Archiwum
- Index
- Hesse Hermann Wilk stepowy
- Palmer Diana Dama i pastuch
- Asimov, Isaac Magical Wishes
- Edigey Jerzy Najgorszy jest poniedzialek
- Harlan_Coben_ _Bez_skrupulow
- Frankowski & Grossman Tank 2 The War With Earth
- 2. WśÂ‚adczyni Demonów
- Longin Jan OkośÂ„ Trylogia IndiaśÂ„ska. Tom III śÂšladami Tecumseha
- Jacqueline Lichtenberg [Sime_Gen_08]_ _RenSime
- Heather Graham Zatoka Huraganów
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gim12gda.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wystarczyło, bym się odrobinę pochylił, a mógłbym ją pocałować.
Dlaczego zamówiłem to danie, skoro nie lubię koziego sera? Nie wspominając o
roszpunce. W tym wypadku skąpe porcje działały na moją korzyść, mój talerz również był w
głównej mierze pusty, choć nie tak pusty jak Claire. Mogłem połknąć te trzy listki jednym
kęsem albo je zostawić, co w rzeczywistości wyszłoby na to samo.
Na widok roszpunki zawsze przypomina mi się klatka z chomikiem czy świnką
morską, która w podstawówce stała na parapecie naszej klasy. Pewnie dlatego, że pożytecznie
jest uczyć się o zwierzętach, o opiece nad nimi. Nie pamiętam już, czy listki, które każdego
ranka przepychaliśmy przez szpary w klatce, były roszpunką, w każdym razie bardzo ją
przypominały. Zwinka morska chrupała sałatę swoimi szybkimi ząbkami, a resztę dnia
przesiadywała spokojnie w kącie klatki. Pewnego ranka zwierzątko znalezliśmy martwe, tak
samo jak żółwia, dwie białe myszki i patyczaki, które je poprzedzały. Wniosków, jakie
moglibyśmy wyciągnąć z tego wysokiego wskaznika śmiertelności, nie omawialiśmy w
klasie.
Odpowiedz na pytanie, dlaczego przed moim nosem stał talerz z ciepłym kozim serem
i roszpunką, była prostsza, niż można by pomyśleć. Przy składaniu naszego zamówienia ja
znalazłem się na końcu. Nie omówiliśmy wcześniej tego, co kto wezmie - a może i tak, w
każdym razie mi to umknęło. Tak czy owak, wybrałem vitello tonnato, ale ku mojemu
przerażeniu wybór Babette padł na to samo danie.
Nie byłoby w tym jeszcze nic złego, mogłem szybko przeskoczyć na swój drugi
wybór: ostrygi. Ale tuż po Claire przyszła kolej na Serge a, jako przedostatniego. A kiedy ten
zamówił ostrygi, znalazłem się w potrzasku. Nie chciałem zamawiać tej samej przystawki co
pozostali, a już taka sama jak brata była wykluczona. Teoretycznie mogłem jeszcze powrócić
do vitello tonnato, ale naprawdę czysto teoretycznie. Jakoś nie bardzo mi to pasowało, poza
tym że wyszedłbym na kogoś, kto nie jest wystarczająco oryginalny, by wybrać na sto procent
własną przystawkę; w dodatku ściągnąłbym na siebie posądzenie Serge a, że próbuję zawrzeć
z jego żoną jakiś sojusz. Co zresztą było prawdą, ale nie musiało się to odbywać w tak
otwarty sposób.
Zdążyłem już zamknąć kartę dań i odłożyć obok talerza. Teraz ponownie ją
rozłożyłem. Błyskawicznie przebiegłem oczyma listę przystawek, symulując zamyślone
spojrzenie, jakbym tylko szukał wybranej przez siebie potrawy, by móc ją wskazać w karcie,
ale oczywiście było już za pózno.
- A co dla pana? - zapytał kierownik sali.
- Roszpunka z kozim serem na ciepło - odpowiedziałem.
Wypowiedziałem to nieco za gładko, ze zbyt dużą pewnością siebie, by mogło to
zabrzmieć wiarygodnie. Dla Serge a i Babette nic niezwykłego się nie wydarzyło, ale po
przeciwnej stronie stołu dostrzegłem zdumienie na twarzy Claire.
Czy zamierzała mnie chronić przed samym sobą? Czy powie: Przecież ty nie lubisz
koziego sera ? Nie wiedziałem; w tej chwili było na mnie skierowanych zbyt wiele spojrzeń,
bym mógł je z siebie strząsnąć, ale nie mogłem w żaden sposób ryzykować.
- Słyszałem, że ten kozi ser pochodzi z małego zoo - dodałem. - Od kózek, które cały
czas przebywajÄ… na powietrzu.
W końcu, po tym jak przesadnie długo zatrzymał się przy vitello tonnato Babette,
vitello tonnato, które w idealnym świecie byłoby moje, kierownik sali odszedł i mogliśmy
podjąć przerwaną rozmowę. Podjąć nie było do końca właściwym słowem, ponieważ każde
z nas zdawało się nie mieć bladego pojęcia, o czym rozmawialiśmy, zanim przyniesiono
przystawki. W tak zwanych topowych restauracjach częściej, niż można by sobie tego życzyć,
zdarza się, że łatwo stracić wątek przez wszystkie te przerywniki typu: o wiele zbyt
wyczerpujące wyjaśnienia o każdym orzeszku piniowym na talerzu, niekończące się
odkorkowywanie butelek wina i dolewanie do kieliszków, czy trzeba, czy nie trzeba, kiedy
nikt o to nie prosił.
A propos tego dolewania, chcę powiedzieć następującą rzecz: podróżowałem, jadałem
w restauracjach wielu krajów, ale nigdzie - dosłownie nigdzie - wina się nie dolewa, kiedy się
o to nie poprosi. W tych krajach postrzegane jest to jako niegrzeczność. Tylko w Holandii co
chwila stajÄ… ci nad stolikiem - nie tylko dolewajÄ…, ale jeszcze obrzucajÄ… butelkÄ™ zadumanym
spojrzeniem, gdy tej grozi opróżnienie. Czy nie najwyższy czas, żeby zamówić nową? ,
masz wyczytać z tych spojrzeń. Znam kogoś, kumpla, który dawniej przez parę lat pracował
w holenderskich topowych restauracjach. Powiedział mi kiedyś, że właściwie cała taktyka
sprowadza się do tego, by wlać ci do gardła jak najwięcej wina, wina, które umieszczają w
karcie z co najmniej siedmiokrotnym przebiciem ceny, za jakÄ… kupujÄ… je od importera -
dlatego też tak długo czekają między przyniesieniem pierwszego i drugiego dania. Tak sobie
kalkulują, że ludzie ze znudzenia, by zabić czas, zamówią więcej wina. Przystawka
przychodzi zwykle dość szybko, opowiadał kumpel, bo gdyby się opózniła, ludzie by się
skarżyli i marudzili, i jeszcze by pomyśleli, że przyszli do złej restauracji; ale między
pierwszym daniem a daniem głównym po jakimś czasie mają już za dużo w czubie, by śledzić
upływ czasu. Znał przypadki, w których danie główne od dawna było gotowe, ale talerze
pozostawały w kuchni, póki przy odnośnym stoliku nie zaczęto się skarżyć, i dopiero kiedy
rozmowa zamierała i ludzie zaczynali się rozglądać, szybko wsuwano talerze do
mikrofalówki.
O czym rozmawialiśmy, zanim przyniesiono pierwsze danie? Nie żeby to robiło
wielką różnicę, na pewno o niczym ważnym, ale właśnie dlatego było to irytujące.
Wiedziałem jeszcze, o czym była mowa po tej fuszerce z korkiem i zamówieniu jedzenia, ale
nie zapamiętałem nic z tego, co bezpośrednio poprzedzało postawienie talerzy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]