Archiwum
- Index
- Greene Jennifer Zapach lawendy 03 Szalenstwo chwili
- Greene Jennifer Ruchome piaski
- Blake Jennifer Bramy raju
- 042. Greene Jennifer Sokolnik
- Jennifer L. Armentrout Onyx tom 2
- Jennifer Fulton Chance
- Kultura_w_nauczaniu_jezyka_polskiego_jako_obcego
- Fluiddesignsecrets
- Kraszewski Józef Ignacy CaśÂ‚e śźycie biedna
- Jump Shirley Harlequin Romans Pantofelek Kopciuszka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lafemka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poruszyło ją do głębi.
Spojrzała mu w oczy, lecz szybko odwrócił głowę i ruszył w stronę
ustawionych na ziemi noszy. Gdy ukląkł przy chłopcu, odetchnęła głęboko, lecz
nie zmniejszyło to skumulowanego w niej napięcia.
Przymknęła powieki i z bólem serca uświadomiła sobie, że się tylko łudzi.
Przed chwilą widziała, że Matthew naprawdę bardzo się o nią niepokoił, ale
pewnie niepokoiłby się tak samo o każdego innego człowieka. Nigdy nie będzie
do niej czuł tego, co ona czuje do niego, i to jest właściwie jedyna rzecz, o
której nie wolno jej zapominać.
- 102 -
S
R
- Dobrze ci zrobi gorÄ…ca kÄ…piel. JesteÅ› przemoczona do suchej nitki -
powiedział godzinę pózniej.
Kiwnęła głową i niezdarnie wysiadła z land-rovera. Jej samochód miał
pózniej przyprowadzić ratownik. Gdy jej to powiedziano, bardzo się ucieszyła.
Teraz, kiedy ta historia się skończyła, czuła się wyczerpana fizycznie i
psychicznie.
Na schodach lekko się potknęła. Bolało ją ramię, nogi miała jak z waty i
byłaby upadła, gdyby Matthew jej nie podtrzymał.
- Ostrożnie! - powiedział i usunął dłoń pod jej ramię, po czym jedną ręką
otworzył drzwi.
Pani Dobson zostawiła w holu zapalone światło i Nicola zauważyła, że
Matthew patrzy na nią z niepokojem w oczach. Boże, cóż za udręka! -
pomyślała. Tak samo troszczyłby się o każdego w podobnej sytuacji.
- Wyglądasz na wykończoną - oznajmił. - Idz na górę i od razu zrób sobie
kÄ…piel.
Mówił tak łagodnie, że do oczu napłynęły jej łzy. Odwróciła się, szybko
pobiegła na górę i zamknęła się w łazience. Potem odkręciła kurki, zdjęła swe
przemoczone i zabrudzone ubranie i rzuciła na podłogę.
Woda cudownym kokonem otoczyła jej zziębnięte i wymęczone ciało, a
pachnąca piana wkrótce usunęła z jej nozdrzy stęchły zapach wilgotnej ziemi,
który czuła przez cały czas pobytu w grocie. Leżała z przymkniętymi oczami i z
przyjemnością chłonęła ciepło i zapach czystej wody. Nie myślała o niczym.
- Nicola? Wszystko dobrze?
Gdy usłyszała za drzwiami głos, usiadła gwałtownie i uświadomiła sobie,
że woda trochę już ostygła. Z niechęcią wyszła z wanny i wyciągnęła zatyczkę,
gdy Matthew ponownie zawołał:
- Nicola, słyszysz mnie?
Owinęła się ręcznikiem i uchyliła lekko drzwi, czując, że czerwienieją jej
policzki.
- 103 -
S
R
- Nic mi się nie stało - odrzekła lekko spłoszona. - Chyba na chwilę
przysnęłam.
Przebiegł wzrokiem jej całą sylwetkę, od mokrych włosów aż po nagie
stopy, i jakby zmieszany odwrócił głowę.
- Pospiesz się i włóż na siebie coś, zanim się na dobre przeziębisz -
powiedział szorstko.
Skrzywiła się, słysząc ostry ton w jego głosie, i zamknęła drzwi,
zastanawiając się, co teraz zrobiła, by go zdenerwować. Szybko się wytarła, lecz
gdy zerknęła na swe zabłocone ubranie, uświadomiła sobie, że nie ma w co się
ubrać. Owinęła się więc ponownie ręcznikiem, otworzyła drzwi i wyjrzała
ostrożnie na korytarz. Był pusty.
Szybko pobiegła do swego pokoju, zamknęła drzwi i wydała zduszony
okrzyk, gdy zobaczyła Matthew przy oknie. Zapalił nocną lampkę, której ciepłe
światło nadawało sypialni intymną atmosferę. Gdy odwrócił się w jej stronę,
poczuła, jak rośnie w niej napięcie. Zagryzła wargi, myśląc gorączkowo, co by
tu powiedzieć, lecz w głowie miała pustkę.
- Chciałbym obejrzeć twoje ramię, zanim pójdziesz spać - powiedział i
zbliżył się do niej. - Zauważyłem, że cię boli.
Mówił chłodnym i beznamiętnym tonem, jakby zupełnie nieświadomy
tego, co ona może czuć. No tak, pomyślała, moje uczucia nic go nie obchodzą.
Ta myśl tak ją zabolała, że w jej głosie zabrzmiał nieprzyjemny ton:
- To tylko stłuczenie, nie przejmuj się.
- Mimo wszystko chciałbym spojrzeć - odparł chłodno. - Trzeba będzie
złożyć raport na policji. Jeśli odniosłaś jakieś obrażenia, musi to być tam
odnotowane - na wypadek gdybyś kiedyś chciała dochodzić roszczeń od
przychodni.
Skrzyżował ręce na piersiach i patrzył na nią z nieodgadnionym wyrazem
twarzy. Zdała sobie sprawę, że Matthew postawi na swoim, i nagle poczuła, że
- 104 -
S
R
nie ma sił więcej się z nim kłócić. Odsłoniła ramię i skurczyła się, gdy poczuła
na skórze jego rękę.
- Czy to boli? - Jego ręka zbadała ramię i spoczęła na jej szyi.
- Trochę - szepnęła, przymykając oczy i modląc się, by nie odgadł, że
bardziej boli ją serce niż ramię.
- Podejdz do światła.
Ujął ją pod rękę i poprowadził w stronę lampki, po czym przysunął się
bliżej. Gdy poczuła na karku jego ciepły oddech, przeszedł ją dreszcz. Zacisnęła
dłonie w pięści i wbiła paznokcie w skórę dłoni, usiłując zapanować nad
emocjami. Pragnęła, by nie przestawał jej dotykać, by został z nią na długą,
długą chwilę...
- A tu? Też boli? - Powoli unosił i opuszczał ramię, nie zwracając uwagi
na przenikające ją dreszcze, lecz w jego głosie był teraz cieplejszy ton.
- Nnie... nie boli.
Nie mówił już nic, tylko kontynuował badanie, zsuwając ręcznik nieco
bardziej, by obejrzeć zadrapania na plecach. Stała nieruchomo, usiłując
zlekceważyć burzę uczuć.
Matthew powiódł dłonią wzdłuż jej kręgosłupa, dotarł do załamania w
talii. Nie zorientowała się, kiedy nagle coś się zmieniło, kiedy jego dotyk stał się
pieszczotą... Spojrzała na niego przez ramię i zamarła z wrażenia, gdy zobaczyła
jego oczy. Czy się myli, czy znowu dojrzała w nich płomień?
- Tak się bałem, tak strasznie się bałem...
Była zdumiona, słysząc w jego głosie prawdziwy strach.
- Bałeś...?
Zabrakło jej słów. Nie miała pojęcia, co ma zrobić czy powiedzieć, jak ma
złagodzić ból, który przenikał go do głębi. Stał z przymkniętymi oczami, jakby
nie był w stanie patrzeć na nią, gdy zwierzał się przed nią z najgłębszego
sekretu:
- 105 -
S
R
- Kiedy usłyszałem, że ten tunel się zapada... - Zcisnął jej ramiona aż do
bólu, wiedziała jednak, że zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy. - Myślałem,
że coś ci się stało, że możesz zginąć...
- Ale nic mi się nie stało! - Jakimś cudem zdołała się odwrócić w jego
stronę i spojrzała ze wzruszeniem na jego zmienioną twarz. Nie potrafiła jednym
słowem określić uczucia, jakie ją ogarnęło. Szok, radość, niedowierzanie...
Odetchnęła głęboko, zastanawiając się, czy to wszystko dzieje się
naprawdę. A jeśli to tylko sen, niech trwa jak najdłużej...
- Nic mi nie jest, Matthew - powiedziała takim tonem, jakby chciała go
pocieszyć. - Mam tylko kilka siniaków, ale szybko znikną.
- Tak, one zniknÄ…, ale ja wÄ…tpiÄ™, czy tak szybko zapomnÄ™ dzisiejszy
wieczór.
Znowu nie była pewna, czy dobrze go zrozumiała. Bała się, że jeszcze raz
zle zinterpretuje jego słowa, że zbyt wiele sobie obieca...
- Matthew, ja...
Nie dokończyła, bo nagle przygarnął ją do siebie i przytulił tak mocno, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]