Archiwum
- Index
- Henryk Krzyczkowski Dzielnica milionerów wspomnienia 1918 1939
- Henryk Ryszard Żuchowski Słownik savoir vivre dla pani
- Żuchowski Henryk Ryszard Słownik savoir vivre'u dla Pani
- Smedman Lisa Wojna Pajęczej Królowej 04 Zagłada
- Ĺťydowska wojna Grynberg Henryk
- Cass
- Piatek Tomasz Ukochani Poddani Cesarza 2. Szczury I Rekiny
- MARTIN FRITZ Dlaczego, dlaczego, dlaczego
- Chmielewska Joanna (1993) Duch
- Cartland Barbara KśÂ‚amstwa dla miśÂ‚ośÂ›ci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiedział. Takich rzeczy nie mówiło się nawet najlepszemu przyjacielowi.
*
W tydzień pózniej Rozenberg przyszedł do Uszera z propozycją zrobienia interesu.
- Ty się zajmujesz interesami? - zdziwił się Uszer.
- A ty się nie zajmujesz?... - odpowiedział Rozenberg.
Chodziło o całą ciężarówkę stuprocentowej wełny, takiej jakiej nikt już nie miał na
sprzedaż. Co tam ciężarówka! Dwie ciężarówki! A jak trzeba będzie to nawet i trzy. A przy
tym prawie za bezcen.
- Za ile za bezcen ? - zapytał Uszer.
- Za ile! Tu nie chodzi o pieniÄ…dze...
- Nie chodzi o pieniÄ…dze? A o co chodzi?...
- Nie rozumiesz?... Ten człowiek wyjeżdża. Jutro, pojutrze!... Zabiera walizkę i już go
nie ma! Musi...
- Czy to legalny interes?
- Legalny, nielegalny!... Co w ogóle jest legalne w tym kraju?... Kradzione nie jest,
dostajesz wszystkie papiery na rękę! No jak?
- Musiałbym się naradzić...
- Jak się będziesz długo naradzał, to kto inny wezmie i ani ty, ani ja nie będę nic z tego
miał. Możesz mi wierzyć, że do kogo innego bym nie przyszedł, ale ciebie przecież znam nie
od dziÅ›...
Uszer, Nusen i Fryd poszli obejrzeć i towar im się bardzo spodobał. Można było raz a
dobrze zarobić. Nie biegać już więcej, nie kombinować. Przed wyjazdem taki zarobek spadał
im jak z nieba. Trzeba było jednak zapłacić grubym dolarowym banknotem. Już nie
dziesiątki, dwudziestki i nawet nie pięćdziesiątki wchodziły w rachubę. Ba, nawet setek nie
chciano. Liczyły się tylko pięćsetki, czyli beczki .
Towaru było za dwie beczki , a mogło być i za trzy. Rozenberg mógł się o to
postarać. Beczka kosztowała znacznie więcej niż pięćset dolarów w jakimkolwiek innym
banknocie i niełatwo było ją dostać. Ale na jednej beczce można było zarobić dwie. A
mając w kieszeni tysiąc dolarów, było z czym ruszać w świat. W dodatku ryzyko było
niewielkie. Uszer znał Rozenberga sprzed wojny. Siedział z nim razem w więzieniu!
Nusen i Fryd postanowili się dołożyć po beczce . Nie wzięli udziału tylko
Majnemerowie, którzy mieli papiery do Belgii, byli już spakowani i nie wychodzili więcej na
rynek. Czekali, żeby sprzedać dom w Rembertowie, na który mieli już kupca.
Mama pojechała do Pabianic i do Ozorkowa i przywiozła trzy beczki . Nusen
postarał się o wojskową ciężarówkę, a Fryd załatwił u dozorcy dodatkową piwnicę w
podwórzu.
Należność za towar wręczył Rozenbergowi Uszer. Rozenberg z początku nie chciał
sam przyjąć pieniędzy. Twierdził, że to i tak nie dla niego, i chciał, żeby Uszer poszedł z nim
i zapłacił właścicielowi towaru. Uszer się jednak na to nie zgodził. Powiedział, że dolary
może dać tylko Rozenbergowi i tylko w cztery oczy, bo nikomu więcej nie ufa. Rozenberg
musiał się zgodzić.
Przyjechali z towarem na podwórze. Wyładowano w biały dzień, bez skrępowania, tak
jakby to była jedna z najzwyczajniejszych dostaw. Szofer i dozorca pomagali. Kiedy
ciężarówka obróciła drugi raz i zdejmowano już ostatnie sztuki tkanin, jeszcze jeden
samochód zajechał na podwórze. Wysiedli z niego czterej cywile w butach z cholewami.
W tym czasie mama wracała do domu z zakupami na obiad. Weszła na schody i
zobaczyła na naszych drzwiach pieczęć Komisji Specjalnej. Siatka z zakupami wypadła jej z
rąk. Opanowała się i szybko zawróciła, ale pośliznęła się na rozlanej śmietanie, upadła i
rozcięła sobie czoło. Nie wiedząc, że krew cieknie jej po twarzy wbiegła do ludzi, którzy
wprowadzili się na miejsce Gaworczyków, z prośbą, żeby pozwolili jej otworzyć drzwi
prowadzące do naszego mieszkania, drzwi o których tamci z Komisji Specjalnej widocznie
nie wiedzieli.
SÄ…siedzi przestraszyli siÄ™ widzÄ…c, jak mama wyglÄ…da. O otworzeniu drzwi nie chcieli
nawet słyszeć.
- Niech państwo wyjdą z domu, ja sama otworzę! - nalegała mama. - W razie czego
będzie można powiedzieć, żeście o niczym nie wiedzieli!... Zaklinam, pozwólcie! Zostałam z
dzieckiem na ulicy, jeśli tam teraz nie wejdę, nie będziemy mieli z czego żyć ani w co się
ubrać... Zaklinam was na wasze własne dzieci!...
Zgodzili się wyjść z mieszkania. Mama odsunęła wielką beczkę, w której sąsiedzi
trzymali zapas wody. Beczka była pełna, mama musiała odsunąć ją sama. Nie miała klucza do
drzwi, więc wyłamała zamek. Potem z tą samą siłą, której się u siebie nawet nie spodziewała,
odepchnęła szafę stojącą po naszej stronie. Odsuwając szafę potknęła się, uderzyła i rozcięła
sobie usta. Trzymając się jedną ręką za usta, żeby nie zostawić świeżych śladów krwi, wyjęła
z szafy ukryte w bieliznie pięćdziesiąt dolarów i kupon jedwabiu. Wepchnęła do walizki
trochę ubrania i ciepłej bielizny, zarzuciła na plecy swoje przedwojenne palto, które odebrała
w Mińsku od Dziurewiczowej, i z powrotem zamknęła szafę. Gdy wychodziła, zobaczyła
przez okno, jak Uszera wprowadzają już na podwórze. Przyciągnęła z powrotem szafę,
przymknęła za sobą drzwi i zastawiła z drugiej strony tą samą ciężką beczką z wodą.
Uszer, gdy go wprowadzili, poznał, że szafa nie stoi na miejscu i że mama już była w
mieszkaniu, i poczuł się o wiele pewniej. O żadnych dolarach nic nie wie i nigdy nie miał.
Dowodem tego jest dokonana rewizja, w czasie której nic nie znaleziono.
To samo Uszer powtórzył w śledztwie.
- A to co jest? - powiedział śledczy podsuwając mu pod nos dwie, dobrze Uszerowi
znane, beczki . - Nie poznajecie?
- Nie - powiedział Uszer patrząc ze zdumieniem na pięćsetdolarówki, z których
trzeciej jakoś nie było. - Skąd do mnie taka wielka suma pieniędzy?...
Zledczy dał ręką znak człowiekowi w butach z cholewami stojącemu przy drzwiach,
drzwi się otworzyły i wszedł Rozenberg. Był również w butach z cholewami.
*
Adwokat kazał Uszerowi wziąć całą winę na siebie. Uszer towar kupił i Uszer
zapłacił. Ale nie żadnymi dolarami, tylko zwyczajnymi, polskimi pieniędzmi, z których część
pożyczył od Nusena i Fryda. Nusen i Fryd jako główni właściciele straganu mieli tylko ten
towar, za odpowiednią prowizją, sprzedawać. Uszer nie jest ani spekulantem, ani
waluciarzem. Kupił legalny towar - Rozenberg, który go do tego kupna namówił,
gwarantował legalność towaru - i miał zamiar go legalnie sprzedawać. Sprawa z dolarami to
podstęp, oszczerstwo i intryga.
W ten sposób adwokat ratował przede wszystkim Nusena i Fryda i w końcu udało mu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]