Archiwum
- Index
- Kossak Zofia ZśÂ‚ota wolnośÂ›ć‡
- Dena Garson [Emerald Isle Fantasies 03] Ghostly Persuasion [EC Twilight] (pdf)
- Conrad_Linda_ _Dynastia_Danforthow_09_ _Prawo_milosci
- 002 The Old Republic Revan Karpyshyn Drew
- Eo Orzeszko, Eliza Marta
- Andro
- Hannah Kristin Wspólnicy
- Kindred of Arkadia 3 Fated for Forever Alanea Alder
- Janota Tomasz Dzieci Ziemi
- 0823. Bernard Hannah Miesić…c miodowy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sobie łby we własnym gronie, tym lepiej dla nas... Tyle że niestety jest was straszna masa.
Historie o narkotykach pojawiajÄ… siÄ™ w Timesie niemal codziennie, zwykli ludzie zaczynajÄ…
się bać chodzić po ulicach. Wiadomości takie, jak ta o śmierci McFalla, to balsam na moją
duszę... Nietrudno się było domyślić, że padł ofiarą porachunków albo raczej kłótni między
kochankami, che, che... Ubawił go własny dowcip. Rechotał przez dłuższą chwilę, nim
spoważniał. Widzisz, Joe, tym razem postanowiliśmy podejść do sprawy inaczej. Nie
interesują nas już drobne płotki rozprowadzające narkotyki na ulicach, tylko naprawdę grube
ryby, ci, którzy zaopatrują takich jak McFall. No więc kiedy jemu powinęła się noga,
pomyślałem sobie, że stało się tak za sprawą jego dostawcy. Ledwie wróciłem z terenu, gdzie
upewniałem się, że ten skurczybyk na serio wyzionął ducha, przełączono do mnie rozmowę, z
której dowiedziałem się, że niejaka Josephine Flannigan miała z tym coś wspólnego. Nie
zorientowałem się od razu, że uczynnym kablem jest Jim Cohen, twój chłopak czy jak tam
mówi się na takich w twoim wieku... gremialny śmiech ale i tak zacząłem sprawdzać to i
owo, no i okazało się, że Josephine faktycznie nieco się ostatnimi czasy uaktywniła... Znam
cię od dziecka, Joe, i wiem, że nie jesteś typem mordercy... Fakt, ponosi cię czasami i być
może byłabyś zdolna do zbrodni w afekcie, lecz z pewnością nie zabiłabyś człowieka z zimną
krwią, dla pieniędzy. No więc wykombinowałem sobie, że albo ten cały McFall solidnie ci
podpadł, albo ktoś chciał cię wrobić... Teraz już wiem, że raczej to drugie... Tak czy inaczej
znając cię jak mało kto, wiedziałem, że nie dasz za wygraną, nim nie dowiesz się prawdy.
Reszta poszła jak po sznurku. Wysłałem za tobą ogon i w ten sposób doprowadziłaś nas do
Jima Cohena. Od dawna go podejrzewałem, jeszcze od czasów, kiedy narkotyki płynęły
wąskim strumykiem, ale brakowało mi dowodów, a tu proszę, dzięki tobie wyszło na jaw, że
od początku do końca miałem co do niego rację.
Wysłałeś za mną ogon? powtórzyłam powoli. Wciąż jeszcze docierało do mnie co
drugie słowo, tak że nie od razu wszystko zrozumiałam. Kazałeś mnie śledzić?
Springer puścił do mnie oko.
Zgadza się, Joe. Aż dziw, że się nie zorientowałaś.
Czarny chevrolet bąknęłam, bardziej do siebie niż kogokolwiek z obecnych.
Może... Springer wzruszył ramionami. Nie mam pojęcia, jakim wozem jezdzi
Reynolds. Dysponujemy istną flotą na potrzeby tajnej roboty. Zatarł ręce. Najważniejsze,
że zlikwidowaliśmy jednego z większych dilerów... Kapitan bardzo się ucieszy... No i tym
samym możemy zamknąć sprawę McFalla, choć jak już wspomniałem, mało kogo
obchodziło, kto go zabił.
Przez cały ten czas wiedziałeś, że to nie ja zabiłam McFalla? popatrzyłam na
Springera z niedowierzaniem. Naraziłeś mnie na śmierć z rąk Jima? Wmówiłeś mi, że
beknę za morderstwo, i czekałeś, co z tego wyniknie?
Joey, nie ekscytuj siÄ™ tak.
Mam się nie ekscytować?! Wstałam mimo silnego drżenia na całym ciele.
Podparłam się rękami o blat stołu i rzuciłam mu prosto w twarz: Od trzech dni chodzę
nieprzytomna, wyobrażając sobie, jak to jest, kiedy się człowiek smaży na krześle
elektrycznym, otarłam się o śmierć, byłam świadkiem, jak zamordowaliście Jima, a ty... ty
gruba świnio...
Tego było za wiele dla Springera. Podniósł się leniwie z krzesła, potężnie zamachnął i
zdzielił mnie na płask, prosto w dolną szczękę, tak że wylądowałam tyłkiem na podłodze.
Potem otrzepał dłonie i usiadł jakby nigdy nic. Dwaj lalusie roześmieli się niepewnie. Chwilę
mi zabrało, nim doszłam do siebie. %7łuchwę miałam znieczuloną, ale za to piekła mnie dłoń,
którą starałam się osłonić od ciosu, i pośladki, które ucierpiały na tym, że dłoń nie wykonała
swego zadania jak należy. Wczołgałam się z powrotem na krzesło, mówiąc niewyraznie:
W pochądku... Juch w pochądku... Wargi zdążyły mi napuchnąć, w ustach czułam
słony smak krwi.
%7łeby mi to było ostatni raz, Joe warknął Springer. Pamiętaj, że wciąż jeszcze
mogę wrobić cię w morderstwo McFalla i Jima. Podwójna czapa... spojrzał na mnie groznie.
W porządku powtórzyłam. Wciąż jeszcze mówiłam trochę niewyraznie, ale
większym problemem niż spuchnięte usta był pulsujący ból w dole twarzy. Będę pamiętać...
Ale mogę cię o coś zapytać?
Jasne Springer znowu się uśmiechał; niewykluczone, że w dobry humor wprawiło
go to, że właśnie pobił kobietę... zawsze miałam go za damskiego boksera strzelaj!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]