Archiwum
- Index
- James Fenimore Cooper Oak Openings (PG) (v1.0) [txt]
- Willa Okati And Call Me In the Morning
- Carroll_Jonathan_ _Vincent_Ettrich_TOM_02_ _Szklana_zupa
- Kureishi Hanif Czarny album
- 00000027 Schulz Sklepy cynamonowe
- Anatole France L'ile Des Pingouins
- Jeff Lindsay DzieśÂ‚o Dextera 04
- Roberts Nora śÂšwić™te grzechy 2 Bezwstydna cnota
- Harlan Ellison Paingod & Other Delusions
- Bevarly Elizabeth Czas na dziecko Jeszcze jedna szansa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marcelq.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do celu.
Z przodu napłynęły głosy rozmawiających szturmowców. Z każdą chwilą stawały się
głośniejsze, co dowodziło, że Wookie nie wywiedli go w pole.
Jak obiecywali, tunel kończył się w wentylacyjnym szybie, którego wylotu strzegła drużyna
uzbrojonych szturmowców. Wokół nich hulały ciepłe podmuchy, tak silne, że imperialni żołnierze
od czasu do czasu się chwiali. Wylotu szybu broniły dwa stanowiska poczwórnych działek
laserowych. Uczeń zobaczył także cztery patrolujące teren roboty kroczące.
Usiadł w osłoniętym miejscu, żeby się zastanowić nad wyjściem z tej sytuacji. W końcu
cofnął się do ostatniego skrzyżowania tuneli i wczołgał do wentylacyjnego szybu wiodącego w
górę, w kierunku występu, na którym zainstalowano stanowiska działek. Wychylił głowę z
przeciwnej strony i posłużył się telekinezą, żeby odwrócić uwagę czuwających w dole
szturmowców. Jak tylko spojrzeli w stronę, skąd dobiegł niezwykły hałas, uczeń wyskoczył z szybu
i puścił się biegiem do stanowiska najbliższego działka.
Momentalnie uśmiercił artylerzystę i ruszył do drugiego stanowiska. Kiedy był blisko, lufy
zaczęły się kierować w jego stronę. Wyrwał artylerzystę z ochronnej uprzęży, przerzucił go przez
barierkę, zajął jego miejsce na fotelu i od razu skierował lufy w najbliższego robota. Posłał mu
kilka strzałów, które przebity pancerz i zamieniły go w stos dymiącego złomu.
Postanowił wziąć na cel strażników w dole, zanim zdążą otworzyć do niego ogień, ale
zauważył, że szturmowcy rozbiegają się we wszystkie strony, szukając kryjówek. Korzystając z
tego, zniszczył drugiego robota kroczącego. Zauważył, że także w tym sektorze zaczyna panować
chaos. Ze zniszczonych robotów unosiły się kłęby czarnego dymu, a w powietrzu rozległo się
zawodzenie alarmowych syren. Ze wszystkich stron nadchodziły posiłki. Szturmowcy strzelali do
wszystkiego, co się rusza, czasem nawet do swoich kolegów albo do elementów konstrukcji,
podrzucanych im dzięki potędze telekinezy przez ich niewidocznego przeciwnika.
Uczeń jeszcze raz ostrzelał strażników, a następnie zniszczył trzeciego robota kroczącego.
Usłyszał dochodzący z góry skowyt silników maszyn TIE i zdecydował, że zamęt osiągnął
apogeum. Wymknął się ze stanowiska artylerii, przedtem przeprogramowując działka w taki
sposób, żeby się obracały i strzelały same w przypadkowych odstępach czasu. Wślizgnął się do
otworu szybu wentylacyjnego i podążył nim w głąb stacji. Zdążył jeszcze usłyszeć, że blasterowe
strzały rozerwały działko na strzępy, co tylko ułatwiło mu ucieczkę.
Dotarł do opadającego szybu, w którym panował, przynajmniej na razie, względny spokój.
Poczuł strumień ciepłego powietrza i trochę zwolnił, chociaż od czasu do czasu się krzywił, kiedy
opływały go fale gorąca. Kilkakrotnie napotkał szturmowców, ale patrole liczyły najwyżej po
dwóch albo trzech, więc rozprawiał się z nimi bez trudu. Ciekaw był, czy informacja o dokonanych
przez niego zniszczeniach dotarła już na sam szczyt hierarchii dowodzenia, ale chyba by nie chciał,
żeby Darth Vader się dowiedział o jego obecności na terenie stacji. Element zaskoczenia był bardzo
ważny, ale mogła mu pomóc także nieświadomość, kiedy nastąpi atak. Nikt nie potrafi zachowywać
czujności bez końca. Wcześniej czy pózniej jego nieprzyjaciele musieli popełnić błąd.
Zbliżając się do wylotu wentylacyjnego szybu, zwolnił nieco, bo zauważył, że dalszą drogę
zagradza mu szybko wirujące śmigło wentylatora. Zatrzymał je telekinezą i prześlizgnął się
bezpiecznie między szerokimi łopatkami na drugą stronę. Celowo uruchomił czujniki sygnału
alarmowego, żeby zewsząd zbiegli się technicy i agenci służby bezpieczeństwa. Stoczył zwycięską
walkę z operatorami systemu wentylacyjnego, przedarł się przez sterownię i skierował się, jak
powinien, w górę. Cały czas wypatrywał niebezpiecznej rury, na którą powinien się wkrótce
natknąć. Otaczające go urządzenia były teraz większe i bardziej skomplikowane. Widział
krzyżujące się gigantyczne rury i dołączone do nich grube węże, którymi przesyłano hydrauliczne
płyny. Z powierzchni niektórych unosiła się para, inne rytmicznie pulsowały. W pewnej chwili
uczeń usłyszał głuchy pomruk i wyczuł pod stopami drżenie, podobne do tego, jakie odczuwał na
Raxus Prime w nadbudówce strzelającego rudą działa. Z kiepsko uszczelnionych złączy
wydobywały się raz po raz podmuchy lodowatego powietrza.
Uczeń nie miał pojęcia o konstrukcji Gwiazdy Zmierci, ze zdobytych dotąd informacji
wydedukował jednak, w którym miejscu się znajduje. Utwierdził się w tym przekonaniu, kiedy
zobaczył na ścianie napis ostrzegający o możliwości kontaktu z gazem tibanna.
Domyślił się, że tak wielka bojowa stacja musi być porządnie uzbrojona... i to nie tylko w
konwencjonalne systemy. Ogromna konstrukcja musiała być wyposażona w broń masowego
rażenia, jakiej jeszcze nikt dotąd nie widział, a może nawet sobie nie wyobrażał. Gaz tibanna był
rzadkim i bardzo agresywnym składnikiem, spotykanym w atmosferach niektórych gazowych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]