Archiwum
- Index
- Bevarly Elizabeth Czas na dziecko Jeszcze jedna szansa
- Bevarly Elizabeth Kiedy Eryk spotkał Jayne
- 141.Lowell Elizabeth Miłosna pieœń dla Kruka
- Susan Elizabeth Phillips Hot Shot
- Elizabeth Ann Scarborough Last Refuge
- Elizabeth Power Dom milionera
- Elizabeth Lowell Krajobrazy miłości
- Hawksley Elizabeth PrĂłba
- Roberts Alison Serdeczna więź
- Anonimo Libro de Apolonio
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stemplofil.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Po prostu nie możesz znieść myśli, że jest w tym mieście dziewczyna, która nie ma
ochoty z tobą chodzić.
- Nie pochlebiaj sobie, Delio. To się już nigdy więcej nie zdarzy.
- I bardzo dobrze! - zawołałam, krzyżując ramiona na piersi.
- Pewnie, że dobrze! - odparł Cain, wstając. - Podziękuj tacie za ubranie. Oddam je
przy najbliższej okazji.
- Nie musisz się nam odwdzięczać - powiedziałam, idąc do holu.
- Nie obawiaj się. Nie będę. - Chwycił wciąż mokrą kurtkę i włożył ją na siebie. - I
bardzo dobrze. - Otworzyłam drzwi, patrząc na Caina. Ręce mi dygotały. Czułam, że się zaraz
rozpłaczę.
- Pozdrów babcię i dziadka - powiedział Cain i wyszedł w śnieżną noc, a ja
zatrzasnęłam drzwi. Tym razem nie przejmowałam się, że mogę obudzić wszystkich w domu.
To był najgorszy dzień w moim życiu. Chciałam się położyć i porządnie wypłakać.
Słuchając, jak Cain uruchamia samochód i odjeżdża, poczułam łzy na policzkach.
Wpadłam do swego pokoju, szlochając rozdzierająco. Znowu narozrabiałam.
- Dlaczego ja? - wyszeptałam w ciemności. - Dlaczego to się zdarzyło właśnie mnie?
ROZDZIAA DWUNASTY
CAIN
Gdy w piątek rano otworzyłem oczy, wiedział że coś jest nie w porządku.
Potrzebowałem dłuższej chwili, żeby poskładać razem wszystkie zdarzenia? poprzedniego
wieczoru. A potem przypomniało mi się, że całowałem się z Delią.
Jęknąłem, waląc głową w ścianę przy łóżku. Jednym głupim pociągnięciem złamałem
kardynalną zasadę platonicznej przyjazni. Delia mnie znienawidziła i nic mogłem na to
poradzić.
Odtwarzałem w pamięci tamtą scenę wciąż od nowa. Co mi strzeliło do głowy, żeby ją
pocałować? Czy to z powodu śniegu? A może z siedzenia przy kominku? Pokręciłem głową.
To zbyt bolesne i w gruncie rzeczy nieistotne. Popsułem coś pięknego i rozpamiętywanie tego
nie zmieni.
Była jeszcze sprawa Rebeki. Technicznie rzecz ujmując, oszukałem ją. Nawet jeśli
pocałowałem Delię w chwili niepoczytalności, nie mogłem zaprzeczyć, że zdradziłem
RebekÄ™.
Męczyła mnie jeszcze jedna wątpliwość. Czy Rebeka by się przejęła, gdyby się o tym
dowiedziała? Oczywiście ucierpiałaby jej duma. Ale czy byłaby naprawdę zmartwiona, czy
tylko zła? Obiecała mi, ze zadzwoni z Nowego Jorku, ale jak dotąd się nie odezwała. Czy
odwiedziła swego byłego chłopaka?
Myśl, że mogła się całować z kimś innym, była, o dziwo, pocieszająca. Chociaż
wyobrażając sobie moją dziewczynę w ramionach cwanego nowojorczyka, nie ucieszyłem
się, to ten obraz uśmierzał poczucie winy. Rebeka i ja byliśmy młodzi, więc nic dziwnego, że
obydwoje popełniliśmy błędy.
Uporawszy się z tym problemem, znowu zacząłem myśleć o Delii. Zanim zdążyłem
sformułować sensowne przeprosiny, do drzwi zastukała mama. - Cain, obudziłeś się już?
- Niestety, tak. - Przekręciłem się na brzuch, mając nadzieję, że pojmie aluzję i
odejdzie.
- Przyszła Delia, kochanie.
- Delia? - Usiadłem gwałtownie, zrzucając z siebie kołdrę. - Daj mi dwie minuty i
przyślij ją na górę.
Skacząc po pokoju, włożyłem dżinsy i uczesałem włosy. Gdy zapinałem koszulę,
otworzyły się drzwi i Delia wsunęła głowę do pokoju.
- Czy mój były najlepszy przyjaciel może mi poświęcić trochę czasu? - zapytała. Całe
złe samopoczucie zniknęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Głos Delii brzmiał przyjaznie, więc wszystko będzie dobrze.
- Tylko pod warunkiem, że opuścisz słowo były - odparłem, otwierając drzwi na
oścież.
- Przyniosłam coś na zgodę - powiedziała, podając mi pudełko pączków, po czym
usiadła na starym leżaku, który trzymałem w pokoju.
- Wiesz, Delio, obudziłem się dziś z ochotą na pączki. I oto jesteś.
- Widzisz, jak dobrze cię znam - powiedziała Delia i dodała: - Kiepsko dziś spałam.
- Ja także. - Wziąłem pączka i podałem pudełko Delii.
Odgryzła połowę pączka.
- Nie możemy zaprzepaścić naszej przyjazni. Oby dwoje przesadziliśmy.
- Całkowicie się z tobą zgadzam - odparłem.
W dziennym świetle incydent wydawał się mniej katastrofalny. Pocałowaliśmy się.
Jeden pocałunek to jeszcze nie koniec świata. W końcu jesteśmy gorąco krwistymi
amerykańskimi nastolatkami. Nastolatki całują się bez przerwy. Nie popełniliśmy zbrodni.
Przez chwilę Delia jadła w milczeniu, po czym odezwała się:
- Uważam, że kłopot byłby dopiero wtedy, gdyby ten pocałunek sprawił nam
przyjemność.
Skinąłem głową, zastanawiając się, dokąd zmierza. Zawsze wiedziałem, kiedy Delia
ma zamiar teoretyzować.
- Kiedy się pomyśli o całej sprawie w sposób racjonalny, można dojść do wniosku, że
pocałunek wyszedł nam na dobre. - Przerwała, czekając na moją reakcję. - Jesteśmy
przyjaciółmi różnych płci. To naturalne, że odczuwamy w stosunku do siebie pewną, hm,
ciekawość.
- Ciekawość - powtórzyłem, tylko po to, by potwierdzić, że jej słucham.
- Właśnie. A teraz, gdy mamy pocałunek za sobą, możemy go zaliczyć do przeszłości.
Już wiemy, że nie zrobimy tego nigdy więcej. Koniec pieśni.
Byłem trochę zawiedziony, że tak łatwo przeszła do porządku nad moim pocałunkiem.
Dla mnie było to jak lot w kosmos na zderzaku rakiety międzyplanetarnej. Gdy się w końcu
odsunąłem od Delii, potrzebowałem dłuższej chwili, by się przekonać, że grawitacja nadal
[ Pobierz całość w formacie PDF ]