Archiwum
- Index
- 161. Harlequin Temptation Ross JoAnn Ten trzeci
- 259. Mortimer Carole Przyjęcie w Paryżu
- Jules Verne A Journey To The Center Of The Earth
- Heinlein, Robert A Starman Jones
- Wen Spencer Ukiah 4 Dog Warrior
- Bukowski, Charles El cartero
- Alan Dean Foster The Damned 03 The Spoils of War (v1.0) (Undead)
- Krentz Jayne Ann Zapomniane marzenia
- Hesse Hermann Wilk stepowy
- Nora Roberts Czarny Koral
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przed Sharon i przy okazji podarował sobie chwilę
przyjemności bez zobowiązań. Jednak logiczne ar-
gumenty nie trafiały ani do rozgorączkowanego umy-
słu, ani do serca. Wciąż na nowo odtwarzała w pamięci
70 KATHRYN ROSS
magiczną chwilę i odczuwała taki sam słodki bezwład
jak wtedy, gdy trzymał ją w ramionach. Próbowała
zbagatelizować własną reakcję i przypisać ją działaniu
mocnego wina. Gdy i to nie skutkowało, odrzuciła koc,
wstała, ubrała się i nastawiła czajnik.
Wkrótce przybył Patrick. Omówili przy kawie plan
dnia. Zdecydowali, że najpierw wymienią schody.
Patrick przyniósł narzędzia z samochodu i zaczął
zrywać spróchniałe stopnie. Caitlin zamknęła drzwi,
żeby ochronić kuchnię przed kurzem, i wyszła do
ogrodu. Postanowiła uporządkować zapuszczony gaj
oliwny. Słońce stało już wysoko na lazurowym niebie.
Zbliżało się południe, nawet cień drzew nie chronił
przed upałem. Zaschło jej w ustach. Zastanawiała się,
jak przetrzyma to lato. W Manchesterze nie bywało tak
gorąco. Upiła łyk wody z butelki i weszła na drabinę.
Po godzinie męczącej pracy tylko w niewielkim stop-
niu przerzedziła gąszcz gałęzi..
Raymond spostrzegł ją z daleka. Po cichu podszedł
bliżej, stanął pod drzewem i przez jakiś czas patrzył
z przyjemnością na długie nogi w króciutkich spoden-
kach. Caitlin związała włosy w koński ogon. Wy-
glądała na szesnaście lat. Próbowała wyciąć długi,
gruby konar. Nie dawała sobie z nim rady. Przygryzła
wargi i zmarszczyła brwi.
Chyba potrzebujesz pomocy zagadnÄ…Å‚.
Odwróciła się i przybrała pogodny wyraz twarzy.
Zawsze mnie zaskakujesz odrzekła niefrasob-
liwym tonem, chociaż nogi się pod nią ugięły, a serce
podeszło do gardła. Jej ciało ogarnął taki sam żar jak
NOCE W PARY%7łU 71
podczas pamiętnego pocałunku. Odwróciła głowę
i wznowiła walkę z opornym konarem.
Nie za bardzo mi to wychodzi westchnęła
ciężko. Chyba popełniam jakiś błąd.
Nie od razu odpowiedział. Poobserwował trochę
jej daremne wysiłki, potem przykucnął, pogrzebał
w skrzynce z narzędziami i wyciągnął ogromne no-
życe.
Przede wszystkim używasz niewłaściwego
sprzętu powiedział i ku jej zaskoczeniu wszedł na
drabinę. Stanął o stopień niżej i przylgnął do niej
całym ciałem. Czuła na policzku jego gorący oddech.
Wyciągnął rękę ponad jej ramieniem, pochwycił gałąz-
kę, wskazał palcem boczny pęd i dodał: Po drugie,
zawsze należy ciąć w miejscu rozgałęzienia.
Rozumiem skłamała.
Treść wykładu w ogóle do niej nie dotarła. Za
to odczuwała jego bliskość wszystkimi zmysłami.
Marzyła o tym, żeby jak najdłużej pozostać w bez-
pośrednim kontakcie z tym wspaniałym mężczyzną.
Nigdy nie przypuszczała, że praca przy porządko-
waniu ogrodu może dostarczać tak silnych erotycz-
nych doznań. Lecz Raymond potrafił nadać zwyczaj-
nym czynnościom charakter zmysłowej przyjemności.
Wróciła do rzeczywistości dopiero wtedy, gdy szczęk-
nęły nożyce i zbędna gałązka opadła na ziemię. Ra-
ymond zeskoczył z drabiny i podał jej rękę. Zeszła
na dół na miękkich nogach, drżąc z emocji i ze
strachu, że zaraz osunie mu się w ramiona. Nie chciała
przecież zostać jego kolejną zabawką. Podziękowała
72 KATHRYN ROSS
za pomoc i rozejrzała się po ogrodzie, udając, że
ocenia efekty swojej pracy.
No i co o tym myślisz? spytała, wskazując ręką
korony drzew.
Nawet nie spojrzał w górę, nie odrywał wzroku od
jej twarzy.
Uważam, że za dużo pracujesz. Powinnaś zrobić
sobie przerwę i pójść ze mną do restauracji.
Nie mogę, dopiero rozpoczęłam porządki. Uło-
żyła ucięte gałęzie w porządny stos, żeby uniknąć jego
wzroku i wytarła ręce o spodenki.
Nie powinnaś harować przez cały dzień w takim
upale. Mieszkasz teraz w cywilizowanym kraju. U nas
wszyscy wypoczywają w południe. Uśmiechnął się
przyjaznie.
Odpowiedziała uśmiechem i zgarnęła za uszy
kilka niesfornych pasemek. Raymond zauważył
w nich złociste refleksy od słońca. Marzył o tym,
żeby zanurzyć dłonie w gęstwinie orzechowych wło-
sów i delikatnymi pieszczotami doprowadzić ją do
ekstazy.
Podejrzewałem, że mi odmówisz. Przerwał
w końcu milczenie Na wszelki wypadek opracowa-
łem plan awaryjny.
Jaki?
Zamiast odpowiedzieć, odwrócił się i odszedł. Cait-
lin posmutniała, nie zawołała go jednak. W ogrodzie
nadal panował bałagan, a ona nie powinna angażować
się uczuciowo w znajomość z przystojnym uwodzicie-
lem. Ku jej zaskoczeniu wrócił po paru minutach
NOCE W PARY%7łU 73
z przenośną lodówką i kocem. Rozłożył go w cieniu
oliwki.
Co robisz?
Nie chciałaś iść do restauracji, wobec tego obiad
przyszedł do ciebie. Szef kuchni z Chez Louis naszy-
kował nam wyborne smakołyki. Tylko popatrz!
Caitlin podeszła bliżej i z zaciekawieniem zajrzała
do pudła. Raymond wyciągnął kubełek z lodem.
W środku tkwiła butelka wina.
Co tam jeszcze masz?
Sałatkę nicejską, specjalność regionu, ser kozi
i śródziemnomorską roladę z warzyw wyliczał.
A na deser różne rodzaje owoców.
Brzmi kusząco, ale jeśli zjem to wszystko, nie
będę w stanie pracować i zmarnuję popołudnie.
Raymond chwycił ją za rękę i pociągnął na koc.
Nalał wino do kieliszków.
Potrzebujesz odrobiny relaksu powiedział
miękko.
Wstrzymała oddech. Stłamsiła niestosowne skoja-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]