Archiwum
- Index
- Jameson Bronwyn Gorący Romans DUO 886 W poszukiwaniu wspomnień
- Hardy Kate Światowe Życie Duo 267 Gwiazda telewizji
- 1033. DUO Mann Catherine Brak kontroli
- 312. DUO Sanderson Gill Nowe zycie
- M333. (Duo) Webber Meredith Lekarz serc
- Hannah Kristin WspĂłlnicy
- HIdden Hills Shifters 2 Bare Instincts Vella Day
- Shakespeare W. Antoniusz i Kleopatra
- 259. Mortimer Carole Przyjć™cie w Paryśźu
- Charles Williams Hill Girl (1951) (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gim12gda.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaprowadził ją na ganek swojego wymarzonego domu, mając nadzieję, że się
zgodzi na jego plan.
- Zaprojektowałem ten dom i pomagałem go budować własnymi rękami -
wyjaśnił. - To tutaj spędzałem wieczory, kiedy wracałem pózno.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? - Spojrzała na niego zaskoczona.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę.
- Dla kogo go budowałeś? - zapytała ostrożnie.
- Na początku planowałem go wystawić na targach budowlanych, ale
pózniej zmieniłem zdanie - wyznał, przytulając ją. - Zbudowałem go dla ciebie.
- Dla mnie?
- A dokładnie dla nas - stwierdził, patrząc jej prosto w oczy. - Kocham
cię, Mallory. Zawsze cię kochałem.
117
R S
Oczy Mallory zaszły mgłą.
- Ja też cię kocham, Whit. Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
- Nie jesteś dla mnie tylko przyjaciółką, Mallory. Kocham cię, jak tylko
mężczyzna może kochać kobietę.
Uśmiechnęła się, a jej zielone oczy rozbłysły szczęściem.
- Wyjdz za mnie, Mallory O'Brien.
- Ale...
Położył palec na jej ustach.
- Nie przyjmuję żadnych ale". Chcę usłyszeć tak".
- Ale ja muszę ci o czymś powiedzieć - rzekła stanowczo, odsuwając jego
rękę. - Być może nigdy nie będę mogła mieć dzieci. Czy wiedząc to, nadal
chcesz się ze mną ożenić?
- Mallory, pozwól, że opowiem ci krótką historię. Kiedy jeszcze byliśmy
dziećmi, powiedziałem twojemu ojcu, że kiedyś się z tobą ożenię.
- Wiem - uśmiechnęła się. - Powiedział mi o tym.
Ojciec jednak nie powiedział jej wszystkiego, bo nikt wszystkiego nie
wiedział.
- Wtedy wydawało mi się, że moim obowiązkiem jest troszczyć się o
ciebie, tak jak to robili twoi bracia. Kiedy jednak musiałem patrzeć, jak
wychodzisz za tego durnia i jak przysięgasz mu miłość, zdałem sobie sprawę, że
to ja powinienem być na jego miejscu. Było to niemożliwe, więc rzuciłem się w
wir przelotnych, nic nieznaczących znajomości. Nigdy nie wiedziałem, dlaczego
nie potrafię się z nikim związać na dłużej. Teraz już wiem - oznajmił, biorąc
jej twarz w swoje dłonie. - Nie udało mi się spotkać kobiety, która mogłaby ci
dorównać. Nie mam zamiaru czekać z założonymi rękami, aż znowu wyjdziesz
za innego. Tym razem to ja chcę stać z tobą przed ołtarzem. Nie dbam o nic
innego. Nawet o dziecko.
Mallory uśmiechnęła się przez łzy.
- Kto by pomyślał, że taki z ciebie romantyk.
118
R S
- Zadziwię cię jeszcze nieraz - obiecał. - Ale najpierw odpowiedz na moje
pytanie. Wyjdziesz za mnie, Mallory?
- Oczywiście, że tak, głuptasie - odparła z uśmiechem.
Whit nie czekając dłużej, wziął ją w ramiona i pocałował tak namiętnie,
jak jeszcze nigdy dotąd. Gdy po kilku długich minutach niechętnie oderwał się
od jej ust, ujął ją za rękę i oprowadził po całym domu. Jeden pokój z rozmysłem
zostawił na sam koniec. Zanim otworzył do niego drzwi, stanął za Mallory i
zakrył jej oczy.
- Pamiętaj, jeszcze nie jest skończony, bo wystrój zależy od ciebie, ale
pozwoliłem już sobie na małe zakupy. Nie otwieraj oczu, dopóki nie powiem
już".
Otworzył drzwi i wprowadził ją do środka.
- Już!
Mallory otworzyła oczy i natychmiast wyciągnęła rękę.
- Co to ma być?
- No cóż, O'Brien, to wiele wyjaśnia. Skoro nie wiesz, co to jest łóżko, nic
dziwnego, że nigdy nie dałaś mi się do niego zaciągnąć.
Spojrzała na niego z przyganą w oczach.
- Wiem, co to jest. Zastanawiam się tylko, po co stawiać łóżko w pokoju,
w którym nie ma jeszcze dywanu.
Podszedł do łóżka i zapalił stojącą przy nim samotnie lampę.
- Mamy coś na podobieństwo dywanu - mruknął. Mallory zakryła ręką
usta i roześmiała się.
- Mój ulubiony dywanik! - krzyknęła, rozpoznając czerwony puchaty
dywan, na którym się kochali w salonie.
- Tak, ale dzisiaj nie będziemy się na nim kochać.
- Jesteś bardzo pewny siebie, Manning - powiedziała uwodzicielsko.
- Nie, po prostu jestem zdeterminowany - odparł, podchodząc bliżej. -
Dzisiaj nie będziemy myśleć o dziecku. Nie będziemy się też kochać ani na
119
R S
schodach, ani na podłodze w kuchni. Chcę się z tobą kochać w łóżku i chcę przy
tobie zasnąć. Chcę, żebyś była przy mnie, kiedy rano otworzę oczy.
- Wcale nie mam zamiaru się z tobą kłócić, jeśli na to właśnie czekasz -
zapewniła, rozpinając guzik jego koszuli.
- A ja nie będę już dłużej czekać, Mallory. Czekałem na ciebie prawie
dwadzieścia lat.
Rozbierali się w pośpiechu, chcąc jak najszybciej przylgnąć do siebie.
Kochali się powoli, a zarazem namiętnie, wiedząc, że od tej chwili należą już do
siebie. Gdy po wszystkim przytulał ją do siebie, poczuł, że obydwoje prze-
kroczyli barierę intymności, która do tej pory ich rozdzielała.
- Przepraszam, że nie było mnie przy tobie, kiedy robiłaś test. Szkoda, że
na mnie nie poczekałaś.
Pocałowała go w ramię i przytuliła się jeszcze mocniej.
- Myślałam o tym, ale chyba miałam nadzieję, że przywitam cię dobrą
wiadomością. Wiesz, muszę ci o czymś powiedzieć.
Whit wpadł jej w słowo:
- Ja też mam jeszcze jedną niespodziankę.
- Zaczekaj, nie chcę z tym dłużej zwlekać - uciszyła go dłonią. Oparła się
na łokciu i natychmiast zauważył ból w jej oczach. Przestraszył się, że mogła
nagle zmienić zdanie. - Około pięciu miesięcy po ślubie z Jerrym okazało się, że
jestem w ciąży. Poszłam do lekarza dopiero w drugim miesiącu, a po dwóch
tygodniach od wizyty poroniłam. - Azy na nowo pojawiły się w jej oczach, ale
nie przerwała opowieści. - Nie byłam wtedy gotowa na dziecko. Byłam młoda,
moje małżeństwo było farsą i nie czułam się przygotowana do roli matki. Gdy
zobaczyłam wynik pozytywny na teście ciążowym, wpadłam w panikę. Tak
bardzo chciałam, by dziś rano było inaczej.
Whit przytulił ją i pogłaskał po włosach.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?
120
R S
- Nikomu o tym nie mówiłam, nawet swoim rodzicom. Chyba czułam się
winna, bo nie chciałam być w ciąży, a kiedy zdałam sobie sprawę, że chcę tego
dziecka, było już za pózno. Długo myślałam, że po tym, co się wydarzyło, nie
zasługuję na dziecko.
- Zasługujesz na to, by zostać matką, Mallory. - Whit pocałował ją w usta.
- Ale to może nigdy nie nastąpić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]