Archiwum
- Index
- Celme Michelle Jezioro wspomnień
- Susane Johnson Jezioro pokus
- Carroll_Jonathan_ _Vincent_Ettrich_TOM_02_ _Szklana_zupa
- Dmowski Roman MyśÂ›li nowoczesnego Polaka
- Dz.U.13.932
- Gregory Philippa PowieśÂ›ci Tudorowskie 06 Uwić™ziona królowa
- Greenberg, Martin H & Tier, Mark Give Me Liberty
- 0774. DeNosky Kathie Podniebna miśÂ‚ośÂ›ć‡
- Olszakowski_Tomasz_ _Pan_Samochodzik_i_tajemnice_warszawskich_fortow
- O krasnoludkach i sierotce Marysi Maria Konopnicka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stemplofil.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tego nie powiedziałam.
- Wyznałem ci, co czuję. Potrzebuję cię, Kit.
- Nieprawda.
- Do ciężkiej cholery, tylko nie mów mi, czego potrzebuję, a czego nie.
- Starając się uniknąć prostactwa i wulgarności, próbuję ci wytłumaczyć,
iż zadowoliłaby cię każda, dosłownie każda dziewczyna.
- A ja, starając się uniknąć prostactwa i wulgarności, powiem ci, że jesteś
obrzydliwÄ… podpuszczarÄ….
Palto wisiało na oparciu krzesła. Kit zaczęła je nakładać.
- Pójdę już, żebyś mógł skończyć jeść. - Pobladła, dygotała ze złości. Bo
wypowiedział słowa, które wypowiedział. Bo zawiodła Emmeta. Nie
minie doba i Stevie wróci do Anny Kelly, była tego pewna. Bo tak bardzo
go pragnęła. Bo tak bardzo go potrzebowała. Dałaby wszystko, żeby
spędził z nią dzisiaj noc.
Dlaczego wszystko tak strasznie się popsuło? Zakrył twarz rękami.
- Nie odchodz - wymamrotał.
- Tak będzie lepiej - odrzekła, rozdygotana. Podniósł oczy, zobaczył, że
drżą jej usta, i wziął ją za rękę.
- Przepraszam - szepnął. - Bardzo cię przepraszam. Dałbym wszystko,
żeby cofnąć czas o minutę i nie powiedzieć tego, co powiedziałem.
Przepraszam, Kit.
- W porządku, wszystko w porządku. Wiem, że ci przykro.
- Nie, nie wiesz - odrzekł ze łzami w oczach. - Nic nie wiesz. Nigdy dotąd
tak się nie czułem. Pragnę cię tak bardzo, że nie mogę tego znieść. -
Spojrzała na niego strapiona. - Posłuchaj. Stała się rzecz najgorsza z
możliwych. Chciałem tylko pójść z tobą na tańce, trochę z tobą
poflirtować, gdybyś miała na to ochotę. Nie przypuszczałem, że...
569
- %7łe co? - podziwiała siebie za spokój i opanowanie w głosie.
- %7łe się w tobie zakocham - wyrzucił jednym tchem. - Bo to chyba
miłość, Kit. Nigdy dotąd nikogo nie kochałem, ale tak bardzo pragnę cię
widywać, słyszeć twój głos, tak bardzo pragnę cię dotykać, widzieć, jak
się śmiejesz, że... Myślisz, że to to?
- %7łe to co?
- %7łe to miłość? Nie potrafię tego uczucia rozpoznać, bo nigdy dotąd...
- Ja też nie - odrzekła zgodnie z prawdą. - Ale jeśli naprawdę tak to
odczuwasz, może to miłość.
- A ty?
Zapomniała o palcie. Zaczęli rozmawiać jak sobie równi.
- Myślę, że ze mną jest tak samo. Ja też nie chciałam, żeby stało się to, co
się stało. Myślałam... myślałam, że...
- Co myślałaś? To ty wszystko zaczęłaś, to ty zaprosiłaś mnie na tańce.
- Wiem - miała wyrzuty sumienia. Przecież nie mogła mu powiedzieć,
dlaczego to zrobiła. Zabrnęli o wiele za daleko, było o wiele za pózno.
- Na co liczyłaś? Jakie miałaś nadzieje?
- %7łe będziesz miłym towarzyszem zabawy. I byłeś, tylko że... że nie
przypuszczałam, nie wiedziałam, że tak się do ciebie przywiążę, że tak
bardzo się w to zaangażuję.
- %7łe się we mnie zakochasz? Nie, tego słowa nie wypowiesz.
- Ja też nigdy nikogo nie kochałam, Stevie. Ja też nie wiem, czy to miłość.
- Chryste, jesteśmy jak dwie stare mumie. Większość naszych
rówieśników kochała się dziesiątki razy.
- Tylko twierdzą, że to miłość - szepnęła Kit.
- Albo tylko tak myślą. - Zamilkli. - Przepraszam za to, co powiedziałem -
odezwał się w końcu Stevie.
- A ja za to, że powiedziałam, iż zadowoliłaby cię każda dziewczyna -
szepnęła skruszona. - To było wulgarne.
- Odechciało mi się jeść - odsunął talerz.
- Mnie też.
570
Wesoło przeprosił chińskiego kelnera, który wysłuchał go z kamienną
twarzÄ….
- Pochodzą z innego świata, musimy być dla nich bardzo zagadkowymi
ludzmi - powiedziała Kit.
- Nie tylko dla nich - odrzekł, pomagając jej wsiąść do maleńkiego,
niskiego samochodu.
Podrzucił ją do domu, nachylił się i pocałował ją w policzek.
- Mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy - szepnął z pytającym
wyrazem twarzy.
- Bardzo chętnie, jeśli tylko przyjedziesz...
- Na przykład jutro wieczorem.
Wciąż mówiła drżącym głosem. Nie wiedziała, czy zażartować z tego, czy
nie.
- Boże, jak będziesz tak często przyjeżdżał, zedrzesz cały asfalt na drodze
z Lough Glass do Dublina.
- Nie wracam na noc. Zaczekam do jutra.
- A kto poprowadzi warsztat?
- Twoja macocha. Jutro zaczniemy wszystko od nowa. - Wyglądał jak
nastolatek, zdenerwowany i niepewny. Tak samo wyglądał Emmet, gdy
walcząc z wadą wymowy, próbował wypowiedzieć odpowiednie słowa.
Wcale nie przypominał wielkiego Steviego Sullivana.
- Tak, od nowa, od samego początku - szepnęła.
- Kocham cię, Kit. - Zawrócił samochód i odjechał. Nie spała całą noc.
Kościelny zegar bił co kwadrans.
Zastanawiała się, dlaczego nigdy dotąd nie doprowadzało ją to do szału.
Wstała, zaparzyła herbatę. Rozejrzała się po swoim pokoju, małym i nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]