Archiwum
- Index
- Co_Twoj_pies_probuje_Ci_powiedziec_Poznaj_tajemnice_psiej_psychologii_copies
- Olszakowski_Tomasz_ _Pan_Samochodzik_i_tajemnice_warszawskich_fortow
- Verne_Juliusz_ _Tajemnica_zamku_Karpaty
- 01. May Karol Tajemnica MikstekĂłw
- 04 Grobowa Tajemnica Harris Charlaine
- Dickinson Peter Tajemnica plemienia Ku
- Gromowa Ariadna Na tropie tajemnicy
- 05 Pogrzebane tajemnice
- 1033. DUO Mann Catherine Brak kontroli
- George, Kelsy Deja You (Cerr
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stemplofil.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poznać jego rodziców. Michaelis powiedział, że wpadną
tylko na krótko. Przed chwilą wszedł do środka. Ciekawe,
jakie zrobi na nich wrażenie. W tym wyciągniętym
swetrze, z rozczochranymi włosami może im się nie
spodobać na pierwszy rzut oka.
Pierwszy i ostatni. Przecież Michaelis nie przyprowa-
dzi jej tu znowu. Pomyślą pewnie, że wyciągnął takie
czupiradło z morza i nie zechcą jej więcej widzieć.
Proszę, wejdz. Michaelis wreszcie ukazał się
w progu. Uprzedziłem rodziców, że nie zabawimy
u nich długo.
Przygładziła ręką włosy i z determinacją przekroczyła
próg. W małym saloniku było ciepło i przytulnie. Matka
Michaelisa podaÅ‚a jej rÄ™kÄ™ i úsmiechnęła siÄ™ serdecznie.
Pewnie się zastanawia, co ją łączy z jej synem. Czy jest
dla niego tylko przygodną znajomością, czy może kole-
żanką z pracy.
TAJEMNICA LEKARSKA 51
Kalispera odezwała się Sara uprzejmie.
Możesz mówić po angielsku uspokoiła ją matka
Michaelisa. Mój mąż pracował na statkach i często
z nim podróżowałam. Przed przyjściem na świat dzieci,
przez rok mieszkaliśmy w Anglii, mąż pracował w sto-
czni w Liverpoolu. Wróciliśmy na Ceres przed narodzina-
mi naszego pierwszego syna. Masz na imiÄ™ Sara? A ja
Irini. Napijesz siÄ™ czegoÅ›? Herbaty? Kawy?
Daj jej brandy zadecydował Michaelis. Dużo
pływała, a woda jest jeszcze bardzo zimna.
Matka spojrzała na niego ze zdumieniem.
Kąpaliście się w marcu? Sięgnij tam na półkę po
butelkÄ™ metaxy.
Michaelis spełnił jej prośbę. W tej samej chwili do
pokoju wszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna.
Był bardzo podobny do syna, tylko nieco pochylony,
a jego twarz naznaczona była zmarszczkami. Jego kru-
czoczarne włosy gdzieniegdzie poprzetykane były srebr-
nymi pasmami siwizny. Irini przedstawiła mu Sarę.
Uścisnął jej rękę i szybko coś powiedział po grecku. Syn
odpowiedział i postawił na stole butelkę oraz trzy szkla-
neczki. Dla siebie i ojca napełnił je po brzegi, dla Sary
do połowy. Matka nie piła.
Gdy wypili, zapadła niezręczna cisza.
Miał pan rację, doktorze odezwała się żartobliwie
Sara, by ją przerwać. Alkohol to bardzo dobre lekarstwo
i świetnie rozgrzewa.
Obecni uśmiechnęli się, Michaelis odstawił szklankę.
Na nas już czas oznajmił. Robi się pózno,
a muszę jeszcze odprowadzić Sarę do domu.
A gdzie mieszka? zainteresował się ojciec.
Nad zatoką Nymborio. Wezmę taksówkę z...
52 MARGARET BARKER
Ojciec natychmiast zaproponował, że pożyczy im
łódkę.
Tak będzie łatwiej i szybciej stwierdził.
Wstał i poszedł ku drzwiom, a Sara zaczęła się żegnać
z Irini.
Musisz nas znowu odwiedzić usłyszała na pożeg-
nanie. Jak będziesz miała więcej czasu, zawsze możesz
wpaść.
W jej głosie i spojrzeniu ciemnych oczu było tyle
życzliwości, iż Sara pomyślała, że może nie wypadła tak
zle. Alkohol rozgrzał ją i odprężył, ale ogólne wrażenie,
jakie wyniosła z tego krótkiego pobytu, pozostało raczej
dziwne.
Rodzina Michaelisa robi dość zagadkowe wrażenie.
Zupełnie jakby coś ukrywali. Najwyrazniej nie mają ze
sobą kontaktu. Sarę ogarnęło dziwne poczucie, że matka
Michaelisa chce, by ktoś z zewnątrz pomógł im otworzyć
serce syna. Sara też tego pragnęła, ale wiedziała, że to
niełatwe. A prosić nie umiała.
Ostatnie promienie słońca ślizgały się po wodzie,
kiedy Michaelis wyprowadzał łódz na otwarte morze.
Sara patrzyła na jego smukłą postać stojącą na rufie,
z nogą na rumplu. Widać było, żepływa od najmłodszych
lat i morze nie ma dla niego tajemnic. Aódka była
niewielka, ale rozwijała dużą szybkość. Sara utkwiła
wzrok na linii horyzontu, na twarzy czuła chłodne bryzgi
słonej wody. Pomarańczowe słońce z wolna znikało za
wzgórzami. Zledziła ten niezwykły widok, mając wraże-
nie, że wszystko to tylko jej się śni.
Przysunęła się do Michaelisa po drewnianej ławeczce.
Patrzył przed siebie z posępnym wyrazem twarzy.
TAJEMNICA LEKARSKA 53
Skierował łódz wprost na nadpływającą falę, rozprysła
się z pluskiem, poczuł na twarzy deszcz słonych kropli.
Ciekawe, jakie wrażenie zrobiła na rodzicach ta wizy-
ta? Czy choć trochę się uspokoili? Czy choć trochę im
ulżyło? Wiedział, że bardzo cierpią z powodu jego
zachowania; dostrzegajÄ… z jego strony brak zaufania
i niechęć do zwierzeń. Sprawia im to wielką przykrość,
zwłaszcza matce. Może po dzisiejszym dniu nabiorą
trochÄ™ otuchy.
Skręcili i wpłynęli w zatokę Nymborio. Michaelis
usiadł i pewną ręką kierował łódz do brzegu. Drugą objął
SarÄ™.
Już ci trochę cieplej? zapytał.
Skinęła głową.
Metaxa bardzo mnie rozgrzała. A tobie jest zimno?
Roześmiał się.
Mnie zawsze jest ciepło. Bardzo mi było z tobą
dobrze dodał po chwili.
Ta wyprawa była cudowna przytaknęła. Bardzo
ci dziękuję, może jeszcze kiedyś...
Przytulił ją mocniej.
Tak? zapytał cicho.
Może jeszcze kiedyś gdzieś się razem wybierze-
my...
Uśmiechnął się zagadkowo.
Może, kto wie.
Sama nie wiedziała, skąd się wzięła jej odwaga. Nigdy
dotąd tak się nie zachowywała. Może chciała mu pomóc,
możechciałamuumożliwić zerwanie z dręczącą przeszłoś-
cią, amoże miała wobec niego jakieś plany? A czy on wobec
niej? Pewnie widzi w niej tylko koleżankę z pracy, z którą
się miłospędza czas. Jej zaś zależy na... wszystkim. Od tego
54 MARGARET BARKER
tajemniczego, zabójczo przystojnego mężczyzny chce
dostać wszystko.
Znajdowali się już naprzeciw jej domu. Nie miała
czasu do stracenia. Zaczerpnęła powietrza jak przed
skokiem na głęboką wodę.
Może byś wpadł na drinka? Albo na kolację.
Rodzice na pewno...
Jej głos brzmiał rozpaczliwie; nigdy w życiu nikogo
o nic tak nie błagała.
Muszę oddać ojcu łódkę odparł rzeczowo Michae-
lis. Jest mu potrzebna, wieczorem wybiera siÄ™ do
miasta. Zawsze wszędzie pływa łodzią. Kiedy był mały,
na wyspie nie było autobusów ani samochodów. Przy-
zwyczaił się do takiego środka lokomocji. Uznaje tylko
drogÄ™ morskÄ….
Zgasił motor, wyskoczył na brzeg z cumą w ręku.
Drugą dłoń podał Sarze. W sekundę znalazła się obok
niego na brzegu i poczuła na ustach jego wargi. Pocałunek
trwał krótko. Michaelis wskoczył do łodzi i zapuścił
motor.
Stała na brzegu i patrzyła, jak odpływa. Uniosła rękę
i on też pomachał jej dłonią, zanim zniknął za skałami.
Wolnym krokiem ruszyła pod górę. Tak bardzo pragnęła,
by ten dzień nigdy się nie skończył. Tak bardzo chciałaiść
z Michaelisem do jego domu, samotnego, białego domu
na odludziu. Gdyby kiedyś mogli być razem, tak napraw-
dÄ™ razem...
Czuła, że on tego nie chce, nie chce i boi się. Ale
dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?
Przystanęła przy schodach wiodących na taras rodzin-
nego domu. Zanim wejdzie, musi doprowadzić się do
ładu. Rodzice nie muszą wiedzieć, że dziś jej życie uległo
TAJEMNICA LEKARSKA 55
całkowitej przemianie. Nie zrozumieliby. Sama tego nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]