Archiwum
- Index
- Natural History Lore and Legend by F Edward Hulme first published in 1895 (2000)
- Dickson_Helen_ _Harlequin_Romans_Historyczny__274_ _Zakochany_lajdak
- Historyczne Bitwy Cajamarca 1532, Andrzej TarczyĹski
- Cornick Nicola Romans Historyczny 111 Mezalians
- Sandemo Margit Dziewica z lasu mgieĹ(historyczny)
- Antoni Czechow Historie zakulisowe
- arkusz finalowy historyczny
- HISTORIA DEL ANĂLISIS ECONĂMICO
- Courths Mahler_Jadwiga_ _Z_pierwszego_malzenstwa
- Giosue Carducci Juvenilia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nieuwagi, by wreszcie móc obejrzeć je dokładnie, dotknąć go, poczuć pod
palcami jego skórę,
nawet włożyć dłoń do przerażającej czeluści owłosionego pyska i wyczuć
ostre - bo przecież
musiały być ostre - zębiska. Ale potwór cały czas był w ruchu, ryczeć
przestawał dopiero
wtedy, kiedy tata naciskał jego plecy stopą, wówczas stawał się martwy, a
przez to - ani
grozny, ani ciekawy. Tata ciągnął po podłodze bezwładne cielsko i chował
je do szafy, gdzie
miało oczekiwać na ponowne przywrócenie do życia.
Filip uwielbiał przyglądać się zmaganiom syna z własnymi słabościami,
kiedy w napięciu
próbował przełamać strach. Dlatego odkurzanie często zajmowało
Filipowi ponad pół
godziny i Lidia zaczynała się niecierpliwić. Zazwyczaj ponaglała go
kilkakrotnie, a niekiedy
nawet wyjmowała z jego rąk rurę odkurzacza i sama kończyła sprzątanie
kilkoma
nerwowymi, mało precyzyjnymi ruchami.
Tego przedpołudnia, mimo przedłużającej się zabawy Filipa z Oskarem w
groznego węża,
odgrywanego przez zwijany kabel odkurzacza, wydawało się, że Lidia
darowała sobie
ponaglanie męża. Posprzątała łazienkę i zabrała się do lustra w
przedpokoju, które
spryskiwała specjalnym płynem i kolistymi ruchami wycierała do sucha.
- Schowajcie już ten odkurzacz! - w końcu jednak zwróciła uwagę
Filipowi.
- Już kończymy - odpowiedział roześmiany. - No, Oskar, wąż musi się już
schować i iść
spać.
Chłopiec zaprotestował.
- Ostatni raz - upomniał go Filip. - Teraz naaaajdłuższy wąż świata.
Wyciągnął kabel do końca, a chłopiec klaskał w dłonie z uciechy. Potem
Filip wcisnął
nogą przycisk zwijacza przewodu i wąż zaczął się chować do swojej
norki. Oskar popiskiwał
z zadowolenia.
- Pa, pa, wężu. - Filip podniósł odkurzacz i poszedł schować go do szafy.
Oskar protestował, ale widział, że nic nie wskóra.
- Filip - Lidia skończyła lustro i zaczęła polerować kinkiety - mógłbyś
zajrzeć do
łazienki? Trzeba przepchać umywalkę, woda bardzo wolno spływa.
- Dobrze. Zaczekam, aż skończysz, i zrobię to.
- Ja mam jeszcze trochę sprzątania, możesz teraz.
- Muszę przypilnować Oskara - wyjaśnił takim tonem, jakby było to coś
oczywistego.
- Nic mu się nie stanie, jak chwilę pobawi się sam.
- Myślę, że w sobotę powinniśmy się nim zająć. Cały tydzień jesteśmy do
pózna w pracy.
- To nawet dziesięć minut nie może sam się pobawić? - powiedziała Lidia
z wyrazną
pretensją w głosie.
Filip nie odpowiedział, uznał, że to nie było pytanie, tylko stwierdzenie.
Przyglądał się,
jak syn próbuje schować żołnierzyka w kabinie plastikowej wywrotki.
- A w ogóle, to po co ta dziennikarka przychodzi? - Filip zmienił temat.
- Zrobić wywiad, już ci mówiłam - odpowiedziała zniecierpliwiona.
- Wiem, ale dlaczego z tobą? Przecież tysiące pracujących kobiet ma małe
dzieci.
W tym czasie ich syn porzucił już zabawki, wszedł na łóżko w sypialni, a z
łóżka
zamierzał wdrapać się na parapet okna. Ojciec był jednak czujny.
- Zejdz, Oskar, co ty robisz? - Przytrzymał syna, aby ten nie spadł, ale nie
zdjął go.
- Lidka, dlaczego z tobą? - Filip ponownie zwrócił się do żony, która teraz
była zajęta
czyszczeniem drzwi; najwięcej roboty miała z wycieraniem śladów
malutkich palców na
wysokości około osiemdziesięciu centymetrów od podłogi.
- Będzie taki artykuł& - zawahała się. - O kobietach, które& o matkach,
które odniosły
sukces czy coś takiego. Dokładnie nie wiem, jak to ma wyglądać&
- Sukces? - przerwał jej. - Na przykład jaki?
- No, opowiedzą o kilku kobietach, o każdej może z dziesięć linijek, nic
wielkiego&
- Nie o to mi chodzi - Filip czuł, że Lidia coś ukrywa i nie wie, jak o tym
powiedzieć. -
Chodz, Oskarek - zwrócił się do syna. - Pójdziemy po kredki.
Filip stanął w drzwiach pokoju syna w ten sposób, by móc jednocześnie
patrzeć i na
chłopca wybierającego odpowiednie kredki z ogromnego piórnika
ozdobionego rysunkiem
samochodów wyścigowych, i na Lidię krzątającą się po przedpokoju ze
ściereczką w dłoni.
- To jaki sukces odniosłaś? - spytał. - Jakiś awans? Nic nie mówiłaś.
- Bo to jeszcze nie jest pewne&
- Czyli jednak! - wykrzyknął zdziwiony.
- No tak - przyznała z ociąganiem. - Kim będziesz? - Kierownikiem
oddziału. - Aoł! -
Filip ponownie wykrzyknął. - Dlaczego nie mówiłaś? - To jeszcze
nieoficjalne. - A gazety już
wiedzą? - Zwrócili się do naszej firmy i szef wskazał mnie. Ja też
dowiedziałam się
niedawno.
- Zwietnie - Filip się ucieszył.
Podszedł do Lidii i pocałował ją w policzek.
- Mamy panią kierownik - dodał z uznaniem. - Chodz, Oskar, musimy
mamie
pogratulować.
- Daj spokój - powiedziała. - Jeszcze niczego nie podpisałam.
- Ale niedługo podpiszesz, to tylko formalność.
- Nie wiem - dodała cicho.
- Jak to, nie wiem?
Oskar nie wiedział, o czym rodzice mówią, ale jemu też udzielił się
radosny nastrój ojca;
stał przed lustrem w przedpokoju z żółtoczerwoną wywrotką w dłoniach,
kołysał się na boki i
pokrzykiwał: Hurra! Hurra! , wymawiając j zamiast r .
- To nie jest w Warszawie - wyznała wreszcie.
- Co? - spytał Filip zupełnie zaskoczony. - A gdzie?
- W Gorzowie.
- Gdzie? - zapytał odruchowo, choć wiedział, przynajmniej w
przybliżeniu, gdzie leży
Gorzów.
Lidia przerwała czyszczenie drzwi, chwilowo skończyła pracę i
zastanawiała się, czy
powinna posprzątać coś jeszcze przed przyjściem pani redaktor.
Rozglądając się na boki,
unikała wzroku Filipa.
- Nic nie rozumiem. - Filip stał zupełnie zdezorientowany. - Jeśli ta
dziennikarka
przychodzi, to sprawa jest już pewna. A skoro tak, to& to& Jak to ma
wyglądać?
- Firma wynajmie nam mieszkanie, zapłaci za przewóz mebli i&
przeniesiemy się.
- Lidka, jak to przeniesiemy się ? Jak ty to sobie wyobrażasz?
- Filip, trafia mi się okazja awansu, która być może się nie powtórzy:
wyższe stanowisko,
wyższa pensja, duże możliwości na przyszłość. Jak tego nie wykorzystam,
będę żałować do
końca życia. A ty i tak nie masz pewnej pracy, więc niewiele tracisz.
- Jak to niewiele tracę?
Oskar bezbłędnie wyczuł, że radosny nastrój prysł. Przyniósł ze swojego
pokoju dwa
niebieskie metalowe samochodziki i - naśladując dzwięk silnika - zaczął
jezdzić nimi po
podłodze, za każdym razem uderzając w stopę taty.
- Oskar, zaraz się pobawimy - powiedział Filip do syna. - Przecież mam
pracę - zwrócił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]