Archiwum
- Index
- 162. Schuler Candace Przeszlosc nie umiera
- Candace Schuler Piętno przeszłości
- Golding William Trylogia morska 02 Twarzą w twarz
- 3.Michael Moorcock śąeglarz Mórz Przeznaczenia
- Chmielewska Joanna (1993) Duch
- Julio Cortazar Rayuela
- śąuchowski Henryk Ryszard SśÂ‚ownik savoir vivre'u dla Pani
- Binchy Maeve Szklane jezioro
- Marek HośÂ‚yśÂ„ski E mailem z Doliny Krzemowej
- MacLean Alistair (1974) Przelecz zlamanego serca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to, że może, choć istniało tylko niewielkie prawdopodobieństwo, Eve wyjaśni, dlaczego
pozwalała pasierbowi krzywdzić swoje jedyne dziecko.
* * *
Prom był pusty, bo prawie wszyscy mieszkańcy wyspy zgromadzili się na parkingu
szpitala Memorial. Casey i jej matka oraz dwie starsze kobiety były jedynymi pasażerami
płynącymi do Brunswicku.
Casey wpatrywała się w wybrzeże, ale czuła, jak przeszywa ją lodowate, pełne nienawiści
spojrzenie stojÄ…cej obok niej matki.
Wiesz, możesz przestać udawać powiedziała Eve.
Casey odwróciła się gwałtownie i zobaczyła na twarzy matki grymas w niczym nie
przypominający słodkiego, głupawego uśmiechu lekko pomylonej dystyngowanej damy z
Południa ze znakomitej rodziny, która wypiła o jedną szklaneczkę za dużo, chociaż Eve
udawała kogoś takiego.
Nie wiem, o czym mówisz powiedziała niepewnie, przerażona nagłą zmianą nastroju
matki.
Och, myślę, że wiesz. Powiedz mi coś, Casey. Eve poszła w stronę dziobu, a córka
powlokła się za nią. Eve zatrzymała się znienacka, prawie doprowadzając do tego, że Casey
zderzyłaby się z jej plecami. Ta twoja luka w pamięci, jak jest duża? Porywisty
podmuch zmierzwił fryzurę Eve, krótkie kosmyki zasłoniły jej oczy. Odgarnęła je ręką, jej
gniewne spojrzenie ani na moment nie złagodniało. A więc jak?
Casey rozejrzała się przestraszona. Dwie starsze kobiety zdążyły już zejść pod pokład, a
załogi nie było nigdzie widać.
Przypomniałam sobie coś niecoś, ale nic ważnego, przynajmniej ja tak uważam
odparła Casey, uznając, że to nie jest odpowiednia pora na konfrontację.
Na twarzy Eve odmalowała się ulga.
Jeśli po latach brania leków wróci ci pamięć, prawdopodobnie i tak nigdy nie będziesz
wiedziała, co jest, a co nie jest prawdą. Tak będzie dla ciebie najlepiej.
W głowie Casey rozległy się sygnały ostrzegawcze. Jak mogła być taka głupia? Już miała
zadać matce pytanie, zapominając o strachu sprzed paru chwil, kiedy strumień wspomnień
zalał jej mózg.
Ogarnął ją zupełny spokój. Pozwoliła, by nią zawładnął. Szybowała na poziomie przedtem
dla niej nieosiągalnym i wznosząc się, dotarła do królestwa świadomości w innym świecie.
Wtedy sobie przypomniała. Wcześniej była z Ronniem w budce na narzędzia. Walczyli.
Potem uciekła do swojego pokoju. Po paru godzinach cień. Ktoś nieokreślony wtargnął do jej
przestrzeni. Okrył ją płaszcz ciemności. Zapewne straciła przytomność.
O Boże! Casey nagle przycisnęła rękę do ust. Popatrzyła na matkę i zaczęła
przyglądać się jej zwężonymi oczami, cofając się powoli w stronę dziobu, chcąc zwiększyć
odległość między nimi.
O co chodzi, Casey? Matka zbliżyła się, zmuszając ją do zrobienia kolejnego kroku
w tył.
Byłaś tam. Ręce Casey drżały, gdy wycofywała się w stronę dziobu. W moim
pokoju& !
Matka zaśmiała się demonicznie.
A jednak miałam rację. Pamiętasz! Eve wydawała się toczyć w myślach bitwę ze
sobą, zanim skupiła zimne niebieskie spojrzenie na córce. Tak, byłam tam tego wieczoru.
Powinnaś się z tego cieszyć. Gdyby mnie tam nie było, nie wiadomo, jak daleko posunąłby
siÄ™ Ronnie.
Wybuch gniewu dodał Casey odwagi.
Wiedziałaś, że przychodził do mojego pokoju od dziewięciu lat? Dziewięć długich,
strasznych, nieszczęśliwych lat?! Krzyczała, i nie przejmowała się tym. Miała ochotę
wymierzyć matce policzek, żeby zetrzeć nieznośny uśmieszek z jej twarzy.
Och, przestań, Casey. Jesteś taka sama jak ten twój ojciec, prawiący morały
dobroczyńca ludzkości. Jeśli byłaś taka nieszczęśliwa, trzeba było mi powiedzieć. Zrobiłabym
coÅ› w tej sprawie.
Casey zacisnęła pięści, potem wepchnęła ręce do kieszeni. Czuła, jak serce łomocze w jej
piersi. Chciała poznać odpowiedzi, których mogła udzielić tylko matka. Zmusiła się do
wzięcia głębokiego oddechu, zanim zaczęła mówić dalej.
Jak mogłaś, mamo! Kilka razy próbowałam powiedzieć ci o Ronniem. Zawsze byłaś z
Robertem Bentleyem albo z Johnem Worthingtonem. Dlaczego, mamo, czy możesz
powiedzieć mi tylko: dlaczego? Jak mogłaś pozwalać temu psychopacie mnie gwałcić?!
Miała ochotę uderzyć matkę pięścią w twarz, zmazać ten jej uśmieszek tak, żeby już nie
powrócił.
Widać było, że Eve bije się z myślami. Odezwała się, gdy podjęła decyzję. Jej głos był
pewny i wyrazny, niebieskie oczy szkliste. W tym momencie Casey uznała, że jej matka jest
naprawdę obłąkana. %7ładna kobieta przy zdrowych zmysłach nie pozwoliłaby, żeby jej
dziecko było molestowane.
Mamo, jak mogłaś?! krzyknęła. Czy możesz przynajmniej podać mi jakiś
cholerny powód?! Może wtedy zdołam zrozumieć! Azy gniewu płynęły po jej policzkach,
gdy stała przed matką, czekając na jakieś wyjaśnienie, na cokolwiek, żeby zrozumieć tę
kobietę, która nazywała siebie matką.
Eve westchnęła.
Och, chyba rzeczywiście jestem ci winna jakieś wyjaśnienie. To wszystko było tak
dawno temu. Popatrzyła za dziób promu, potem usiadła na ławce przy sterburcie.
Casey siadła naprzeciw niej, czekając.
Nie wiesz, jak to jest żyć w biedzie, Casey. Masz szczęście.
Wolałabym być biedna niż gwałcona!
To zaczęło się w dniu, kiedy poznałam Roberta. Poszłam do jego biura zaraz po tym,
jak się urodziłaś. Zakochaliśmy się w sobie, i tak już zostało. Ronnie dowiedział się o nas.
John i ja zamierzaliśmy się pobrać. Ten szalony chłopak groził mi. Zagrażał wszystkiemu, do
czego dążyliśmy Robert i ja. Spojrzenie jej matki stało się nieobecne.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]