie odrywając wzroku od Chaola i potwora. Celaena zachwiała się.
Rana na głowie musiała być tak poważna, na jaką wyglądała.
Na jej szyi coś błyszczało - amulet, który określiła jako "tanią replikę" błyszczał niczym
niebieska gwiazda.
- Idzcie - powiedział im Chaol, patrząc na potwora. - Teraz.
Szarpnęła się, wyrywając ku Chaolowi, ale Dorian przyciągnął ją z powrotem.
- Nie - wykrztusiła, ale przez ranę na głowie uległa księciu.
Jakby zdając sobie sprawę, że będzie dla Chaola przeszkodą, przestała walczyć z
Dorianem, gdy pociągnął ją w kierunku schodów.
Chaol wiedział, że nie może wygrać tej walki. Jego najlepszym wyjściem z tego było
pobiegnięcie z nimi, by osłaniać tyły, dopóki nie dotrą do kamiennych drzwi i nie zamkną tutaj
potwora. Ale nie miał pewności, czy dotrze chociaż do schodów. Potwór odpierał jego ataki z taką
łatwością, iż wyglądało na to, że jest istotą myślącą.
Ostatecznie Celaena i Dorian dopadli do schodów. Był w stanie zaakceptować takie
zakończenie, jeśli to oznaczało, że bezpiecznie uciekną. Przyjmie ciemność, jeśli nadejdzie.
Stwór zatrzymał się na wystarczająco długą chwilę, by Chaol dał radę zwiększyć
dystans do kilku metrów. Cofnął się w kierunku podnóża schodów.
Ale potem zaczęła krzyczeć... w kółko powtarzając to samo słowo, gdy Dorian
próbował zaciągnąć ją na górę po schodach.
Strzała.
Chaol spojrzał w tamtym kierunku. W cieniu pod ścianą została Strzała, jej łapa była
zbyt okaleczona, by mogła biec.
Potwór również obejrzał się w tamtą stronę.
I nie było nic, co mógł zrobić, kompletnie nic, gdy potwór ruszył ku niej, złapał psa za
ranną łapę i pociągnął za sobą przez portal.
Zdał sobie sprawę, że nie było nic, co mógł zrobić, poza pobiegnięciem tam.
Krzyk Celaeny wciąż niósł się po korytarzu, gdy Chaol zeskoczył ze schodów i
popędził ku mglistemu portalowi po Strzałę.
Jeśli myślała, że zaznała w życiu bólu i strachu wcześniej, to było to niczym w
porównaniu z tym, co poczuła, gdy Chaol przeszedł przez portal po psa.
Dorian nie widział, jak mu się wyrywa, uderzając jego głową o ścianę tak mocno, aż
upadł na kamienne schody, puszczając ją.
Ale ona nie dbała o Doriana, nie dbała o nic poza Strzałą i Chaolem, gdy zbiegała po
schodach i pędziła na drugi koniec korytarza.
Musiała ich stamtąd wydostać, ściągnąć tu z powrotem, zanim portal zamknie się na
zawsze.
Była tam w mgnieniu oka.
A gdy zobaczyła Chaola broniącego Strzały niczym poza gołymi rękami i miecz
porzucony na ziemi, przełamany na pół przez demona stojącego nad nimi, nie pomyślała drugi raz,
zanim spuściła ze smyczy potwora czającego się w niej.
Kątem oka Chaol ujrzał jak nadchodzi, z nieznanym mieczem w dłoniach i płonącym na
twarzy gniewem.
W chwili, gdy przedarła się przez portal, coś się mieniło. Wyglądało to tak, jakby mgła
osłaniająca jej twarz zniknęła, rysy twarzy wyostrzyły się, kroki stały się dłuższe i bardziej płynne.
A jej uszy... jej uszy wydłużyły się.
Potwór czując, że może stracić ofiarę, zrobił ostateczny wypad na Chaola.
Wyleciał w powietrze pchnięty ścianą niebieskiego płomienia.
Ogień zniknął, ukazując demona uderzającego w ziemię, sunącego po niej. Zerwał się
na nogi w chwili, gdy przestał się turlać, rzucając się ku Celaenie.
Stała teraz między nimi z uniesionym mieczem. Ryknęła, ukazując wydłużone kły, a
dzwięk ten był niepodobny do czegokolwiek co kiedykolwiek słyszał.
Nie było w tym nic ludzkiego.
Ponieważ ona nie była człowiekiem, zorientował się Chaol, gapiąc się nią z miejsca,
gdzie pochylał się nad Strzałą.
Nie... Nie była człowiekiem.
Celaena była Fae.26
TAUMACZENIE: KlaudiaBower
26 OMG OMG OMG OMG OMG, jak to pierwszy raz czytałam to się trzęsłam od nadmiaru emocji. Teraz też się
telepiÄ™. |K.
Rozdział 50
Wiedziała, że doszło do zmiany, bo to bolało jak diabli. Ból oślepił ją niczym błysk, jej
prawdziwa natura została uwolniona.
Demon rzucił się na nią, a ona wykorzystała moc, która zaczęła ją wypełniać.
Magia, dzika i nieubłagana, wyrwała się z niej w eksplozji, wbijając się w potwora i
wyrzucajÄ…c go w powietrze.
Płomień... lata temu, jej moc zazwyczaj objawiała się jako pewna forma ognia.
Czuła wszystko, widziała wszystko. Wyczulone zmysły zostały zbombardowane z
każdej strony, mówiąc jej, że wszystko w tym świecie jest nie tak i że musi natychmiast się stąd
wydostać.
Ale ona nie zamierzała wyjść, dopóki Chaol i Strzała nie będą bezpieczni.
Stwór przestał się toczyć i znowu stanął na nogach, a Celaena stanęła między nim a
Chaolem.
Demon wciÄ…gnÄ…Å‚ w nozdrza jej zapach, przykucajÄ…c.
Uniosła Damarisa i ryknęła, rzucając mu wyzwanie.27
Z daleka we mgle usłyszała w odpowiedzi ryk. Jeden z nich wydostał się z demona
stojÄ…cego naprzeciwko.
Spojrzała na Chaola kucającego koło Strzały i wyszczerzyła zęby, jej kły zalśniły w
szarym świetle.
Chaol gapił się na nią. Czuła jego strach i respekt. Zapach jego krwi, tak ludzkiej i
zwyczajnej.
Poczuła, jak magia napiera od środa coraz bardziej i bardziej, niekontrolowana,
starożytna, gorąca.
- Biegnij - warknęła, bardziej błagając niż rozkazując, ponieważ magia była żywą istotą
i chciała się wydostać, a ona mogła tak samo skrzywdzić jego, jak i potwora.
Ponieważ portal mógł w każdej chwili się zamknąć i uwięzić ich tu na zawsze.
Nie czekała, by zobaczyć, co zrobi Chaol.
Stwór rzucił się na nią, przed oczami mignęło jej pomarszczone, białe cielsko. Pobiegła
w jego stronę, wypychając z siebie nieśmiertelną moc. Buchnął od niej niebieski płomień, ale
demon robił unik jeden za drugim. Celaena zamachnęła się Damarisem, a potwór uskoczył przed
ostrzem o kilka kroków.
Ryki rozlegały się coraz bliżej. Skrzypienie skał powiedziało jej, że Chaol ruszył ku
portalowi.
27 To ten sam fragment, który jest na końcu poprzedniego rozdziału, tyle że z perspektywy Celaeny. |K.
Demon znowu ruszył na nią. Wtedy przestała słyszeć szuranie kamieni. To oznaczało,
że Chaol znowu był na korytarzu... i zabrał Strzałę ze sobą. Był bezpieczny. Bezpieczny.
To coś było zbyt inteligentne, zbyt szybkie... i za silne, mimo patykowatych kończyn.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]