Archiwum
- Index
- Greene Jennifer Zapach lawendy 03 Szalenstwo chwili
- Greene Jennifer Ruchome piaski
- 042. Greene Jennifer Sokolnik
- Jennifer L. Armentrout Onyx tom 2
- Jennifer Taylor Rywalka
- Jennifer Fulton Chance
- Winters Rebecca Zaproszenie do raju
- Crouch Blake Pustkowia
- Christie_Agatha_ _Poirot_prowadzi_sledztwo_(SCAN dal_1128)
- Curwood James Oliver WśÂ‚adca skalnej doliny
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stemplofil.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ismael jęknął, zachwiał się i byłby upadł,
gdyby Treena nie podbiegła ku niemu i nie
podtrzymała go. Ahmad zmierzył ich pogard
liwym spojrzeniem i obrócił się ku pozostałym
dwojgu.
- Wybierasz siÄ™ dokÄ…dÅ›, moja oblubienico?
Chloe nie dała mu satysfakcji i nie spuściła
wzroku.
- Jak widzisz.
Na twarz wystąpiły mu czerwone plamy.
- Nigdzie nie pójdziesz.
- Nie możesz mnie zatrzymać, chyba że
w jeden sposób.
106 Bramy raju
- Z rozkoszÄ…. - WyszarpnÄ…Å‚ z pochwy za
krzywiony kindżał, którego ostrze błysnęło
w świetle i rzucił się na Chloe.
Wade odepchnÄ…Å‚ jÄ… na bok, sam stajÄ…c na
drodze napastnika. Chloe wstrzymała oddech,
ponieważ nie widziała, by Amerykanin był
uzbrojony, a z gołymi rękami nie miał szans.
Spodziewała się najgorszego, tymczasem on
wykonał błyskawiczny unik i pierwszy cios
trafił w powietrze. Kilka kolejnych również
zdawało się chybić celu, gdyż Wade zręcznie
uchylał się i odskakiwał, jednocześnie manew
rując tak, by odciągnąć Ahmada jak najdalej od
Chloe. W którymś momencie przykucnął, sięg
nął ręką za siebie i wyprostował się, trzymając
w niej pistolet, który wycelował w przeciwnika.
Widząc, że wróg jest uzbrojony, Ahmad
zatrzymał się, a potem jego wzrok, podobnie jak
wzrok przerażonej Chloe, padł na przecięty na
brzuchu i nasiÄ…kajÄ…cy wilgociÄ… czarny T-shirt
Wade'a.
- Ostrzegałem cię, amerykański psie. Za
płacisz za to, że dotknąłeś mojej przyszłej żony.
- Ciekawe, że ona jakoś nie chce zostać na
ślubie - zadrwił Wade.
- Jej zdanie nie ma żadnego znaczenia.
- Musisz się jeszcze wiele nauczyć, jeśli
chodzi o kobiety.
- Dobrze wiem, co zrobić z taką suką.
Jennifer Blake
107
- W takim razie to nie ja, tylko ty jesteÅ› psem
- skwitował Wade.
Ahmadowi aż nóż zadrżał w ręku.
- Jesteś ślepy, skoro bronisz tej, która omota
ła męża innej, męża mojej siostry - wysyczał
zmienionym głosem. - Dzięki swemu ciału
i kobiecym sztuczkom ma nad nim taką władzę,
że zgodził się przyprowadzić cię tutaj.
- Nie! - krzyknęła Treena, lecz żaden z nich
nie zwrócił na nią uwagi. Nadal mierzyli się
wzrokiem.
- Sam tutaj przyszedłem - rzekł natychmiast
Wade.
- Obserwowałem dom, widziałem, jak Is-
mael po ciebie idzie i jak ciÄ™ tu przyprowadza.
- I po czymś takim dalej chcesz ją poślubić?
PieniÄ…dze sÄ… silniejsze od zasad, co?
- Najważniejsza jest zemsta. Zawsze pode
jrzewałem tę diablicę, a teraz się odkryła, dostar
czyła mi dowody. To przez nią ten, który miał mi
być jak brat, zdradził rodzinę, dlatego umrze
razem z tą kobietą, gdy już będę jej panem.
- Nie! - krzyknęła ponownie Treena i sko
czyła ku bratu, puściwszy ramię męża, który
bezskutecznie próbował ją powstrzymać.
- Treeno, nie rób tego!
Ahmad ledwie spojrzał na siostrę.
- Nie obawiaj siÄ™, zostaniesz pomszczona.
- Pluję na twoją pomstę. - Głos jej drżał,
108 Bramy raju
zarówno ze strachu, jak i z dumy. - To ja użaliłam
się nad Chloe i postanowiłam ocalić ją przed tobą.
To ja wysłałam Ismaela po Amerykanina. Ja!
Ahmad obrócił się ku niej z wykrzywioną
twarzą, jego zaciśnięte na rękojeści sztyletu
palce aż zbielały.
- Ty! - prawie wypluł z siebie to słowo.
Chloe ogarnęło śmiertelne przerażenie. Ot
worzyła usta, by krzyknąć, ostrzegając Treenę,
lecz nie wydobył się z nich żaden odgłos. Miała
wrażenie, jakby wszystko działo się w zwol
nionym tempie, jakby każdy ułamek sekundy
rozciągał się w nieskończoność. Próbowała biec
ku przyrodniej siostrze, lecz wykonanie jednego
kroku zabrało jej całą wieczność, w czasie
którego ręka Ahmada zdołała zatoczyć łuk.
Ostrze błysnęło błękitno, gdy padł na nie blask
lampy i przesunęło się w poprzek szyi Treeny,
zostawiając czerwoną pręgę.
Z dziwnym, bulgotliwym westchnieniem
Treena przycisnęła dłonie do szyi i zaczęła
osuwać się jak marionetka, której przecięto
sznurki. Ismael skoczył ku niej, złapał ją w ob
jęcia, upadł na kolana, ostrożnie złożył żonę na
podłodze. Z jego gardła wydarł się straszliwy
krzyk, gdy przykrył dłonie Treeny swoimi,
daremnie starając się powstrzymać upływ krwi.
Umierająca podniosła wzrok na męża i po
wiedziała coś samym ruchem warg.
Jennifer Blake 109
- Nasze córki - powtórzył nieswoim głosem
Ismael. - Tak. Do mojej matki. Tak zrobiÄ™.
Próbowała przekazać mu coś jeszcze.
- Tak, jeszcze dziÅ›, serce mego serca, uko
chana moja. Jego zemsta ich nie dosięgnie.
ObiecujÄ™.
Treena nie słyszała już ani przysięgi, ani słów
miłości. Pełne słodyczy rysy zapadły się, oczy
stały się szkliste.
Ismael z jękiem zamknął jej powieki za
krwawioną dłonią, a drugą pogładził smukłe
ciało, aż spoczęła na lekko wypukłym brzuchu.
Wtedy obrócił głowę w stronę Ahmada.
- Zabiłeś ją-wyszeptał ze zgrozą i rozpaczą.
- Zabiłeś moją żonę, a swoją siostrę. Zabiłeś
mego syna, a swego siostrzeńca.
Ahmad wydawał się go nie słuchać, z pustym
wyrazem twarzy wpatrywał się w leżące na
podłodze ciało.
- Jej córki - wymruczał do siebie. - One też
sÄ… skalane...
- Ręce do góry - odezwał się zimno Wade.
- Ale już! I to tak, żebym je obie dobrze
widział.
Ahmad potrząsnął głową jak bokser, który
otrzymał cios i próbuje oprzytomnieć. Spojrzał
na pistolet, spojrzał na Amerykanina, przypo
mniał sobie, że wobec broni palnej nie ma szans
i posłuchał rozkazu.
110 Bramy raju
- Dobra, a teraz cofaj siÄ™, grzecznie i spokoj
nie, aż znajdziesz się w tej komórce, która jest za
tobÄ….
Chloe z całych sił starała się nie ulec emo
cjom, gdyż wiedziała, że nie czas na opłakiwanie
Treeny, najpierw musieli unieszkodliwić mor
dercę, by nie zagroził dziewczynkom.
- On ma klucze od wszystkich pomieszczeń
- rzekła przytomnie.
- Odbierz mu je.
Uważając, by nie znalezć się na linii strzału
i starając się trzymać jak najdalej od Ahmada,
Chloe sięgnęła i szybko zerwała mu z paska
metalowe kółko z kluczami.
- Zdechniesz za to - zagroził Ahmad, wyco
fując Się do komórki, służącej za spiżarnię. -Ani
ta diablica, ani ty nie unikniecie przeznaczenia.
Zabiję ciebie i całą twoją rodzinę.
Wade z hukiem zamknął drzwi, przytrzymał
je ramieniem, a Chloe energicznie przekręciła
klucz w zamku.
- Wychodzimy. Szybko.
Miał rację, musieli się spieszyć, lecz ona nie
potrafiła tak po prostu wyjść. Obróciła się ku
Ismaełowi, który klęczał, tuląc w ramionach
ciało zabitej żony, kiwając się w przód i w tył,
ślepy i głuchy na wszystko. Potem Chloe popat
rzyła w kierunku sypialni, skąd wciąż dobiegał
płacz dzieci.
Jennifer Blake 111
- Nie możesz pomóc - uciął Wade, lecz
w jego glosie oprócz stanowczości brzmiało też
współczucie. - Uciekajmy, póki jeszcze się da.
Dopiero w tym momencie zauważyła jego
ściągnięte rysy i przypomniała sobie, że został
ranny, więc nie zaprotestowała, kiedy objął ją
zdecydowanie i wyprowadził z pokoju. Przeszli
przez cały dom i wymknęli się na ulicę, gdzie
panowała prawie zupełna ciemność. Nagle ktoś
coś krzyknął, to brzmiało jak rozkaz, padły
strzały. Wade błyskawicznie pociągnął Chloe
w przeciwnÄ… stronÄ™, w biegu strzelajÄ…c za siebie.
- Widać Ahmad miał ze sobą ludzi - rzuciła
zdyszana Chloe, z trudem starając się dotrzymać
Wade'owi kroku. Miał dłuższe nogi, w dodatku
jego ruchów nie krępował czador.
- Najwidoczniej. Dobrze, że coś ich zatrzy
mało, bo gdyby przyszli z nim, byłoby po nas.
Za ich plecami wypalono jeszcze parÄ™ razy,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]