Archiwum
- Index
- Roberts Nora Miłość na deser 01 Miłość na deser
- Hilari Bell Goblin Wood 01 The Goblin Wood v2
- Giovanni Guareschi [Don Camillo 01] The Little World of Don Camillo (pdf)
- Anthony, Piers Tarot 01 God of Tarot
- Christine Young [Highland 01] Highland Honor (pdf)
- Carter Ally Dziewczyny z Akademii Gallagera 01 Powiedziałabym ci, że cię kocham ale
- Ciara Lake [Xihirian Shifters 01] Xihirah [Siren Classic] (pdf)
- Janrae Frank Journey of Sacred King 01 My Sister's Keeper
- Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 01 Wielkie Wrota
- Waverly Shannon Antalogia Noworoczna 01 Wesołych Świąt, Aniołku
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gim12gda.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żeby pójść drogą mojej matki. Trzymałam w ręku lekarstwo na
zapomnienie i pomyślałam nawet, żeby pójść o krok dalej i skończyć
ze sobÄ….
- Jezu! - wyrwało się Garrettowi przez ściśnięte gardło.
- I wtedy postanowiłam, że nie pozwolę, żeby mnie to złamało. -
Emma mówiła dalej, choć wiedziała, jak bardzo rani Garretta. -
Właśnie wtedy zdecydowałam, że jeśli ktoś ma za to zapłacić, to ty, a
nie ja. Tylko że i tak zapłaciliśmy oboje.
Położyła mu dłoń na ramieniu i w końcu Garrett odwrócił się i
spojrzał na nią. Miał udrękę w oczach.
- Przykro mi, że sprawiam ci ból. Ale jeżeli chcemy zacząć
wszystko od początku, musisz wiedzieć... To było podłe. Straszne.
Nie jestem ci w stanie powiedzieć, jak bardzo żałuję.
- Dlaczego nie przyszłaś z tym do mnie? Zrozumiałbym.
- Bo ty zawsze rozumiesz. - Emma pokręciła głową ze smutnym
uśmiechem. - Powiedziałbyś, że wszystko jest w porządku. Pewnie
bym ci w końcu uwierzyła i tak by się to skończyło. Zdjąłbyś ze mnie
winę i wziął ją na siebie. To jest nasz największy problem, Garrett.
- Na miłość boską, Em! To, że potrafię cię zrozumieć, uważasz za
problem?
- Problem w tym, że nigdy nie wiem, co naprawdę myślisz. Nie
znam twoich prawdziwych uczuć, bo zawsze mnie przed nimi
chronisz.
105
RS
- Myślałem, że na tym między innymi polega miłość.
- Polega też na uczciwości i szczerości. Brakuje mi tego.
- Nie wiem, co mam ci powiedzieć, po prostu nie wiem. -
Cierpliwość Garretta zdawała się wyczerpywać.
- To, co czujesz. Może najpierw powiedz mi, co czułeś, kiedy ci
ogoliłam głowę.
Garrett powlókł się z powrotem do stołu i opadł ciężko na krzesło.
Siedział sztywno, potem schował twarz w dłoniach.
- Garrett?
- Nie naciskaj, Em. Nie zniosę dzisiaj więcej ciosów. Na pewno
nie chciałabyś usłyszeć, co czułem.
- Dlaczego? Bo może mnie to zranić? Bo mógłbyś stracić
panowanie nad sobą? Do diabła, Garrett! Odurzyłam cię prochami,
ogoliłam ci głowę. Opuściłam cię, oskarżając o zdradę. Ciebie,
człowieka, który jest tak dumny ze swojej uczciwości i z poczucia
honoru. Powinieneś mnie znienawidzić.
- Myślisz, że nie chciałem? - Po raz pierwszy puściły mu nerwy.
Trzasnął pięścią w stół, a na jego twarzy malowała się furia. -
Myślisz, że nie chciałem cię znienawidzić? Tysiące razy przeklinałem
cię za to, co mi zrobiłaś. I co zrobiłaś nam.
- Ale walczyłeś z tym i jak zwykle zapanowałeś nad złymi
uczuciami, prawda?
- Starałem się zrozumieć - odpowiedział, ważąc każde słowo. -
Starałem się doszukać w tym jakiegoś sensu. A teraz ty mi
opowiadasz, że nie życzysz sobie mojego zrozumienia. %7łe nie chcesz
mojej opieki. Pewnie nigdy jej nie chciałaś.
Poderwał się z krzesła, boleśnie ugodzony, upokorzony
poczuciem klęski.
- Kochałem ciebie, tylko ciebie, i nigdy nie dałem ci
najmniejszego powodu, żebyś zwątpiła w tę miłość. Tak, chciałem
znienawidzić cię za to, co mi zrobiłaś. A jednak dalej cię kochałem. A
miłość oznaczała dla mnie troskę o ciebie. Uważałem, że muszę cię
chronić choćby przede mną samym.
Przymknął powieki i wciągnął głęboko powietrze. Zrozpaczony i
106
RS
bezradny, spojrzał jej w oczy.
- Daję ci wszystko, co mam, Em. Całego siebie. Nie wiem, jak
mógłbym zrobić to inaczej. A teraz mówisz mi, że to nie wystarcza.
Nawet nie próbowała go zatrzymać, gdy pchnął drzwi i sztywnym
krokiem wyszedł z domu. Nie wiedziała, co jeszcze może powiedzieć.
Pozwoliła mu więc odejść ze swoim gniewem, a sama, powłócząc
nogami, wspięła się na poddasze.
A potem się modliła. Modliła się o niego i o siebie. I o to, żeby nie
okazało się, że właśnie zaprzepaściła nadzieję na uratowanie ich
małżeństwa.
Włączyła lampkę przy łóżku i położyła się w ubraniu. Czas wlókł
się leniwie, a ona liczyła minuty, wpatrując się w księżyc.
Kiedy usłyszała skrzypienie otwieranych drzwi, różowa poświata
brzasku wkradała się w mrok nocy. I znowu zapanowała cisza,
zakłócana tylko biciem jej serca. Dopiero po chwili usłyszała
szuranie butów po drewnianej podłodze, a potem skrzypienie
schodów.
Przewróciła się na bok i patrzyła, jak Garrett podchodzi do łóżka.
Z pobladłą twarzą i zmęczonym wzrokiem siadł odwrócony plecami
do niej po drugiej stronie łóżka.
- Tak bardzo... - zaczął łamiącym się głosem, całkiem rozbity -
...tak bardzo cię kocham. Czasami ta miłość mnie przeraża. Nie
wiedziałem, Em. To prawda, że zawsze staram się nad sobą
panować, że zawsze się hamowałem, ale nie wiedziałem, że to cię
rani.
Wyprostował się, zacisnął w pięści dłonie i wbił je w materac.
- Nigdy nie wiedziałem, jak sobie z tym poradzić. Nie potrafiłem
być przy tobie sobą, pozwolić sobie na szczerość, nie krzywdząc cię
przy tym. Aż w końcu uświadomiłaś mi, że to był błąd.
Zrozumiał. A ona poczuła niewysłowioną ulgę, która stopiła
ostatnie okruchy lodu w jej sercu. Uklękła za nim, przygryzając
wargę, żeby nie wybuchnąć płaczem. Objęła go i przytuliła policzek
do jego szerokich pleców.
- Garrett... Zawsze cię kochałam, ale brakowało mi jednej,
107
RS
jedynej rzeczy - pewności, że jestem ci potrzebna tak bardzo jak ty
mnie.
- Nigdy nie przyszło mi do głowy, że możesz o tym nie wiedzieć.
Ani to, że moja powściągliwość może cię upokarzać.
- To również moja wina. Dawno temu powinnam była ci o tym
powiedzieć. Ale nie wiedziałam, jak to zrobić. Nie dopuszczałeś mnie
do siebie - nie pozwalałeś sobie pomóc, więc odwróciłam się od
ciebie.
- Odwróć się do mnie, Em. - Garrett położył się na łóżku i
sięgnął po jej rękę. - Potrzebuję tego, teraz.
W jego pocałunku było coś więcej niż miłość i coś więcej niż
przeprosiny.
- Ale dasz mi trochę czasu, żebym nad tym wszystkim
popracował, dobrze?
Emma przycisnęła wargi do jego szyi, tam, gdzie pulsowanie
tętnicy zdradzało, jak bardzo jest poruszony. I czekała.
- To była moja wina - wyrzucił z siebie Garrett ni stąd, ni zowąd,
po długich, rozstrzygających sekundach milczenia.
- O co ty się obwiniasz? - Emma położyła mu dłoń na piersi i
wyczuła gwałtowny łomot serca. - Co takiego zrobiłeś?
- To przeze mnie on nie żyje. - Garrett zamknął oczy i odwrócił
się od niej. - Przeze mnie nie żyje mój ojciec.
W głębi serca Emma spodziewała się tego wyznania. Przez całe te
razem spędzone lata podejrzewała, że jest coś, co nie daje mu
spokoju. Delikatnie przyciągnęła go do siebie i przytuliła do piersi.
Ukrył twarz i oplótł ją ramionami, tak mocno, jakby była ostatnią
jego nadziejÄ….
- Opowiedz mi. - Przycisnęła usta do czubka jego głowy. -
Opowiedz, proszÄ™...
To było trudne. Nigdy w życiu nie stanął przed trudniejszym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]