Archiwum
- Index
- Michaels_Leigh_Bardzo_moralna_propozycja_02
- Schiller Fryderyk Intryga i miłość pl
- Nietzsche Fryderyk Wilhelm Z genealogii moralności
- Clark Lucy Podwójne szcz晜›cie
- Przeciwko babom Joanna Chmielewska
- Cabot Meg Dziewczyna Ameryki 2 Pierwszy krok
- Charmed 07 Zirkuszauber Frauke Meier
- Dickson Helen Atutowa karta
- Harry Turtledove V
- Christie Agatha Wczesne sprawy Poirota
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marcelq.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ma niby wykazać, że w bólu tkwi błąd, w tem naiwnem przypuszczeniu, że ból zniknąć musi,
gdy się ten błąd pozna aliści nie myśli on zniknąć...) P o p i e r w s z e zwalcza się owo
zniechęcenie środkami, które wogóle zniżają uczucie życia do najniższego punktu. Gdzie tyl-
ko to możliwe nie dopuszczać wogóle żadnego chcenia, żadnego już życzenia; unikać
wszystkiego, co wytwarza uczucie, co wytwarza »krew« (nie spożywać soli: higiena fakira);
nie kochać; nie nienawidzieć, być obojętnym; nie mścić się; nie zbogacać się; nie pracować;
żebrać; o ile można nie znać wcale kobiet, lub jak tylko można najmniej kobiet; pod wzglę-
dem duchowym zasada Pascala »il faut s abêtir.. Rezultat, psychologiczno-moralnie mówiÄ…c,
»wyzbycie siÄ™ siebie«, »uÅ›wiÄ™cenie« fizyologicznie siÄ™ wyrażajÄ…c, »zahipnotyzowanie«
usiłowanie zdobycia dla człowieka w przybliżeniu czegoś takiego, czem dla niektórych ro-
dzajów zwierząt s e n z i m o w y, s e n l e t n i dla wielu roślin gorącego klimatu, minimum
zużycia i przemiany materyi, przy którem życie właśnie jeszcze tli, nie udzielając się właści-
wie świadomości. Do tego celu zużyto zdumiewającą ilość energii ludzkiej czyżby darem-
nie?... %7Å‚e tacy sportsmeni »uÅ›wiÄ™cenia«, w których wszystkie czasy, prawie wszystkie obfi-
65
tujÄ… narody, znalezli w rzeczy samej prawdziwe wyzwolenie od tego, co zwalczajÄ… surowym
trainingiem, o tem wątpić wcale nie można, wyzbyli się rzeczywiście w niezliczonych wy-
padkach owego głębokiego fizyologicznego przygnębienia z pomocą swego systemu środków
hipnotycznych: dlatego też metodyka ich zalicza się do najpowszechniejszych faktów etnolo-
gicznych. Nie wolno też takiego zamiaru wygłodzenia cielesności i żądzy już samego w sobie
zaliczać między symptomaty obłędu (jak to czynić lubi pewien niezgrabny rodzaj pożerają-
cych roastbeefy »wolnych duchów« i szlachciców Krzysztofów). Tem pewniejsze jest, że
prowadzi on, prowadzić może do wszelakich duchowych zaburzeÅ„, do »Å›wiateÅ‚ wewnÄ™trz-
nych» naprzykÅ‚ad, jak u Hesychastów z góry Athos, do halucynacyi dzwiÄ™kowych i posta-
ciowych, do rozkosznych wezbrań i zachwytów zmysłowych (dzieje świętej Teresy). Tłuma-
czenie, które stanom tego rodzaju nadawali ludzie nimi nawiedzeni, jest zawsze skrajnie ma-
rzycielsko-falszywe, to rozumie się samo przez się: dosłuchajcie się tylko tonu najprzeświad-
czeńszej wdzięczności, która rozdzwięka właśnie już w w o l i takiego rodzaju interpretacyi.
Najwyższy stan, samo w y z w o l e n i e, owo osiągnięte ostatecznie ogólne zahipnotyzowa-
nie i cisza są dla nich zawsze tajemnicą samą w sobie, do której wyrażenia nie wystarczają
najwyższe nawet symbole, dojściem i powrotem do sedna rzeczy, uwolnieniem od wszelkiej
zÅ‚udy, »wiedzÄ…«, »prawdÄ…« i »bytem«, wyzbyciem siÄ™ wszelkiego celu, wszelkiego życzenia,
wszelkiego dziaÅ‚ania, jakiemÅ› »poza dobrem i zÅ‚em«. »Dobro i zÅ‚o mówi buddysta, jedno
i drugie, jest pÄ™tem; ponad jednem i drugiem jest pan doskonaÅ‚y«; »uczynione i nieuczynione
mówi wyznawca Vedânty nie sprawia mu żadnego bólu; jako mÄ™drzec otrzÄ…sa z siebie zÅ‚o
i dobro; czyn żaden nie zakłóca jego królestwa; nad dobro i zło wzniósł się, nad jedno i dru-
gie«; wiÄ™c ogólno-indyjskie ujÄ™cie rzeczy, zarówno bramiÅ„skie jak buddyjskie. (Ani indyj-
ski, ani chrześcijański sposób myślenia nie uważa tego wyzwolenia za o s i ą g a l n e przez
cnotę, moralną poprawę, jakkolwiek wysoko cenią hipnotyzującą wartość cnoty; wiedzmy o
tem odpowiada to zresztą po prostu stanowi rzeczy. To, że w tym wypadku nie sprzeniewie-
rzono się p r a w d z i e, uważać można za najlepszą część realizmu trzech największych reli-
gii, tak zresztÄ… gruntownie przemoralnionych. »Dla wiedzÄ…cego niemasz obowiÄ…zku«..,
»Przez d o k Å‚ a d a n i e cnót jedna do drugiej nie nastÄ…pi zbawienie: bo polega ono na jedno-
ści z pierwiastkiem braman, niezdolnym do żadnego nabytku doskonałości; a równie mało
przez o d r z u c a n i e błędów: bo braman, z którem tworzyć jedność stanowi zbawienie, jest
wiecznie czyste» (te miejsca z komentarza Çankary cytujÄ™ wedle najwiÄ™kszego prawdziwe-
go znawcy filozofii indyjskiej w Europie, przyjaciela mego Pawła Deussena). Chcemy więc w
czci chować »zbawienie« w wielkich religiach; natomiast trudno nam nieco trwać poważnie
przy ocenie, której doznaje już g ł ę b o k i s e n u tych przemęczonych życiem, i zbyt znu-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]