Archiwum
- Index
- 398. Gerard Cindy Dzikie serca 01 Ni srebro ni złoto
- Joanna Chmielewska Harpie
- Crouch Blake Pustkowia
- 191. Schuler Candace To miaśÂ‚ być‡ tylko romans
- Downs, Jana [His Guardian Angels 01] Angel Bound
- Red_Hat_Enterprise_Linux_OpenStack_Platform 4 End_User_Gu
- javascript dla kaśźdego full scan
- Curwood James Oliver WśÂ‚adca skalnej doliny
- Czarnoksi晜źnik Barret William E
- 0594. Mortimer Carole Powrot do Buenos Aires
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szefa pirotechników Hamasu, kiedy udało mu się nawiązać z nim kontakt...
Zaopatrzono go w prawdziwe dokumenty palestyńskie, nie miał też przy sobie niczego, co by
wskazywało, że jest Izraelczykiem, lecz gdyby został rozpoznany, nic nie ocaliłoby go przed
linczem...
Zajmował się także werbowaniem palestyńskich kretów .
Byli to przede wszystkim robotnicy, przyjeżdżający do Izraela, by poprawić swoje warunki
materialne.
Blokada Terytoriów Okupowanych bardzo utrudniła mu pracę, ponieważ jego klienci nie
mogli już wyjeżdżać do państwa żydowskiego i musiał ich rozpracowywać na miejscu.
Potem przyszła pora na zadania bardziej niebezpieczne, takie jak to, które właśnie wykonywał.
Jeżeli niefortunnie pozwoliłby się schwytać policji palestyńskiej, z tym, co ma przy sobie,
miałby wyjątkowo po nure perspektywy na przyszłość.
Palestyńczycy chcieliby wie dzieć.
I nie cofnęliby się przed niczym, by go zmusić do przy znania się do winy.
Starał się o tym nie myśleć, by się skoncentrować na chwili obecnej.
Zwolnił, bo wszedł właśnie między pierwsze domy al Mun tar.
Wokół nie było żywego ducha.
Minął kilka domów, budząc koguta i skrył się w czymś w rodzaju częściowo zburzonej stodoły.
Tam, skulony za murem, czekał na początek dnia, by złapać taksówkę - mikrobus do Gazy.
Na szczęście wielu Palestyńczyków, by zarobić trochę pie niędzy, nie zważając na ryzyko,
nadal pracowało w osiedlach izraelskich w Strefie Gazy.
W razie komplikacji, gdyby został schwytany na ziemi niczyjej, mógłby twierdzić, że jest
jednym z nich.
Gorączkowa atmosfera panowała wokół al Muntada, bun kra Jasera Arafata, gdzie Fajsal
Balaui chciał koniecznie za brać Malko, by przedstawić go szefowi protokołu palestyńskiego
przywódcy.
O świcie dwa izraelskie helikoptery apache przeleciały tuż nad budynkiem, w którym
znajdowało się biuro raisa, więc cała Force 17 została postawiona w stan pogotowia.
Dwa dni wcześniej atak rakietowy zamienił w stertę okopconych kamieni jedne z koszar Force
17, położone w odległości stu kilometrów od kwatery głównej.
Bilans: trzech zabitych i czternastu rannych.
Opancerzone apache, wyposażone w elektroniczny system bezpieczeństwa, nie bały się nikogo
oprócz Boga i przypominały Palestyńczykom, że Tsahal może uderzyć gdzie zechce.
Funkcjonariusze służby bezpieczeństwa byli zdenerwowani, kontrolowali dziennikarzy i z
niepokojem przyglÄ…dali siÄ™ obcym twarzom.
Jaser Arafat był w swoim biurze i dwa białe rangę rovery jezdziły we wszystkie strony po
alejach jego posiadłości , na pełnym gazie, jakby chciały uniknąć ewentualnego ataku.
Malko długo czekał na Fajsala, który poszedł pertraktować z szefem protokołu, domniemanym
organizatorem hipotetycznego spotkania.
Nagle usłyszał kobiecy głos, wołający go po imieniu.
Odwrócił się i rozpoznał Kyley Cam, młodą australijską dziennikarkę, którą spotkał w al
Deira, w towarzystwie zniewieściałego blond kamerzysty.
Razem z innymi dziennikarzami czyhała na wyjście Arafata.
Malko podszedł do niej.
- Pan także pracuje - zwróciła się do niego.
- Tak - uśmiechnął się Malko, nie precyzując, że nie jest to taka sama praca.
Kyley Cam westchnęła.
- Mam tego po dziurki w nosie.
Mój szef każe mi kolekcjonować spotkania z Arafatem lecz zawsze jest tak samo!
Widzimy go przez trzydzieści sekund, a potem znika w swoim opancerzonym mercedesie.
Ma ich cały zbiór, cztery albo pięć.
Przerwała: wśród wielkiego gwaru wynurzył się z budynku Jaser Arafat, otoczony przez
brodatych mężczyzn, o dwadzieścia centymetrów wyższych niż on sam, co sprawiało, że widać było
tylko jego słynną chustę.
Natychmiast zniknął w czarnym mercedesie 600 z rejestracją 0004, który błyskawicznie
odjechał, otoczony innymi samochodami, na północ.
Po chwili pojawił się Fajsal Balaui.
- Widziałem się z szefem protokołu Abu Amara.
Obiecał, że spróbuje załatwić panu spotkanie z raisem.
Lecz to nic pewnego.
Idziemy stÄ…d?
- Idziemy - powiedział Malko, podchodząc do australijskiej dziennikarki, żeby się z nią
pożegnać.
- Mam nadzieję, że się znowu spotkamy - powiedziała.
- Proszę przyjść na kolację do al Deira.
Może dziś wieczorem?
- Myślę, że tak - powiedział Malko.
- ZawiadomiÄ™ paniÄ….
Wrócili do forda galaxy, którego zostawili poza obrębem strefy bezpieczeństwa i odjechali.
Fajsal zatrzymał się przed biurem swojej agencji zaparkował samochód jak zwykle na małym
parkingu pod gołym niebem, gdzie ford spędzał noc między dwoma budynkami.
W Gazie nie było kradzieży samochodów.
- Wracam do hotelu - powiedział Malko.
Szimon Gazer wcisnął się do przepełnionej taksówki - mikrobusa, między mężczyznę z wąsami
i zawoalowaną, grubą kobietę, której skóra była pomarszczona jak stare jabłko.
Powiedział kierowcy, dokąd jedzie, dając mu jednocześnie monetę dziesięcioszeklową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]