Archiwum
- Index
- Green Roland Conan i mgły Świątyni
- C Anderson Poul Conan buntownik
- Arthur Upfield 20 The Battling Prophet (pdf)
- Co_Twoj_pies_probuje_Ci_powiedziec_Poznaj_tajemnice_psiej_psychologii_copies
- Camp L. Sprague de & Carter Lin Conan Tom 25 Conan Bukanier
- Doyle Arthur C. Professor Challenger und das Ende der Welt
- Flejszer Patrycja Szlak niepewnośÂ›ci
- Hawksley Elizabeth Próba
- H Warner Munn Merlin's Ring
- Diana Palmer Mystery Man
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marcelq.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie znalazłem pociętej stronicy Timesa".
Cartwright
I tak zerwały się dwie nici, które mieliśmy w rękach, Watsonie. Najbardziej intryguje
mnie zawsze sprawa, w której wszystko obraca się przeciwko mnie. Musimy teraz szukać
innego tropu.
Pozostaje nam jeszcze dorożkarz, który wiózł szpiega.
Tak. Telegrafowałem do głównego biura policji z pytaniem o jego nazwisko i adres. Nie
zdziwiłbym się, gdyby to była właśnie odpowiedz dodał, gdy rozległ się głos dzwonka.
Okazało się. że los zestal nam więcej, niż odpowiedz do pokoju wszedł dorożkarz we
własnej osobie.
Otrzymałem zawiadomienie, z biura głównego, że jakiś obywatel, mieszkający w tym
domu, dowiadywał się o numer
2704 powiedział Od siedmiu lat powożę dorożką i dotąd nikt nie skarżył się na mnie.
Przyszedłem więc prosto z remizy, ażeby mi pan powiedział prosto w oczy, co pan ma
przeciwko
mnie.
Nie mam nic przeciwko panu, mój przyjacielu odparł Holmes Przeciwnie mam dla
pana dziesięć szylingów, jeżeli odpowie mi pan szczerze na wszystkie pytania.
Oho, będę miał dobry dzień rzekł dorożkarz szczerząc zęby w szerokim uśmiechu A
co pan chce wiedzieć?
Przede wszystkim jak się pan nazywa i gdzie mieszka, na wypadek, gdybym pana znów
potrzebował.
Jan Clayton. Turpey Street 3. Moja dorożka jest z remizy Shipley, w pobliżu dworca
Waterloo. Sherlock Holmes zanotował te szczegóły,
A teraz, Clayton, niech mi pan powie, co pan wie o podróżnym, który uważnie obserwował
ten dom o dziesiątej rano, a potem jechał za dwoma panami wzdłuż Regent Street.
Na twarzy dorożkarza odmalowało się zdziwienie i pewne zakłopotanie.
Nie widzę potrzeby opowiadania panu rzeczy, które są panu równie dobrze znane, jak
mnie odrzekł Dodam tylko, że ów mężczyzna powiedział mi, iż jest agentem tajnej
policji i zabronił mówić o tym komukolwiek.
Mój przyjacielu, sprawa jest bardzo poważna i może się pan narazić na duże przykrości,
jeżeli będzie pan przede mną cokolwiek ukrywał. Mówi pan zatem, że ten mężczyzna
przedstawił się jako agent tajnej policji?
Tak jest.
Kiedy to powiedział?
Wysiadając z dorożki,
Czy powiedział jeszcze coś więcej?
Wymienił swoje nazwisko.
Holmes rzucił na mnie triumfujące spojrzenie.
A... Wymienił swoje nazwisko? To było nieostrożne. Jak ono brzmi?
Sherlock Holmes odpowiedział dorożkarz.
Chyba nigdy jeszcze nic tak bardzo nie zbiło z tropu mojego przyjaciela, jak tu odpowiedz.
Przez chwilę siedział jak osłupiały, po czym parsknął śmiechem.
Watsonie, świetnie wycelował. I mnie trafił powiedział w końcu. Czuję przed sobą
broń równie szybką i giętką, jak moja. Odniósł tym razem zwycięstwo. A więc mówi pan, że
ten mężczyzna nazywa się Sherlock Holmes? zwrócił się do dorożkarza.
Tak jest proszÄ™ pana, tak siÄ™ nazywa.
Kapitalna historia! Proszę mi opowiedzieć, gdzie wsiadł do dorożki i wszystko, co się
potem działo.
Wsiadł do mojej dorożki o wpół do dziesiątej na Trafalgar Square. Powiedział, że jest
agentem tajnej policji i obiecał mi dwie gwinee, jeśli będę przez cały dzień spełniał jego
wszystkie polecenia i u nic nie zapytam. Oczywiście zgodziłem się na to bardzo chętnie.
Pojechaliśmy najpierw przed hotel Northuberland i tam czekaliśmy dopóki nie wyszli dwaj
panowie, którzy zaraz wsiedli do jakiejś dorożki.
Potem jechaliśmy znów za tą dorożką, dopóki nie zatrzymała się gdzieś tu w pobliżu.
Przed mojÄ… bramÄ… rzeki Holmes.
Nie jestem tego pewien, ale zdaje mi się, że mój pasażer dobrze wiedział dokąd tamci
jadą. Powlekliśmy się pózniej stępa może do połowy ulicy i czekaliśmy tam z półtorej
godziny. Wreszcie ci dwaj panowie minęli nas pieszo, a my pojechaliśmy znów za nimi wzdłuż
Baker Street i dalej...
Wiem przerwał Holmes.
Aż przejechaliśmy tak ze trzy czwarte Regent Street. Nagle mój pasażer otworzył z
trzaskiem okienko i krzyknął, żebym pędził co koń wyskoczy na dworzec Waterloo. Zaciąłem
klacz i w niespełna dziesięć minut byliśmy na miejscu. Gdy wysiadł, zapłacił mi obiecane dwie
gwinee i wszedł na dworzec. Ale, wysiadając, odwrócił się i rzekł do mnie: Jeśli to pana
interesuje, woził pan Sherlocka Holmesa'". W ten sposób dowiedziałem się jak się nazywa.
Rozumiem. I już go pan więcej nie widział?
Nie, nie widziałem.
A mógłby mi pan opisać, jak pan Sherlock Holmes wygląda?
Dorożkarz poskrobał się w głowę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]